Salomi, mam sąsiadkę nawet chętną do opieki, ale ja wolę żłobek. Poza tym w Krakowie za opiekunkę wcale nie zapłaciłabym mniej - z tego, co się orientowałam (te 900 zł w żłobku rozkładają się na 4 zł za godzinę, a za tyle opiekunki w życiu bym nie znalazła - biorą ok. 10 zł). No a niania to tylko opieka, pieluszki, jedzenie - wszystko i tak trzeba zapewnić. W żłobku miałby przynajmniej po pierwsze inne dzieci do zabawy, a po drugie różne zajęcia dodatkowe, które są w cenie.
No ale póki co to nie wchodzi w grę i posyłamy go tylko na godziny. Być może wykupimy od stycznia opcję 1 lub 2 dni w tygodniu. Wtedy godzina nie kosztowałaby 10 zł (jak w pakiecie 10-godzinnym), ale odpowiednio - 6,5 albo 6 zł.
***
Franek ewidentnie dziś przegiął. W jego pokoju jedna ściana jest cała zabudowana szafą z przesuwnymi drzwiami. Na dole nie ma nic (jeśli to część z wieszakami) lub są poukładane rzeczy, którymi Pucek ewentualnie może się bawić. M.in. zapasowe rzeczy typu szampony, płyny do kąpieli, mydła itp. - kupujemy zawsze w Makro więcej na zapas. Franek czasem bawi się nimi, przekładając z półki na półkę.
A dziś... jakimś sobie tylko wiadomym sposobem odkręcił pojemnik z mydłem w płynie - fabrycznie zamknięty, jeszcze nieotwierany! Wylał połowę zawartości na dywan, oczywiście usiadł w tym i wytaplał się cały. Głowy nie dam, czy trochę nie zjadł. Na szczęście to zwykłe szare mydło.
Całe ubranie do przebrania, łącznie z pieluchą. Wypaćkał ostatnie rajtuzy, w których miał pojechać do Dziadków. A że u moich Rodziców w domu jest dość zimno, to chyba będę musiała jeszcze dziś skoczyć z nim do sklepu coś kupić. MASAKRA.
I do tego wiedział, że robi źle, bo siedział cichutko jak myszka i w ogóle nie protestował jak go stamtąd zabierałam...