reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

GRUDNIOWE MAMY 2010 :) wątek główny!

reklama
Co do rodziców to jak zaszłam w pierwszą ciążę to moja mama zareagowała.. hmm... dziwnie. Nie była zachwycona i przebąkiwała coś o tym, że historia lubi się powtarzać. Chodziło o to, ze mój brat z dziewczyną się pospieszyli, mieli po 19 lat jak ona urodziła no ale przecież Julka była wyczekiwana i planowana a ja miała 23 lata jak ją urodziłam. I teraz tak samo dziwnie zareagowała. Mam wrażenie, że jakoś tak mało entuzjastycznie podchodzi do tego ale wnuczkę bardzo kocha i uwielbia spędzać z nią czas jak tylko ma, bo jest bardzo aktywną babcią ;-) A teściowie to się wściekli bo mnie od początku nie akceptowali i kij im w oko. Ostatni rok to już sami nas namawiali, żebyśmy się zdecydowali na drugie :D
 
Ja z moimi rodzicami tez mam ciezko. Jak zylam na kocia lape 2 lata i w koncu sie pobralismy ("w koncu" dla rodzicow, bo dla mnie bylo ok. z tym ze czekalismy) to myslalam ze bedzie nareszcie dobrze. Ale oni, jak mi sie wydaje, nie zaakceptowali mojego meza i jego rodziny (choc z mezem znam sie od 10 lat). Zreszta malo kiedy akceptowali to co robilam w zyciu. Moj brat, choc nie ma stalego zwiazku i zawsze mu w glowie jedynie picie i imprezy, zawsze byl lepszy i brali jego strone. Teraz jak jestem w ciazy (jestesmy juz 2 lata po slubie) to moze z 2 razy pokazalam zdjecie bo sama zaproponowalam ze przyjade pokazac po wizycie. Od miesiaca nie slyszalam nawet glupiego "jak sie czujesz", w sumie nie interesuja sie. Ostatnio, jak moj maz nie mogl mnie na wizyte zawiezc, tesc zawiozl, choc mowilam ze sobie poradze. Tescie szaleja i co chwile chca cos robic (az do przesady). Z rodzicami nawet ciezko sie umowic, bo choc mieszkaja 10 min. na piechote od nas, to ostatnio uslyszalam w telefonie: "no - spotkamy sie jak bedzie zimniej, w koncu to ma byc przyjemnosc" (i mysle sobie:we wrzesniu?). Zawsze placze po telefonie czy spotkaniu. Oni chyba o tym nie mysla... A jak urodze dziecko i bedzie najukochansze w ich oczach, to te 9 miesiecy pojdzie w zapomnienie? Moj stres i placz? Ze sie moglo cos dziecku stac? Zla jestem i mam zal. Ale maz mnie wspiera i to chyba najwazniejsze. Przepraszam ze zaczelam marudzic... TEmat chyba nie dla mnie ostatnio.


Co do stroju ja mam fajny w domu, ale sie nie mieszcze. Jest jednoczesciowy, ale przez brzuch to mi sie tak obnizyl, ze biust jest pieknie widoczny - az za bardzo ;-) A wiec kupilam sobie za szalone 14 zl w tesco wiekszy rozmiar, zwyklego jednoczesciowego kostiumu. Nie jest za uroczy, ale moze sie wykapie z 3 razy w nim w tym roku, a za rok juz bedzie moj stary dobry (optymistycznie patrze) :-)

sunnflower sliczny dzwoneczek, przez ciebie zaczelam myslec nad zakupem, ale widzialam ze ceny ponad 55 zl + przesylka i zal pieniedzy znowu :-p
 
spałam po tym rzyganiu do 11 z minutami, potem zjadłam sucha skibkę a teraz piję kawkę. Niby już mi nic nie jeździ w brzuchu, ale głowa jeszcze boli....
Mój tata mi wysłał tylko sms - BĘDZIE CHŁOPAK!
Myślałam, że skoro pierwsza ciąża była taka fajna i zero dolegliwości, to druga tez, a tu niestety w II trymestrze zrobiło się pod górkę:-( Rozmawiam sobie z Okruszkiem, że jest mały łobuziaczek i już mocno daje znać o sobie:-D

