jesteśmy po blisko 2-godzinnym spacerze. Piękne słoneczko, aż mi się miło na ławce siedziało
Wiki teraz rysuje laurkę dla babci na urodziny, a ja się biorę za obiad.
Jednak nadal jestem zdania, że z pokolenia na pokolenie towarzystwo coraz bardziej leniwe, i wygodne
Zupki miksowane ze sklepów itp. Kiedyś było inaczej, ludzie zdrowsi i dłużej żyli
z tym się zgadzam.
Robiłam dla Wikunii sama zupki i różne papki - gotowałam, miksowałam, tak samo owoce czy soczki, czasami nawet zagotowywałam w słoiczki (nie hurtowo, ale jak już cos robiłam to żeby było np na 3-4 porcje) i miałam jak zaprawy. Ale oczywiście gotowe słoiczki tez były w użyciu i szybko przeszłam na normalne jedzenie, bo ona chętnie jadła i ładnie gryzła, alergii żadnych nie miała, więc nie było problemu z oddzielnym gotowaniem.
Ale teraz nie podejrzewam, abym robiła tak samo, tylko pewnie od razu słoiczki
, a w wolne dni coś tam będę sama szykować
.... Wygodnicka się zrobiłam, hehe
co do znieczulenia to mi mój gin powiedział, że jak przyjadę rodzić do jego szpitala to nie mam się co przejmować bo oni dają za darmo.. w ogóle jak tam jeżdżę na usg i ktg to jest jakoś tak przyjemnie, kameralnie i niczego się nie czepiają (no bo ja przecież bez ubezpieczenia nadal, ale przepisy znają i problemów nie robią)
sunnflower obowiązkowo musisz się potem z nami podzielić sposobem jak wcześniej urodzić. bo ja się chce postarać tydzień przed terminem
w którym szpitalu będziesz rodzić? w Poznaniu?
seks to tez przyspieszacz
, bo sperma wywołuje skurcze macicy (ale nie napadać na partnerów wszystkie chcące wczesniej urodzić)
Candy C pamiętam jak byłam na zajęciach ze szkoły rodzenia i tam babka opowiadała, że laska przyszła do pediatry bo dziecko całe czerwone co się okazało dziewczyna non stop myła wanienkę domestosem żeby bakterii nie było.
Olkale ja tym razem obiecałam sobie że drzeć się nie będę bo wtedy traci sie siłę tylko to co mam wydrzeć będę wpychała do srodka żeby przeć. Może się uda w teorii ładnie brzmi. Pamiętam jak na mnie lekarz krzyczał żebym w końcu przestała krzyczeć, a człowiek naogląda się amerykańskich filmów i myśli że tak trzeba:-):-):-):-):-):-)
to jest prawda, że krzycząc traci się część sił. Moja położna właśnie jeszcze na porodówce mi przypominała, jak przeć i nie krzyczeć, aby było szybciej.
Moja kuzynka (głupota nieziemska) do prania córki alergiczki calgon
dodawała i zdziwiona, że maści sterydowe, dieta, a młoda ciągle się drapie i płacze. Sprawa dopier wyszła, jak 6-o miesięczny bobas w szpitalu wylądował i tam jakaś lekarka zaczęła wlaśnie wypytywać o domestosy, calgony itp.
Antylopka zgadzam się z tobą,przez to że rodziłam sn,pośladkowy o 3 15 w nocy nie dali mi małej od razu a dopiero koło 6 wstałam i sama małą zabrałam to ta nie chciała już ssać:-( i niestety nie mogłam jej tego nauczyć,choć mleka miałam jak krowa dojna to w szpitalu przeszłam gechenne z powodu mojego niejadka,piersi tak pogryzione że myślałam że umrę. Ważne są pierwsze chwile po porodzie i napewno teraz nie pozwolę na to by małej mi nie dali. Chce ją przy sobie od pierwszej minuty po porodzie:-)
Joamar jestem tego samego zdania,wszystko jest do przeżycia i ja wcale nie myślę o znieczuleniu,śmieję się że gorzej niż z Oliwką już być nie może,więc dam radę.
dla mnie było ważne, aby młodą mieć cały czas przy sobie, aby z tym karmieniem "trenować" i móc karmić na żądanie.
I też prawda, jak widzę, że dzieciate podchodzą spokojniej do tematu