reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

GRUDNIOWE MAMY 2010 :) wątek główny!

O widzisz to rozumiemy się doskonale ;-) Tylko ja na dom muszę odkładać sama dlatego jakoś ciężko to widzę. A teściów masz daleko czy mieszkają w pobliżu twoich rodziców??
 
reklama
Rodzice mieszkają na innym osiedlu ale nie jest daleko. Też mi się marzy wyremontować chociaż parter i się wprowadzić, ale pewnie jeszcze to potrwa. Teraz trzeba zacisnąć zęby i mieszkać u teściów :/
 
Ostatnia edycja:
Hej mamuśki i tatusiowie,
Ja całe studia miałam współlokatorów (akademik), ale to były inne czasy i strasznie to uwielbiałam, ja to wogóle jestem stadny czlowiek i np. nie wyobrażam sobie siebie w domku na wsi.
Jednak współczuję, że musicie mieszkać z rodzicami i teściami, choćby byli nawet najwspanialsi na świecie i mocno zaciskam kciuki byście szybciutko zebrały ile wam potrzeba na własny kąt.
Wczoraj był temat kłucia no i ja cała zestresowana, że nic nie czuję (do wizyty coraz bliżej więc każda pierdoła wywołuje stres:-)), jednak dziś brzuszek mnie zaczął kłuć w pracy więc pomimo bólu byłam cała szczęśliwa:-).
Mnie teraz czekają dwa szczęśliwe dni 1. mężuś wraca z morza w środę nie było go ponad miesiąc więc hura:-):-):-):-):-)
2. od czwartku L4 już się doczekać nie mogę:-), szczególnie, że w te upały strasznie wam zazdroszczę możliwości robienia czegokolwiek poza siedzeniem w pracy.
 
Jednak współczuję, że musicie mieszkać z rodzicami i teściami, choćby byli nawet najwspanialsi na świecie
święte słowa....
1. mężuś wraca z morza w środę nie było go ponad miesiąc więc hura:-):-):-):-):-)
2. od czwartku L4 już się doczekać nie mogę:-), szczególnie, że w te upały strasznie wam zazdroszczę możliwości robienia czegokolwiek poza siedzeniem w pracy.
cieszymy się razem z tobą a najbardziej faktem, że będziesz częściej pisać do nas podczas błogiego lenistwa na L4 :)
 
Ostatnia edycja:
witam się poweekendowo :D

W sumie od wczoraj wieczorka próbuje was doczytać, ale dopiero teraz mam chwilkę siąść..a napisałyście tyle, że już sama nie wiem co tu napisać ;)

Zacznę więc od siebie :)
Byliśmy z małym u "bratowej" w jej rodzinnym domu (hehe znaczy narzeczonej mojego brata, ale już tak długo są narzeczonymi, że określenie bratowa heheh ..jakoś bardziej mi pasuje, w tym roku stuknęło im 9 lat :-D ) No więc było super- mój mąż trochę pomarudził, ale i tak było super.
Zrobiliśmy spacerek nad Bug bo to od niej tyle co rzut beretem, poza tym jeździliśmy nad jeziorko do Okuninki ( znanej w lubelskim miejscowości turystyczno-wypoczynkowo-nadjeziornej, więc ludzi od groma) mieliśmy autkiem może z 10-15 min :D
Oluś pierwszy raz kąpał się w jeziorku i jak go zanurzyłam to trochę popłakał, ale kilka minut i metrów dalej od brzegu tatuś go znowu zanurzył i było ok :) No może trochę uciekał wyżej na rączki :) A tak to piasek i konewka w ręku i hejA :)

sALOMII ja miałam takie kłucia w pochwie, jakby mnie ktoś tam igłą dźgał. Ale odpukać na razie nie dają o sobie znać. Nie są groźne, przynajmniej miałam je też w pierwszej ciąży i nic nie znaczyły, a teraz mój lekarz też twierdzi że nic one nie znaczą.
Jak pisała Ewwe skracanie i rozwieranie szyjki odbywa się bezobjawowo.


Wiolcia 250zł? strasznie drogo. U mnie w Lublinie prywatnie usg kosztuje 80 zł. A 150 zł 3/4d.
Koniecznie zrób to usg- bo może się okazać że to twoje ostatnie jak nie będzie potrzeby lub okazji zrobić. A tak np będziesz wcześniej wiedziała że ( nie daj Boże) jest jakaś wada serduszka i lekarze będą przygotowani w szpitalu ze sprzętem na jego przyjście.

