reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

GRUDNIOWE MAMY 2010 :) wątek główny!

hehehe, kawal dobry :)))
to ze wychowamy dobrze swoje dzieci i jakos nam to wyjdzie, nie znaczy ze trafia na kogos rownie "fajnego" :D

Gufi heheheh Ninka tez niezla :)) pod kolderka hihi
Madalia niby cisnienie w samolotach jest wyrownywane ale ja po podrozy z Norge do Szczecina tez mialam szokujace cisnienie, natychmiast leglam plackiem i usilowalam je tym wyrownac, tak mi skakalo przez kilka dni a po tygodniu doszlo do siebie, jednak w Norge mielismy wtedy temperature umiarkowana a w PL skwar, roznica w polozeniu geograficznym tez pewnie dala sie we znaki, no i tak sie skonczylo, teraz po powrocie do N mam znowu b.niskie cisnienie i nizsza temperature heh jak nie jedno to drugie :)))) Z Twoim dzidzuskiem napewno wszystko w porzadku :)) no i wyobrazam sobie ze ciezko Ci bez pracy, ja tez chwilami nie moge sobie zajecia znalezc, jak sie zle czulam bylo inaczej natomiast teraz kipie energia i chetnie bym cos porobila :))
Ide do miasta zalatwiac sprawy firmowe mojego W :)) musze tylko poszukac kiku slow bo nie wszyskie rozumiem :)
 
reklama
hahahahaha dobre te dzieciaczki - nagusieńkie hahahaha


Dziewczyny nie wiem gdzie zadać to pytanie więc napisze tutaj - ostatni tydzień to u mnie nagły wzrost wagi dosłownie z dnia na dzień i już mam kolejne 4 kg na plusie - czym to może być spowodowane?? Do tego brzuch mi ogroooomnie ciąży, jest strasznie ciężki:/ na szczęście miękki... ale martwi mnie ten wzrost wagi bo jem nawet mniej...
 
Własnie nie robiłam sobie cukru od początku ciąży a wtedy miała przy dolnej granicy :baffled: Nogi mam lekko opuchnięte... wiecie co najlepiej jutro rano pojadę i zrobię sobie obciążenie glukozy 50g.
 
dzień dobry brzuchacze :-D


myangel - migdały pomagają na zgagę. Mi niestety już tylko one pomagają - ciekawe kiedy nie będe mogła juz na nie patrzeć ;) Dziś w nocy 4 razy jadłam migdały więc powoli przyzwyczajam się do niewyspania.


No chyba podjadę dzisiaj do sklepu, już myslałam o tych migdałach, najgorzej jak się położę albo soku jabłkowego napije. Ale tak naprawde nawet po wodzie miewam zgagę :-(

myangel ja też właśnie w pierwszej ciązy miałam po pomidorach i po soku pomidorowym, ale dopadła mnie dopiero pod koniec ok 36 tygodnia, teraz też nie mam, podejrzewaM że pod koniec bede się męczyc...


Pod koniec 36 tc to ja juz chyba bede miała przełyk spalony doszczetnie ;-) Najgorsze jest to, ze ja sie nie moge ogarnac z tymi pomidorami, no musze zjesc i koniec co jest dla mnie wytlumaczalne bo pomidorki zawieraja duzo potasu, odwadnia i obnizaja cisnienie wiec widac w moim przypadku (wysokiego cisnienia i obrzekow) organizm sam sie domaga... A dzis na obiad znowu pomidorowka. Ciekawe kiedy sie moja rodzinka zbuntuje :p

Witam Kochane
Dawno mnie nie było.Po podróży samolotem do londynu coś mi się działo ,dostałam dziwnych skoków ciśnienia i trzymało mnie z tydzień,aż mąż na siłe załatwił mi "wczasy" na odziale obserwacyjno-izolacyjnym.Miałam dostęp do internetu,ale sił by skorzystać nie bardzo,bo ciągłe skoki ciśnień i wahania,kręciło mi się w głowie.Zrobiliśmy wszystkie możliwe badania i nic nie wykazało-żadnej gestozy,bo ciśnienie przeważnie w górę szło.Widocznie jakiś szok dla organizmu tam na górze w samolocie,choć na tym etapie ciąży latanie jest podobno bezpieczne-widac dla mnie nie.Dlatego zapadła decyzja,że więcej nie lecimy do polski i rodzę tutaj.Samochodem ani autokartem tym bardziej mąż mnie nie puści też.
Jestem na zwolnieniu,nie biorę żadnych dyżurów w szpitalu-chciałabym,ale mąż mi nie pozwoli,a mnie szlag trafia-sorki.Po prostu wariuję bez zajęcia,bez mojej pracy.Przy skokach ciśnienia dzidziuś miał szybkie tętno-chyba czuł mój stres i niepokój.Mam nadzieję,że niczego nie przeoczyliśmy i mały rozwija się dobrze,bo mi zaraz po głowie chodza jakieś wady serduszka itp.Mam miec jutro dokładne usg ,z przepływami.
Przepraszam,że tak rzadko tu jestem,pamiętam o Was.pozdrawiam
Magdalena M.


