Tak sobie czytam i zastanawiam się co z tymi chłopami....:-)
Ale w pełni zgadzam się z Antylopką - Wiolu, jeśli to Wasze pierwsze dziecko, to facet jeszcze nie czuje się tatą, w ogóle oni mają trochę inaczej, chociaż z mojego doświadczenia wynika, że wszystko zależy od człowieka (a facet to - o dziwo - też człowiek). Ja zaszłam w ciążę w wieku 29 lat, trochę wpadka, znaliśmy się z partnerem 2 lata, a le w sumie to ucieszyliśmy się, no bo jak nie wtedy to kiedy... Niestety kilka miesięcy w szpitalu, okropne komplikacje zdrowotne no i mój tzw. partner nie wytrzymał bedaczek, wycofał się zaraz po porodzie, zero poczucia odpowiedzialności i z dzieckiem zostałam sama (i dzisiaj sobie powtarzam: no i chwała Bogu!!!). To ja odeszłam, ale on nie miał nic przeciwko temu, pomimo tego jakieś debilne przeświadczenie kazało mi dbać o więź między moim synkiem a jego ojcem i przez rok utrzymywałam bezrobotnego pasożyta - smutna i długa opowieść... W końcu przejrzałam na oczy, odcięłam się zupełnie i kiedy myślałam że nic mnie już nie czeka, nie miałam ani wiary ani ochoty na miłość, zostałam ukarana mandatem 500zł i 8 punktami. Oczywiście strasznie się wyżyłam na tym policjancie, jeszcze gówniaż był cholernie przystojny i pewny siebie no i... od 2 tygodni jest moim mężem:-))) Jacka - mojego synka - poznał kiedy mały miał rok: jechał wtedy ze mną w samochodzi i zrobił wielką kupę, którą chciałam rozetrzeć na twarzy policjanta/męża. Chłopaki pokochały się od pierwszego wejrzenia i Jarek (mój mąż) jest najcudowniejszym ojcem (pomimo że nie biologicznym) na świecie od 4 lat. Nasz związek jest strasznie silny, mój mąż jest ode mnie młodszy o 5 lat, ale to on jest tym mądrzejszym a już na pewno tym bardziej odpowiedzialnym:-)
No i stało się tak, że zaszłam w ciążę... Myślę że każdemu w mojej sytuacji przeszło by przez głowę pytanie: jak to teraz będzie??? Czy Jarek będzie tak samo kochał Jacka jak małego swojego biologicznego synka (bo jakoś jestem przekonana, że to będzie synek)... No i kiedyś tak delikatnie się go pytam: Jarku, mam takie obawy, czy będziesz potrafił te dzieciaki kochać tasamo... A on mi na to: Kasiu, nie możesz mieć do mnie o to pretensji, mnie też to gryzie i na pewno na początku będzie tak, że Jacka będę kochał dużo bardziej bo go dłużej znam... Ale postaram się tego drugiego też tak pokochać, chociaż teraz nie potrafię sobie tego wyobrazić...
Oczywiście zatkało mnie i nawet nie prostowałam, że chodziło mi o odwrotną sytuację... :-) Rozpisałam się starsznie a w sumie to chciałam tylko powiedzieć, że faceci są naprawdę z innej planety i chyba nie ma co próbować ich zrozumieć: pozostaje ich tylko kochać:-)
I Wiolu wierzę że Twój mąż jest wspaniałym i kochanym facetem i wszystko się ułoży. Wracają moje chłopaki z przedszkola więc spadam.
Buziaki