reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

GRUDNIOWE MAMY 2010 :) wątek główny!

Jest jakieś szczepienie po 12 albo 13 miesiącu. Ale nie pamiętam jakie.
Hm... Czyli ta nasza morfologia to przez tą chorobę. No nic - zrobimy i zobaczymy, co wyjdzie. Na pół roku Franek miał już morfologię, ale nie mam pojęcia, jakie były wyniki, bo nasza durna ex-pediatra nie raczyła się nimi podzielić. Ale nic mu nie dolegało, więc nie wnikałam...
 
reklama
Hejka!
Dopiero teraz udało mi się siąść do kompa. Wczoraj po zajęciach padłam (ale głosu aż do końca lekcji nie straciłam :happy:), a dzisiaj miałam etat niańki :-D Koleżanka podrzuciła mi swoją córeczkę (prawie dwa m-ce młodsza od Idy) i powiem Wam, że takiej gimnastyki dawno nie miałam :-D Schodzenie po schodach z dwoma dzieciakami przewieszonymi przez oba ramiona - to powinny te mięśniaki grubokarkowe ćwiczyć w siłowniach ;-) Dobrze, że Idylka taka grzeczna była, bo A. musiałam cały czas na rękach nosić - tak do mamy tęskniła.

Co do pasty do zębów - u nas nenedent. Po roczku kupimy elmex. Myjemy w ciągu dnia, mleko jest do usypiania - Ida kończy pić, obraca się na boczek i najczęściej już śpi. Z otwieraniem buzi nie ma problemu. jak tylko widzi szczoteczkę - dziób otwarty. Ale leniwa się zrobiła, bo sama już nie chce po mnie poprawiać.

Na roczek do pediatry się wybieram, ale tylko na ogląd. O żadnym pobieraniu krwi nie było mowy. Pobierzemy po roczku, ale to żeby sprawdzić, czy coś się z alergią zmieniło.

Asja - głowa do góry, wyuczysz sie nowego samochodu. Powiem Ci w sekrecie, że ja w sumie nigdy nie jeździłam niczym innym niż moją Minią. Łatwo się było na nią po kursie przesiąść, bo też malutka. Do wielkiej mężowskiej Renatki wsiadłam raz, ale po 10 m zrezygnowałam, bo wielkie to auto i nieporęczne. Miałam wrażenie, że lusterkami szoruję po innych samochodach :baffled: Ćwicz jak najwięcej :tak: Ja też będę w końcu musiała :sorry2:
 
krolcia dobrze Ci świta :-) wtedy jest szczepienie. ja to chce małego w styczniu w Pl zaszczepić na ospę bo chyba właśnie wtedy jakoś można, ale muszę to sprawdzić bo już mi się wszystko miesza. no tyle pamiętam, że tutaj tego szczepienia nie ma :D


no to ja już nie zliczę na palcach iloma autami jeździłam :-D ale ja to z tych co jeździć samochodem baaardzo lubili i jak tylko ktoś chciał, żeby go gdzieś podrzucić jakimkolwiek autem to nie miałam problemu. teraz nadal lubię prowadzić, ale już mnie tak nie ciągnie jak kiedyś. co nie zmienia faktu, że jeżdżę dużo i nie czuje się dzięki temu w jakikolwiek sposób ograniczona.
 
Ostatnia edycja:
hej

ja juz po wizycie u tatusia w szpitalu

jest szczepienie chyba świnka, odra i różyczka po roku właśnie.

asjaa ja mam seata ibizę w benzynie, a S. jeździ VW passatem kombi dieslem. Mi jest całkowicie obojętnie którym jadę. Passat ogromny, mocny jak to diesel, głośny i ogólnie jak czołg, a ibiza mała i zwinna, bardziej zrywna, łatwiej gaśnie. Jeździ się inaczej, ale trzeba po prostu każdy samochód wyczuć. Kwestia wprawy i tyle. Więc się kochana NIE ZNIECHĘCAJ!
 
