Antylopka
Potrojna mamuska
ja jechalam do szpitala godzine- uroki paryskich korkow! maz wracal w nocy - 10 miunt. my dzisiaj ze szpitala - 40 minut. ta sama trasa.Ha-nn-ah - dzięki za info. Ja mam 15 km do Brochowa. Jeśli zacznę rodzić w czasie śnieżycy i korków, to chyba raczej pojadę na kliniki albo zostanę w domku i urodzę na własnej podłodze ;-)
chcialam opisac porod, ale mlody sie obudzil i wisi na piersi, wiec jedna reka to trudno.
napisze o tych roznicach
- od przyjecia do urodzenia bada cie jedna osoba, a nie kazdy gmera dla kontroli.
- podejscie, ze pacjentka ma byc zadowolona i ma nie bolec
- pytaja, czy sie chce karmic piersia (nie chcesz, bo nie, to nie karmisz. jest tylko rozmowa o zaletach, ale nikt nie zmusi do przystawenia dziecka do piersi) zaznaczaja w karcie, ze butela i koniec tematu
- min kosmetykow i chemii- Adas nawet nie byl kapany, bo byl tak czysciutki, ze tylko odsluzowany, oczka sola, pepek... nie wiem co jeszcze, bo tam marcin z nim byl
- na oddziale sale tylko pojedtncze, ja bylam na starym, wiec bez prysznica w sali
- jesli nie jestem alergiczka i nie stosowalam jakiejs diety eliminacyjnej jem wszystko - ananas, kiwi, pomarancze, wisnie, tunczyk, kaczka, kapusta modra... to wszystko mialam w szpitalu
- est sala dla rodzicow z waninkami i przewijakami, gdzie sie idzie aby ktos pomogl, pokazal, wytlumaczyl jak pielegnowac, karmc, myc...itp. najblizsza rodzina ma wizyty od 13 do 20 i wtdy tez tam moga isc i polozne tlumacza i pokazuja
- w szpitalu nie szczepia na nic, za to wiecej badan przesiewowych, np. poza foliketonurie jest na mucowiscydoze i jeszcze 4 inne genetyczne, ale nie znam nazw polskich
- a!! i z praktycznych - akt urodzenia dostalam do reki juz 30.11
jak cos mi sie przypomni, to napisze