Anka - no to jak ryzyko komplikacji jest większe, to chyba warto zapłacić nawet "na wszelki wypadek". Tylko żeby lekarz był sensowny.
Ja jużsię przygotowuję na wydatki pt. Położna + zzo + sala do porodu rodzinnego. Zastanawiam się jeszcze nad osobnym pokojem poporodowym, bo poprzednio pamiętam, ze strasznie mnie denerwowało latanie do łazienki na drugi koniec oddziału i ciasnota i duchota na sali poporodowej (sala na 2 osoby, w niej 3 kobiety po porodach + ich goście), w dodatku tak naprawde to nie był oddział poporodowy tylko patologia ciąży, bo na poporodowym nie było miejsca. I obchód lekarski zawsze trafiał do nas na końcu, na badania wzywali nas o jakiś upiornych godzinach (na USG jechałam z dzieckiem o 21.30), po korytarzu chodziły kobiety z podłaczoną oksytocyną z mężami, a ja biegając do łązienki zastanawiałam się, czy już zostawilam za sobą czerwoną smugę, czy jeszcze nie i czy zdążę, zanim siędziecko obudzi dobiec z powrotem.
Mam wrażenie, ze porodówki idą w lepszym kierunku, ale sale poporodowe to jeszcze wciąż mają co poprawiać. Najgorzej z miejscami, bo porodowa zwalnia się dużo szybciej niż kobieta wychodzi ze szpitala. I potem trzeba gdzies upchnąć te mamy z dziecmi i albo na korytarzach albo na innych oddziałach.