Hej kochane.. Wrocilam od maluchow wiec troche Wam popisze. Jestem poki co na pooperacyjnej, bo po cc, intubacji musza miec mnie na oku. Od jutra, jak ze mna bedzie ok mamy pokoj dla dwojga przy dzieciach. Dwa lozka, tv, lodowka..bedziemy mieszkac dopoki nas nie wypisza. Zaczelo sie na ostro kolo 11, nie dostalam znieczul bo za duze rozwarcie. Gaz. Postanowili ze bedzie normalnie, bo bali sie, ze slabo rozwiniete płocka dostana jakiegos szoku, rds czy jakos tak i bedzie problem. Urodzila sie Sonia a Fabian poczul wielka ilosc miejsca i przekrecil nogami w dol. Mala dali na buziaka i zabrali neonatolodzy, po dwoch na jedno dziecko, do tego bylo dwoch ginekologow na sali, cztery polozne, dwie pielegniarki..tłum
.. Fabian nie dal sie przekrecic wiec z predkoscia swiatla na operacyjna, narkoza, zobaczylam rozowe kwiatki nad glowa i odlecialam... Obudzilam moze kolo 18 , dali mi leki i zawiezli do maluchów. Jak na nie patrze, mimo calego halunienia w zyciu nie zamienilabym ich na jedno. Sã przecudowne.. Dzieki dziewczynki za wszystkie dobre slowa, kocham Was
!!!