no to was jakoś nadrobiłam :-) teraz się rozpiszę...
słomiana wdowa - na Twoim miejscu przestałabym pilnować budowy. zresztą mój A by w życiu nie dopuścił, żebym ja się tym zajmowała bo ciemna masa ze mnie w tym temacie.
poza tym pisałyście o rodzicach, teściach, kasie itd. nasi (i moi, i teście) nigdy od nas nie chcą zabrać kasy. jak potrzebują, a my im chcemy pomóc to oni uparcie, że to nasze pieniądze, że my się będziemy budować, że to oni powinni nam pomagać a nie my im...
Tunia - ja mam z praniem problemy w Irlandii bo też tak długo schnie a nie mam balkonu. co prawda mam suszarkę ale strasznie się niszczą ciuchy więc z niej nie korzystam. ale schną głupie 3 dni i tracą cały zapach.
no a teraz co do wesela bo była ostra dyskusja. my do zaproszeń dołączyliśmy karteczki, że nie chcemy prezentów tylko kasę. wierszyk mieliśmy taki, żeby się nikt nie obraził i właściwie wszyscy mówili, że dobrze zrobiliśmy. goście nie musieli główkować co kupić, a my prezentów i tak byśmy nie mieli gdzie przechować. bo niby jak np. mikrofale bym miała zabrać w samolot hehe i powiem wam, że nam się prawie całe koszty wesela zwróciły. jak otwieraliśmy to tylko robiliśmy wielkie oczy i byliśmy w ogromnym szoku - naprawdę bardzo byliśmy zadowoleni.
co do gości to nie było żadnego narzucania ze strony rodziców. sami zrobiliśmy i listę i tylko pokazaliśmy im. nawet z kuzynostwa nie zapraszaliśmy wszystkich bo uważam, że niby dlaczego ma być na moim weselu ktoś kto jest kuzynem,ale tak naprawdę nie mam z nim żadnego kontaktu? i tak wyszło, ze byli ci na którym nam zależało i tyle. zresztą nam bardzo zależało, żeby w kościele w ogóle było tak po naszemu bo przecież to nasz dzień i to właśnie tam wydarzyła się najważniejsza rzecz w tym dniu. i tak czytanie, modlitwy itd. to wszystko nasi najbliżsi obstawiali. śpiewali znajomi i było cudnie. ja jestem anty organista w kościele hehe zresztą dużo ludzi nam potem mówiło, że to był najlepszy ślub na jakim byli i fajnie było to słyszeć. na weselu mieliśmy dj'a bo mój A jest uczulony jakikolwiek fałsz i powiedział, że orkiestry nie chce. niektórzy patrzyli na to krzywo przed weselem, a potem szli do niego po wizytówki bo prowadzi imprezy zajebiście.
Tunia - co do świadków to moim był mój najlepszy kumpel i on też z natury spóźnialski ale w tym dniu to się postarał. i to byłam w szoku bo jeszcze był w kościele w południe swój sprzęt rozstawić bo w ramach jednej niespodzianki zaśpiewał nam jedną piosenkę - cud, miód i orzeszki

aż mnie tam ciary przeszły bo połowę słów ułożył sam specjalnie dla nas. bo to piosenkarz z wykształcenia hehe poza tym straszny luzak i jego obecność była idealnym lekiem na stres

ale ze wszystkim się wyrobił idealnie.
a ja się dzisiaj martwię bo maluch się nie odzywa... już pisałam na innym wątku. zresztą przez tą chorobę nie mam w ogóle apetytu. no i stwierdziłam, że sprawdzę czy może coś się zmieniło i jak jeść nie mogę to czy jak połknę witaminy to mój żołądek w końcu zareaguje lepiej ale niestety... witaminy u mnie odpadają i ta choroba i to wszystko mnie jakoś marwti czy z maluszkiem wszystko ok. dobrze, że jutro wizyta.
a gardło boli buuu idę się czosnku zaraz znowu najeść