ja też uważam, że wszędzie potrzebny jest "złoty środek". Mój J jest zapalonym biegaczem i uczestnikiem rajdów ekstremalnych.Często wyjeżdża na kilka dni by polatać po bagnach, górach itp. Wiem, że jakbym zaczęła się czepiać to słabo by się to skończyło. Niestety do tego dochodzą też częste wyjazdy służbowe, za dwa tygodnie wyjeżdża na tydzień a następnie za 3 dni na bieg w Bieszczady. A ja zostaję z moją wesołą gromadką sama...fuck...szczerze jak mam tylko okazję to sama uciekam z domu na drinka ostatnio z przyjaciółkami porzuciłyśmy mężów i dzieci na 3 dni i wyjechałyśmy do SPA...
najważniejsze jest by wypracować sobie jakiś kompromis.
p.s. ja mam tak co jakiś czas, że muszę SAMA wyjść z domu, bo zgłupieję...
najważniejsze jest by wypracować sobie jakiś kompromis.
p.s. ja mam tak co jakiś czas, że muszę SAMA wyjść z domu, bo zgłupieję...