dzięki dziewczyny za słowa pocieszenia!!!! bo jak po tej mojej pseudo jeździe wyskoczyłam z samochodu i pognałam do domu, to mąż ledwo za mną nadążył:rolleyes: taka byłam..ja nie wiem, wściekła chyba i ogromnie zniechęcona:-(
zresztą nadal jestem podłamana, bo po tak nieprzyjemnym pierwszym wrażeniu ciężko będzie mi nabrać zaufania do samej siebie i zmobilizować do dalszych prób:no:
a w piątek jedziemy do teściów i mąż chciałby, żebym przynajmniej kawałek prowadziła:szok::unsure:

tak piszemy dzis o pastach i ząbkach, że podałam Maciusiowi na przegryzkę szczoteczkę z tą smaczną pastą ziajki:-p:-D zajada:-)

aha i 3 ząb na dole prawie się przebił. Ale obejrzeć dokładnie nie daje:baffled:
 
mały gryzie gumową szczoteczkę, tak wygląda mycie zębów;-) aha, pastę mamy ziajke od 1 ząbka. Chyba dobra, bo mu smakuje:tak:

dziś za mną pierwsza króciutka przejażdżka samochodem i...jestem załamana:crazy: i zła:crazy: masakra jakaś, nasz samochód wydaje mi się ogromny (mamy kombi, a ja uczyłam się na fiaciku:sorry2:) no i ten diesel:no: nie wiem czemu z takim wyrzutem mi rusza:blink: w ogóle go nie czuję, nic a nic, aż taką niechęć do jazdy poczułam:baffled: jak z 1 ruszam, to jakby rakieta startowała:-p

asjaa - gratuluję prawka!! to tak na wstępie. Ja mam prawko od ...wow... ponad roku , też mamy diesla kombi, zdawałam na yarisie. I tak- dopiero teraz czuję się pewniejsza- jak mi zgaśnie to obywa się bez niepotrzebnej paniki :-p Za to z mężem przyjęliśmy sobie jedną zasadę- jeżdżę bez niego- ja się denerwuję on się denerwuję i g**** z tego wychodzi. Ja jestem taka Zosia samosia co porażko ciężko przeżywa i wolę aby świadków nie było, a na błędach szybko się uczę :) Pomogło mi trochę jeżdżenie po okolicznych bezdrożach bez męża. Można sobie bezpiecznie poćwiczyć ruszanie, redukcję, zawracanie...polecam
Aha no i jeżdżąc po mieście można dużo się nauczyć- poszerza się pole widzenia, uczysz się szybkich reakcji, 1-edyneczkę sobie można w korku poćwiczyć :p
NA trasę to bym chyba bała się jeszcze rzucić- choć jak mus to mus- ale po 50 km cieszę się że koniec trasy , ale Ciebie podziwiam że w ogóle takie coś rozważasz :)
 
Ostatnia edycja:
O tak, Mamolka ma rację - bez męża najlepiej ćwiczyć. My zdaliśmy z Małżonem równocześnie prawko i dlatego długo nie jeździłam - on uwielbiał prowadzić, więc zawsze się wykłócał, że teraz on, a jak już ja jechałam, to wszystko było źle - rady typu "uważaj! rowerzysta!" a ten nieszczęsny rowerzysta gdzieś tam dopiero majaczył na horyzoncie, a ja myślałam, że już go mam pod kołami :eek:
 
sama to chyba bałabym się wyjechać spod bloku hehe;-):-)
dla mnie było to dość dziwne, że puszczam wolniutki sprzęgło, a ten mi tu rwie:szok: i w ogóle sprzęgło, nawet hamulec jakby inaczej działają, hamulec jakby w zwolnionym tempie:confused:na punto każde moje dotknięcie pedału powodowało jakąś szybką reakcję samochodu, a tu nie!

no dobra, jakoś to będzie:rofl2:

ale mamolka:-D nie pocieszyłaś mnie:-) że dopiero zaczynasz czuć się pewnie:tak:
 
To ja wolałam na początku z m(jeszcze wtedy nie mąż) jeździć:tak:. On rozsądnie do tego podchodził. Nic nie narzucał, nie zwracał uwagi, tylko jak trzeba było(jakoś umiał to wyczuć) podpowiedział:happy2:. Dużo bezpieczniej się czułam mając go obok:tak:. Teraz się chwali wszystkim jak on to żonę jeździć nauczył:dry:. Zawsze mnie chwali jak prowadzę. Fakt prowadzę "szybko", sama uważam nieskromnie:sorry2:, że jestem dobrym kierowcą ale do tego trzeba czasu. Ja mam prawo jazdy już niespełna 13 lat.
 
reklama
ja też wolałam jeździć z S. u boku. Tylko to z kolei spowodowało, że po jakimś czasie bałam się bez niego jechać. Potem kilka razy MUSIAŁAM gdzieś pojechać, a jego nie było i wtedy się przełamałam. Teraz wole sama.
 
Do góry