No niestety nie każda z nas może w ciąży latać, bardzo dobrze, że mąż tak o Ciebie dba. Myślę, ze poród w UK chyba nie bedzie taki najgorszy? No chyba, ze bardzo chcialas rodzic w Polsce...

Ja jak lecialam w 11 tc to nogi spuchly mi tak, ze japonek nie moglam wlozyc a cisnienie to mialam cos kolo 200 chyba...


niespodzianki nie było, ale stawanie na siku dobre kilka razy, jejciu na ten nasz ślub to ja chyba pampersa ubiorę, bo jak dzidziu kopnie w pęcherz to się zleję normalnie, w ogóle w ciąży jestem mało wytrzymała w podróży jako pasażer i w prowadzeniu samochodu, wcześniej bez problemu, żadnego zmęczenia robiłam trasę do rodziców, te 340 km, w przyszłym roku będę na wielkanoc machać 630, a wczoraj przesiadłam się z C., powiedziałam, że chcę jechać, bo mało ostatnio w ciązy prowadzę i dojechałam do częstochowy, jakąś 1/3 trasy i byłam potwornie zmęczona, może przez korki, bo jechałam akurat w strasznych drogowych warunkach, roboty, korki itd, więc C. miał szczęście bo mu najgorszą część trasy przejechałam, a on dalej tylko grzał do warszawy, w każdym razie muszę mu zabierać samochód i jeździć, bo jeździłam bardzo dobrze, a mi jeszcze nie raz przyjdzie samej całą polskę w beskidy do rodziców jechać i nie będę robić tego przecież na dwudniową wyprawę....


Tunia, póxniej maluszek jeszcze troszkę do góry się przesunie a jak się odwróci główką w dół to przestanie walić nózkami po pęcherzu, może obejdzie się bez pampersa :p

Ja Cię podziwiam, ze chcesz jechac w taką trasę w ogóle. Ja od września już raczej nigdzie się nie ruszam - mój lekarz mówił, żebym we wrześniu już torbę spakowała i woziła ją w aucie :szok:. Jeszcze tylko pojedziemy we wrześniu po meble do Dublina (150 km) i potem już nie ruszam się dalej niż 50 km od naszego miasta, ja chcę urodzić w moim szpitalu z moją położną a nie w jakims obcym ;-)


Sarka żebyś wiedziała, że jak coś to będę krzyczeć że wariatka:) Co do rozwodu to właśnie raz wrzeszczała, że nie da a teraz dowiedzieliśmy się że chce wnieść o alimenty na siebie jeszcze przed rozwodem. (Nie wiem czy to w ogóle możliwe?) :crazy:a potem o rozwód. Zobaczymy, czas pokaże..Ona jest pewna, że dostanie rozwód z orzekaniem winy, heh tylko nie bierze pod uwagę jak traktowała męża zanim mnie poznał. Wiemy od adwokata, że ona nie ma szans na rozwód z winy męża, bo wystarczy 1% jej winy, żeby był rozwód z orzekaniem winy obu małżonków..A sądy tak działają w Polsce że póki co blisko 2 lata trwa sprawa o kontakty z małą....czekamy na uprawomocnienie, żeby wnieść o rozwód. Ona pewnie wniesie z orzekaniem winy a "my" za porozumieniem.


jesli pozostają w separacji od chyba 3 miesiecy to mozliwe, tak samo moja mama wnosila sprawe przeciwko ojcu. Ale mysle, ze o alimenty na siebie moze zapomniec, Twojego partnera na to nie stac, zeby jej placic i sad musi to wziac pod uwage - nigdy nie rozumialam takich kobiet...

