Witam się porannie. Postanowiłam wrócić do ćwiczeń. Zacznę z lekkim obciążeniem i w domu, zrezygnuję z mojego karnetu.
Ciezko uwierzyc mi w rozbierznosc spowodowana roznymi aparatami, choc z drigiej strony to milimetry, wiec moze jednak...
Jesli komus przeszkadza moje zadreczanie sie, to przepraszam, ale w tej chwili jestem w rozsypce i nie moge nad tym zapanowac. Drugiej straty nie przezyje, jestem za slaba.
Umiwilam sie na piatek na 17 do lekarza, tego u ktorego bylam w zeszly piatek.
Czuję w moczu, że będzie ok.
Ajj dziewczyny.. ja chciałabym byc wzdęta, z bolącym krzyżem, z sikaniem co 5 min i pryszczami na twarzy byle dzidzia sie rozwijała..
Jestem z Wami tutaj do czwartku, do usg. No chyba ze nastanie cud
I jeszcze będziesz wzdęta i zaraz będziesz jęczeć, że Ci Tomcio robi z wątroby parkiet do stepowania. Zobaczysz [emoji2] .
tez tak uwazam ,ze nie ma co zalowac kasy .to i tak raz w miesiacu wizyty. Ja w poprzedniej ciazy na początku chodzilam na fundusz i tak mi Pan doktor zrobil cytologie ,ze krwotoku dostałam i powiedzial,ze pewnie poronilam i kazal wezwac meza i to w 15 tyg. Wyladowalam na sorze i sie za glowe zlapali co za glupoty mi wygadywal. Pozniej chodZiłam prywatnie i dzieki lekarzowi donosilam. Bo inny to by na straty juz dal moja ciaze a tak mam syna 7 letniego.
[emoji33] [emoji15] co to za Rzeźnik był??
Ginekolog do którego chodziłam podaje terminy tylko na dwa tygodnie w przód i kiedy nie zadzwonię to już nie ma terminów.... a jak mówię babce w rejestracji że jestem pacjentką doktora od lat i chce prowadzić ciążę u niego to tylko mówi mi że ona nic nie poradzi, jedynie dalej dzwonić i pytać czy lekarz nie podał kolejnych dni w których będzie.
Moim zdaniem powinnaś zadzwonić tam jeszcze raz i powiedzieć, że jesteś pacjentką Pana doktora w ciąży i coś się dzieje się coś niepokojącego. Albo idź do szpitala i powiedz że jesteś w ciąży i boli Cię brzuch albo cokolwiek. Muszą Cię przyjąć.
Niestety nikt z rodziny jeszcze nie wie.... Nie chcemy z partnerem nikomu mówić póki co... dopiero po wizycie u lekarza...
Wiesz, to Twoja decyzja. Rodzina mogłaby pomóc. Czy Twój partner aktywnie uczestniczy w próbach pozyskania tych ewentualnych funduszy czy raczej to jest na Twojej głowie?
To nie jest teraz tylko Twoja sprawa. Jesteś odpowiedzialna za tą fasolkę a Twój partner jest odpowiedzialny za Ciebie. Musisz dołożyć wszelkich starań żeby pójść do lekarza - nie ma innej opcji.
Dziewczyny! Z calego serca trzymam kciuki za wasze wizyty! Wierze, se kazdej z nas dane bedzie trzymac w grudniu swoje pociechy.
Ja troche sie uspokoilam po wczoraj, wyplakalam morze lez, strach jest, ogromny, ale musze wytrzymac do piatku do 17. Choc gdzies w najglebszej glebi serca czuje, ze MUSI byc dobrze tym razem...
Trzymam kciuki! Daj znać w piątek co i jak.
Jeżeli chodzi o ceny lekarzy to mój gin bierze 250 zł za wizytę. Na czas ciąży znalazłam sobie jednak innego, ciut tańszego - za 150 zł. Pracuje w szpitalu więc liczę na to, że jak coś zacznie się dziać to skieruje mnie od razu do siebie.