agaj44 - moi rodzice na pierwszą ciąże zareagowali dziwnie:baffled: - na moje powinni skakać pod sufit (bo my już po ślubie byliśmy), a oni zdziwieni:confused:, że my to planowaliśmy, że nie wolimy balować i się po świecie rozbijać. (bo oni kilka lat jeździli i zwiedzali, potem dopiero ja i moi bracia)
Teściowie byli od razu mega zadowoleni:tak: i od razu pełni obaw, bo moja teściowa zawsze się o wszystko martwi kilka razy bardziej niż potrzeba:sorry2:.

Przy drugiej ciąży nie mówiliśmy od razu, bo jak zrobiłam test ja już byłam w Paryżu, Marcin jeszcze w Poznaniu. Chcieliśmy poczekać, aż będziemy tutaj razem, ja będę już po rozmowie z szefem i jakoś zorganizujemy wspólne życie tutaj. Poza tym szwagierka powiedziała teściom o swojej ciąży, więc już druga ciąża odpadała, bo mama by chyba nie spała tylko się zamartwiała.
Powiedzieliśmy im na dzien matki i moi byli zachwyceni!!:szok: (dla mnie szok, bo się spodziewałam raczej narzekań, że teraz to jak my sobie poradzimy??), teściowa jak zwykle zadowolona i zamartwiająca się.

Jednak moi rodzice pomagają nam zawsze, bez proszenia, jak wróciłam do pracy to wspólnie z nimi zajmowaliśmy się Wiktorią, aby nie chodziła do żłobka. Moja mama kupuje jeż dużo ciuszków jakiś wyszukanych, żeby miała śliczne rzeczy i była jak mała księżniczka (a Wiki i tak mała łobuziara). Zabierają ją na wakacje, spacery, ZOO, baseny, czytają, rysują.... co tylko możliwe, aby spędzać z nią możliwie dużo czasu, a my wtedy możemy posprzątać spokojnie czy wyjść do kina.

aaa i teściu za każdym razem jak mam wizytę to dzwoni czy ma mnie podrzucić do lekarza (bo mąż wiadomo w tygodniu siedzi za granicą póki co). a ja jak dziecko muszę tłumaczyć, że nie jestem chora tylko w ciąży i dam sobie rade hehe
ale to miło z jego strony, że chce pomóc i czuje się odpowiedzialny:tak:

Ja skończyłam LO salezjańskie (wiem brzmi strasznie, ale w rzeczywistości wcale nie święta tylko mądra szkoła). I tam nawet księża powtarzali jak mantrę: PAMIĘTAJCIE NIGDY NIE BIERZCIE ŚLUBU ZE WZGLĘDU NA DZIECKO...
ja to popieram w 100%!!
 
hej kochane juz jestem w domku :-) oczywiscie w ypuscili mnie do domu ze szpitala znienacka hehe no ale wazne ze skurcze przeszly i jest dobrze :) ide czytac co tam naskrobalyscie i co tam u ewwe czy juz tez w domku jest :)

ccaluski !!!!!! :*
 
Anka - przykro mi się zrobiło, jak przeczytałam Twój post. Taka jesteś sympatyczna i szkoda, że mając tak blisko rodziców nie możesz liczyć na ich wsparcie. Ja z moimi często schodziłam na kłótliwą ścieżkę, ale moi rodzice zawsze wyznawali, że mówią co myślą, a nie to, co my chcemy usłyszeć. Jednak zawsze gdy była potrzebna pomoc to pomagali i nigdy tego nie wypominali. Zresztą ja jestem taka sama - co w myślach to na języku - nie ma niedomówień.
 
reklama
Do góry