Postarajacie sie z nia porozmawiac choc wiem, ze to nie latwe o ile w ogole mozliwe, zeby nie wnosila z orzekaniem o winie. Pamietajcie, ze sad jest po waszej stronie bo po 1. ona sie leczy i jej zeznania moga nie byc w pelni prawdziwe a po 2. Twoj partner spodziewa sie dziecka i dobro rodziny bedzie dla niego wazniejsze a poniewaz tamto malzenstwo i tak nie istnieje to nie sadze, zeby sedzia robil jakies problemy.
Jesli bedzie z orzekaniem o winie to raczej nie liczcie, ze sprawa sie zamknie po dwóch rozprawach - takie sprawy sie ciagna i ciagną... :-/
 
Tunia trzymaj się ! W sumie biedny kotek jeśli jest chory, ale może tym bardziej będziesz przekonana o słuszności Twojej decyzji, czego Tobie życzę !

właśnie kotka już nie ma, ostatecznie wykombinowałam i kotka miałam dać znajomej mojej mamy ze wsi, żeby sobie z jej kotami po wiosce latał, decyzję podjął weterynarz, a potem już C. wszystko załatwiał, bo ja nie byłabym w stanie, C. zresztą też był dobity, zresztą nie prędko będę chciała mieć zwierzę futerkowe, chyba, że kiedyś dziecko o psa poprosi,

sądzę, że normalnie radziłabym sobie lepiej, ale wiecie jak to jest w ciąży z hormonami i przewrażliwieniem,
winę za choroby zwierząt ponosi ich kastracja, bo wbrew powszechnej opinii nie powinno się tego robić, bo się rozwala hormony i inne rzeczy zwierzęciu, dowiedziałam się, że weterynarze sterylizują i kastrują zwierzęta, a w gruncie rzeczy jest to dla nich krzywdzące, bo potem właśnie się zaczynają psychiczne, hormonalne i chorobowe problemy jak właśnie kamienie nerkowe i inne takie rzeczy, gdyby to wiedziała wcześniej, więcej nie będę pozbawiać zwierzęcia popędu, bo to się robi tylko dla wygody ludzi,

Tunia, póxniej maluszek jeszcze troszkę do góry się przesunie a jak się odwróci główką w dół to przestanie walić nózkami po pęcherzu, może obejdzie się bez pampersa :p

Ja Cię podziwiam, ze chcesz jechac w taką trasę w ogóle. Ja od września już raczej nigdzie się nie ruszam - mój lekarz mówił, żebym we wrześniu już torbę spakowała i woziła ją w aucie :szok:. Jeszcze tylko pojedziemy we wrześniu po meble do Dublina (150 km) i potem już nie ruszam się dalej niż 50 km od naszego miasta, ja chcę urodzić w moim szpitalu z moją położną a nie w jakims obcym ;-)

mam tyle jeżdżenia bo sprawy ze ślubem załatwiamy, przeprowadzkę, i tak nam wyszło, że ja z południa Polski, a C. z samej północy, a ślub u mnie w mieście, a mieszkać będziemy u niego, jeszcze tylko wyprawa na ślub, powrót do suwałk, a potem już się nigdzie nie ruszam, dopiero z dzieciem w przyszłym roku do dziadków pojedziemy, co do szpitala, to ja mam klops, muszę języka zasięgnąć, bo C. słyszał i ja też w necie czytałam opinie, że w tym szpitalu w suwałkach to kobiety po cesarkach i cięciach źle pozszywane, że zakażone jakimiś bakteriami, że maluszki też pozakażane wychodzą ze szpitala itd, że super szpital i porodówka jest w sejnach, ale do nich 30 km z suwałk i nie wiem czy warto ryzykować czy mnie C. w zimie tam zdąży dowieźć, chyba, że się okaże, a to prawie pewne, że będę mieć cc, bo przy mojej wadzie wzroku ponoć nie chcą się godzić na naturalny, więc wtedy się położę wcześniej w tych sejnach o ile dzidziuś nie ze chce wyjść przed terminem,
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Kliwia- dzięki wielkie za link i info. Poczytam troszkę no i do adwokata będziemy dzwonic zaraz po powrocie.
Myangel- no właśnie wiem ze z orzekaniem winy trwa i trwa więc chcemy uprzedzić szanowną i złożyć najszybciej jak się da bez orzekania.
uciekam Kobitki bo net na tych"wczasach"tak z doskoku, ale już dziś wieczorkiem będziemy w domku więc poogarniam wszystko;-)
buziaki dla WAS:-)
 
Do góry