Hejka - ja chora jestem na maksa... ledwo zipie, do tego te mdlosci, bleee...
Co do psów - w pierwszej ciąży miałam dwa Malamuty i jakoś sobie radzilismy, mimo, że jedna to była szczeniak narwany jak mało który. Jak się Misia urodziła to mój Ragniu dopuszczał do niej tylko mnie, R. mógł ją brać, ale był pod ścisłym nadzorem, no i Ragnar nie odstępował małej na krok... w związku z brakiem czasu już na poranne 2-godzinne biegi za rowerkiem, szkoda mi było psiurków i teraz są u moich rodziców na Mazurach i mają 3ha na wyłączność. Myślę, że są szczęśliwe i nadal z rodziną. Tak czy inaczej wychowywanie psa to ciężka praca, a i psy bywają różne nie ma co generalizować. Ja Ragnara nauczyłam, że mnie się nie ciągnie, ale tylko mnie nie ciągnął, R. już musiał walczyć. Tak czy inaczej to jest instynkt i ja z nim nie walczyłam, poprostu dałam psu szansę realizacji naturalnych bodźców w zaprzęgu, ciągnął rower, sanki, wózek zaprzęgowy, więc miał dość i nie ciągnął mnie. Ale niestety obroża o której pisze Marzycielka nie była dla niego przeszkodą... nawet nie czuł różnicy!! poprostu musiał swoje wyciągnąć i już. Teraz rodzice mają z niego niezłe jaja, bo zciąga im drewno z pola, wozi dzieciaki na sankach... jest kochany i na wsi tak spotężniał, że wygląda jak niedźwiedż - Shura niestety została narwaną pierdółką, która łazi wszędzie za nim i patrzy na niego jak na Boga, hahaha.
Maja to fajne imię, które jest uniwersalne. A ja się zastanawiam jak przyjmie rodzina moją Inanę... powiedzcie szczerze co myślicie o tym imieniu?