Hej, dziewczynki
Opisałam wszystko w odpowiednim wątku, jeszcze raz dzięki Mamolka, że przekazałaś wieści ode mnie.
Musiałam odespać te nerwy. Podejrzewam, że gdyby przyjął mnie mój lekarz (GP irlandzki) to byłabym już po wszystkich szczegółowych badaniach w szpitalu a tak to przygłuchy dziadek ma stare metody z zeszłego wieku i tyle. No cóż, nerwy nie są wskazane, brzuch mam znów jak kamień, zaczynam się modlić, żebym chociaż do 30 tygodnia wytrzymała do końca września... aż mi się płakać chce, nie chcę się nakręcać ale jestem zmęczona już tym wszystkim. Dobrze chociaż, ze mój prowadzący to kompetenty lekarz i jak wróci z urlopu to się do niego zgłosze i coś zaradzi.
Zjadłam pyszny budyń na kolację i znów mi się spać zachciało, ciekawe czy po tym drzemaniu w ogóle zasnę. Dobrze, że jutro już piątek a potem weekend, Przemek zabierze trochę Julkę ode mnie to odpocznę i fizycznie i psychicznie.
Wiecie co w poniedziałek mam spotkanie w przedszkolu dla rodziców. Zaczynam się trochę stresowac pójściem Juli do przedszkola, martwię się czy wszystko pójdzie gładko czy ona będzie chciała tam zostawać, jak się zaaklimatyzuje. Bedzie dwóch chłopcow polaków, których zna z nią w grupie, więc może jakoś to będzie. Obym nie musiała tam z nią nie wiadomo ile czasu siedzieć :-/