Cześć kochane!!!
jesteśmy już po wakacjach!
było baaaardzo extraśnie
zaczęło się niezbyt fajnie bo nasz zarezerwowany wymarzony pokoik w góralskim stylu okazał się być jakąś kpiną! W pokoju miało być dosłownie wszystko (wc, tv, aneks kuchenny, internet itd, a facet oferował gościom dodatkowo - basen, super plac zabaw, ognisko, grill, parking strzeżony). W rzeczywistości był to pokoik mieszczący tylko dwa małe łóżka (nas jest troje) i nic więcej. Nawet szafy nie było
, a na owy parking nie dało się wjechać, bo miał tylko jedno miejsce parkingowe
. Ogród wyglądał jak plac budowy i poza stertą gruzu i jakichś starych mebli nie było tam nic!
Jak to zobaczyłam to się z nerwów poryczałam i powiedziałam mojemu S., że ma szukać czegoś innego bo ja nie zostanę w tej norze ani chwili!!!
Pojechaliśmy do pani u której mieszkaliśmy w zeszłym roku aby nam pomogła coś znaleźć i znalazła. Ale zaliczka (150 zł) przepadła!
sporo chodziłam i samopoczucie dopisywało. Pogoda była cudna. Dzidzia chyba lubiła te nasze górskie wędrówki bo calutkie dni przesypiała, a wieczorkami i nocą dawała do wiwatu - istne szaleństwo w brzucholu!
W sumie byliśmy 10 dni i bardzo wypoczęliśmy.
Na jeden dzień skoczyliśmy do Tatralandii. Kasy wydaliśmy względnie
. Pierogów najadłam się za wszystkie czasy. Tylko oscypków (które szczerze kocham) nie jadłam bo są robione z niepasteryzowanego mleka:-(
Droga powrotna była straszna! Wracaliśmy z Zakopanego do Bydgoszczy....uwaga... 12 godzin!!! Korki korki i jeszcze raz korki. Przebudowy, rozbudowy, remonty itd
trochę Was nadgoniłam i już wyprałam jakąś tonę brudów, więc wychodzę powoli na prostą:-)