spałam po tym rzyganiu do 11 z minutami, potem zjadłam sucha skibkę a teraz piję kawkę. Niby już mi nic nie jeździ w brzuchu, ale głowa jeszcze boli....
Mój tata mi wysłał tylko sms - BĘDZIE CHŁOPAK!
Myślałam, że skoro pierwsza ciąża była taka fajna i zero dolegliwości, to druga tez, a tu niestety w II trymestrze zrobiło się pod górkę:-( Rozmawiam sobie z Okruszkiem, że jest mały łobuziaczek i już mocno daje znać o sobie
agaj44 - moi rodzice na pierwszą ciąże zareagowali dziwnie
- na moje powinni skakać pod sufit (bo my już po ślubie byliśmy), a oni zdziwieni
, że my to planowaliśmy, że nie wolimy balować i się po świecie rozbijać. (bo oni kilka lat jeździli i zwiedzali, potem dopiero ja i moi bracia)
Teściowie byli od razu mega zadowoleni
i od razu pełni obaw, bo moja teściowa zawsze się o wszystko martwi kilka razy bardziej niż potrzeba
.
Przy drugiej ciąży nie mówiliśmy od razu, bo jak zrobiłam test ja już byłam w Paryżu, Marcin jeszcze w Poznaniu. Chcieliśmy poczekać, aż będziemy tutaj razem, ja będę już po rozmowie z szefem i jakoś zorganizujemy wspólne życie tutaj. Poza tym szwagierka powiedziała teściom o swojej ciąży, więc już druga ciąża odpadała, bo mama by chyba nie spała tylko się zamartwiała.
Powiedzieliśmy im na dzien matki i moi byli zachwyceni!!
(dla mnie szok, bo się spodziewałam raczej narzekań, że teraz to jak my sobie poradzimy??), teściowa jak zwykle zadowolona i zamartwiająca się.
Jednak moi rodzice pomagają nam zawsze, bez proszenia, jak wróciłam do pracy to wspólnie z nimi zajmowaliśmy się Wiktorią, aby nie chodziła do żłobka. Moja mama kupuje jeż dużo ciuszków jakiś wyszukanych, żeby miała śliczne rzeczy i była jak mała księżniczka (a Wiki i tak mała łobuziara). Zabierają ją na wakacje, spacery, ZOO, baseny, czytają, rysują.... co tylko możliwe, aby spędzać z nią możliwie dużo czasu, a my wtedy możemy posprzątać spokojnie czy wyjść do kina.
aaa i teściu za każdym razem jak mam wizytę to dzwoni czy ma mnie podrzucić do lekarza (bo mąż wiadomo w tygodniu siedzi za granicą póki co). a ja jak dziecko muszę tłumaczyć, że nie jestem chora tylko w ciąży i dam sobie rade hehe
ale to miło z jego strony, że chce pomóc i czuje się odpowiedzialny
Ja skończyłam LO salezjańskie (wiem brzmi strasznie, ale w rzeczywistości wcale nie święta tylko mądra szkoła). I tam nawet księża powtarzali jak mantrę: PAMIĘTAJCIE NIGDY NIE BIERZCIE ŚLUBU ZE WZGLĘDU NA DZIECKO...
ja to popieram w 100%!!