A ja dzisiaj miałąm okropnie nerwowy dzień, najpierw zaraz po wyjściu Misi do przedszkola Ince zaczęła rosnąć gorączka w masakrycznym tępie, Robert musiał się zwalniać z pracy, żeby odbierać Miśkę i wrócił dopiero ok 20 z pracy, na szczęście Ineczka się dzielnie trzymała na poziomie 38 st i obyło się bez leków. Potem przyszedł list ze szpitala i okazało się, że w przyszły piątek Robert będzie miał operację, a na koniec wyskoczyła sprawa z kredytem, która mnie zupełnie rozbiła. Okazało się, że przyszedł list do Gdańska (wysłali go ze złym kodem i szedł 23 dni), w którym grożą nam rozwiązaniem umowy i sądem (umowa kredytowa), bo nie płacimy rzekomo rat. Sprawdziłam na koncie - raty normalnie wychodzą i nie wracają! W listopadzie zmienili nam nr konta, które potwierdziłam w banku i zmieniłam na stałym zleceniu, a teraz w tym liście patrze, a tam jest inny numer konta (dwie pierwsze cyfry są inne). Wkuźwiłąm się jak cholera, jutro muszę dzwonić i wszystko odplątywać, no i nie wiem gdzie są nasze pieniądze, ale na szczęście mam wcześniejszą korespondencję z tym innym numerem konta, więc mam nadzieję, że będzie na nich, tylko czy uda nam się odzyskać kasę (2000 piechotą nie chodzi)!!??