Witam w ten piękny dzień!
Ja mam dzisiaj wizytę- mam nadzieję, że serduszkową.
Zawsze wiedziałam, że chce mieć co najmniej dwójkę dzieci. Pierwsza ciąża w wieku 19 lat, ale ogromne szczęście. Syn był z tych mocno wymagających, więc Mąż długo nie chciał się zgodzić na drugie dziecko. Gdy w końcu podjęliśmy wspólną decyzję o powiększeniu rodziny- bach! złoty strzał jak to mówią
Kolejnej miesiączki już nie dostałam. W życiu nie przypuszczałam, że skoro mamy pięknego, zdrowego syna to przytrafi nam się taka tragedia. W 11 tygodniu jechałam do szpitala z krwawieniem i okazało się, że dzidzia zatrzymała się na 8 tygodniu 6dniu. To był ogromny szok... 10 dni przed Bożym Narodzeniem poroniłam...
I od kiedy, po Wielkanocy zobaczyłam dwie kreski na teście, jestem w ciągłym stresie. Niby staram się nie denerwować, zajmuje się dzieckiem i pracą. Częściej wychodzę z domu, żeby nie myśleć, ale im bliżej ta wizyta tym bardziej "trzęsę portkami".
Musiałam się gdzieś wypisać, rodzina nie rozumie mnie tak jakbym tego chciała...