Tunia jak się ze swoim partnerem kochacie, poznaliście się na tyle że nie macie przed sobą nic do ukrycia to ja bym normalnie w świecie zaczęła poruszać temat zaręczyn. Dla mnie to naturalnie, że jak kobieta żyje wspólnie z mężczyzną to znaczy, że chcą być ze sobą :-)
 
Rodzice mieszkają na innym osiedlu ale nie jest daleko. Też mi się marzy wyremontować chociaż parter i się wprowadzić, ale pewnie jeszcze to potrwa. Teraz trzeba zacisnąć zęby i mieszkać u teściów :/

szczerze współczuję, ja ze swoimi nie dałabym rady, z reszta z moimi też bym nie wytrzymała długo bo każdy tylko mądrości swoje przedstawia, tego nie rób tak a tego wogóle nie ruszaj! wszytsko co my z mężem robimy to jest najczęściej złe :dry: jeszcze ja mam obie te pary 15 min drogi od siebie na piechotę, ale całe szczęście że moim sie ruszyc nie chce tylko pretensje mają że ich mało odwiedzamy, a tescie siedzą u drugiego synka w tychach :-D także mam ich z głowy.
 
ja ma pewną bzdurną teorię na temat naszego złego samopoczucia, bo zauważyłam, że większość z nas czuje się źle, odczuwa pogorszenie samopoczucia mniej więcej w tym samym czasie i dniu, ja po 4 dniach dobrego czucia się, znów dziś pół dnia w łóżku przeleżałam, i zauważyłam, że pogarsza mi się jak sie poprawia pogoda, skacze temperatura i ciśnienie atmosferyczne idzie do góry, ostatnie 4 dni były w miarę chłodne i pochmurne i np ja czułam sie jak nigdy wcześniej w ciąży czyli aż tak dobrze i widzę, że Wy też w weekend robiłyście wiele rzeczy,

być może niektóre z nas są wrażliwe na zmianę pogody, a teraz w ciąży jeszcze się to nasiliło, zresztą przy tych zawirowaniach pogodowych i ludzie nie będący w ciąży czują się nie najlepiej, mój C. raczej rzadko ma jakieś dolegliwości, a ostatnio zauważyłam, że też się przy zmianie pogody coś kiepsko czuje....
 
mamolka świetnie, że spędziłaś super niedzielę, nie ma nic wspanialszego niż kąpiele w jeziorku:-), moja Julia jak miała 2 lata to dostała jakiegoś bzika, że w ogóle nie dało jej się do wody wsadzić, ale na szczęście przezwyciężyła jakoś strach oczywiście z naszą pomocą i teraz cały czas siedziałaby w wodzie, taka ryba:-). Wczoraj też byłyśmy nad jeziorkiem koło gdyni na 2h, ale tyle ludzi, że szok, ja cały czas z Julią w wodzie, ale miałyśmy zajęty "swój" kawałek ziemi (położony ręcznik kąpielowy), niestety ludziom wcale on nie przeszkadzał i jak baba zaczęła mi po nim chodzić:wściekła/y: to stwierdziłam, że cierpliwość mi się wyczerpała, jeszcze na dodatek koleś sobie grilla w wodzie postawił i zaczął sobie kiełbaski robić:szok:, więc pojechałyśmy z Julką nad morze:-) Dobrze, że mam taki wybór
 
szczerze współczuję, ja ze swoimi nie dałabym rady, z reszta z moimi też bym nie wytrzymała długo bo każdy tylko mądrości swoje przedstawia, tego nie rób tak a tego wogóle nie ruszaj! wszytsko co my z mężem robimy to jest najczęściej złe :dry: jeszcze ja mam obie te pary 15 min drogi od siebie na piechotę, ale całe szczęście że moim sie ruszyc nie chce tylko pretensje mają że ich mało odwiedzamy, a tescie siedzą u drugiego synka w tychach :-D także mam ich z głowy.
No to jakbyś mi moich opisała :-D Ciężko jest...
 
reklama
Hej mamuśki i tatusiowie,
Ja całe studia miałam współlokatorów (akademik), ale to były inne czasy i strasznie to uwielbiałam

ja też w akademiku mieszkałam kilka lat i było super, ale w zeszłym roku już w wawie przez 5 m-cy mieszkaliśmy z siostrą mojego C. i jej narzeczonym, studenci,młodsi ode mnie o 4 lata i powiem Wam, że to wspólne mieszkanie było koszmarem, też fleje, syf robili makabryczny, rano nie można się było dostać do łazienki bo mieli zwyczaj brać kąpiel z rana, która trwała 2 h dosłownie, więc żeby zrobić siku i umyć zęby musiałam budzić sie po 6 rano, jak wieczorem sprzątnęłam kuchnię i zmyłam naczynia, to rano nie miałam gdzie na stole postawić talerza taki był burdel, po jakimś czasie zaczęłam to ignorować, trzeba było wyluzować bo bym zwariowała i sprzątałam tylko po nas, tj. po mnie i moim C. zmywałam tylko nabrudzone przez nas talerze i naczynia... na szczęście po jakiejś ostrej akcji wynieśliśmy się gdzie indziej i teraz nie wyobrażam sobie mieszkania z jakimiś współlokatorami poza moim C. i kotem
 
Do góry