zaraz Was poczytam, ale Wam napisze najpierw
Poszłam do filii osiedlowej mojego banku i dopiero tam zdałam sobie sprawę że nic nie jadłam od rana i już łapię trzęsiawkę głodową
.
Wyszłam i szukam sklepu z drożdżówką np. a tu taki blaszany 'bar' z piwem a na nim "zapiekanki-hamburgery itd." Drałuję więc i w środku
"stara lampucera już pijana jak bela" mimo, że dopiero 12.00 i jeszcze 'mniej stara i mniej lampucera i mniej pijana ale jednak' i jeszcze trzech panów elegantów ale już tak starych jak i pijanych. Rzecz jasna pani barmanka i płacząca z bólu zęba jej na oko 7letnia córeczka.
Byłam tak głodna że już mi było wsio ryba że to towarzystwo nie dla Adasia (o mnie juz nie wspomnę). Kupiłam zapiekankę (a raczej coś mrożonego ohydnego ale ciepłego i sycącego). No i siedzę i jem to to, a tu cała klientela baru wymiarów metr na metr zachwyca się moim Adasiem.
-Jaki ładny, jaki duży, jak się śmieje a kucikuci.
-Ale śliczna czapeczka ojej. Chyba Ci zabiorę. (starszy pan elegant pijany jak bela)
-Ty byś se ją stefan na małego zmieścił. (stara napruta lampucera)
+na rękę chciałaś powiedzieć (barmanka ratująca honor lokalu myślę a nie lampucery).
-na małego! mówię.
i tak całe 5 minut5 które jadłam gorącą ohydną zapiekankę
dobrze że choć Adaś zachowywał sie z godnością, czasem się uśmiechnął i ...nie zapamięta gdzie go mama zabrała
aby czarował pijaków
ale elegantów!