Czytam i czytam, naczytać się was nie mogę mamuski.
Dziś mnie potwornie mdli, co było mi do tej pory prawie obcym uczuciem. Tylko na początku ciąży tak się czułam. A tu czeka mnie wyjazd z pracy do urzędu i pozałatwianie spraw ehhhhh mam nadzieje że mnie nie zemdli w urzędzie straszliwie. Po drodze zastrzyk i małe zakupy obiadowo-ciążowe (czyt.krem na rozstępy). Nieśmiało dopisze się do mam oczekujących córuni - my na 50% mamy potwierdzone, ale dokładnie lekarz powie za dwa tygodnie przy USG 4D. Dzidziusia mam prawdziwego tancerza - jak się rozhula w brzuszku to nie ma nań mocnych.
A tak patrze że dyskutowałyście o psach. Miałam przyjemność pracować ze zwierzątkami trzy lata - były i agresywne i mało kontaktowe, wspaniałe i wredniuchy, i powiem wam że czasami naprawdę związki przyczynowo-skutkowe powodują w pełni uzasadnione oddanie psa czyniąc taką decyzje najlepszym wyborem dla psa i własciciela, a czasami oddającego potraktowałabym tak jak on swojego psa. My posiadamy psiurka, nasz dom był schronieniem dla wielu bezdomnych kotów i psów oczekujących na lepszy dom, lub dochodzących do siebie po ciężkich przeżyciach z poprzednimi właścicielami i niewyobrażam sobie NAS bez zwierząt. Na urlop też jedziemy z naszą czworonożną gadziną bo mój mąż nie wyobraża sobie żeby pies nie mógł porządnie wypocząć nad wodą hahahhaha:-)
Serdecznie was ściskam grudniowe mamuśki