reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Grudniowe mamusie 2008

reklama
No a u nas znowu alarm BIAŁY BIZON - czyli rzucamy wszystko i lecimy do szpitala... otóż od paru dni podejrzewałąm, że mi się sączą wody płodowe, niby położna mnie uspokoiła, ale dziś siedziałam sobie w samiej piżamce i gadałam z teściówką na skypie i jak wstałąm to ewidentnie mokra piżamę miałam - bezbarwny i bezwonny płyn. Kazałam Robertowi zadzwonić do szpitala i zapytać jak mogę w domu się upewnić czy to nie wody, może jakiś test kupić? A tam kazali nam przyjechać koniecznie, bo muszą sprawdzić. No i pojechaliśmy, znowu nas podłączyli pod ktg i badali mnie ginekologicznie, znowu pobrali wymaz. Ogólnie powiedzieli, że wszystko dobrze, mała w dobrej kondycji, szyjka ok. Wody to nie są, ale gdzieś mi się zbiera woda i okresowo się uwalnia, tak może być i mam się tym nie martwić. Jeszcze na necie wyczytałam, że jakby się wody sączyły to na leżąco płyną, a jak się chodzi, albo siedzi to dzidzia główką zatyka ujście i wtedy nie leci, a u mnie jest raczej odwrotnie, jak siedzę to zwykle się zdarza ten wyciek. Natomiast jestem w szoku co mi pokazało ktg odnośnie skurczy... otóż moje skórcze są tak silne, że nie starcza skali na wydruku - ponad 100% napięcia macicy!! Z Miśką najsilniejsze miałąm 89%, a przy porodzie 121%. Szok! Oczywiście nikogo to nie zaniepokoiło, to że są bolesne też wg nich jest ok... hehehe, no nic, na razie nie rodzę, to też się tym nie przejmuje.
:szok::szok::szok: ojejku :szok: zaczęłam czytać i sie przestraszyłam, ale dobrze że okazało sie że wszystko jest ok :tak:

Na poprawienie humorków. Ja się posikałam. Dosłownie. :-D

historia PODOBNO prawdziwa

Wczoraj namówiłam wreszcie swojego męża kupić abażur z kryształów (to co
wisi z lampami na suficie), baaardzo drogi (pół roku zbieraliśmy). Pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy abażur, na skrzydełkach szczęścia popędziliśmy do domu, po drodze kupiliśmy butelkę koniaku (trzeba nowy zakup ..tego tamtego, no obmyć).
Siedliśmy przy stole, najpierw strzeliliśmy po 50, potem powtórzyliśmy, no i mówię do swojego męża: a może powiesimy od razu ten abażur?
No i mąż, lub z powodu koniaku, lub widząc moje szczęście zgodził się.
Postawiliśmy krzesło, na krzesło taboret mały, mój mąż wspiął się na tą
piramidę, a mi kazał go zabezpieczać.
Stoję taka szczęśliwa, obserwuję jak mój orzeł pod sufitem majstruje
(a on był, nie wiem po co w szerokie bokserki ubrany), przenoszę wzrok
niżej, i co ja widzę z tych sympatycznych bokserek wypadło mu jedno jajeczko,
no i ja taka rozczulona tym widokiem biorę i tak lekko pstryknęłam
paluszkami po tym jajeczku.
Mój tygrys w tej sekundzie jak poleciał w dół z tej estakady wraz z
abażurem, który rozbił się całkowicie na małe kawałki, wstaje szybko i z ostatkami abażuru w rękach podskakuje do mnie...myślałam, że zabije mnie, a on mówi
- Kuurwa, ale mnie prądem pierdolnęło, aż do jąder doszło, dobrze że nie
na śmierć!

:-):-):-) dobre :-D:-D:-D
 
Malamoni - jaki kosz? Moja mała też potrafi odstawic niezły pokaz.. może nie godzinami, ale zdaża się jej pół godzinki fikać jak na wariackich papierach, hehehe.

kosz na pieluchy taki:
4213.jpg



dziewczyny, piszecie o tym paciorkowcu B, powiem szczerze ze 2 raz w zyciu spotykam sie z tym, ale nei wiedziałam ze to badanie obowiązkowe. powiedzcie, czy ważne zeby to zrobic???? powinnam wymazy powrobic przed porodem jescze ( w ciazy nic mi wyjatkowo nie dolega) wiec i moze tego tez zrobię.............

wiekszośc z was organizm gotowy do porodu! wooow. ja nawet nei wiem jaka szyjka bo gin bada ale nei mówi.............. za to brzuch sie ciut obnizyła chyba i czesciej sie skurcza. mysle ze jak nic do 2.12 bez problemu doczekam :-)
 
Myszqa super to było jeszcze do teraz brzuchol mi sie trzęsie :-D
Ja też mam cos dla was na poprawę nastrojów !!!!!
To jest autentyczne zdarzenie :tak:

Wczoraj wybrałam się na imprezę z moimi koleżankami. Powiedziałam mojemu mężowi, że wrócę o północy. 'Obiecuję ci kochanie, nie wrócę ani minuty później'- powiedziałam i wybyłam. Ale impreza była cudowna! Drinki, balety, znów drinki, znów balety, i jeszcze więcej drinków, było tak fajnie, że zapomniałam o godzinie... Kiedy wróciłam do domu była 3 nad ranem. Wchodzę do domu, po cichutku otwierając drzwi, a tu słyszę tą wściekłą kukułkę w zegarze jak zakukała 3 razy. Kiedy się zorientowałam, że mój mąż się obudzi przy tym kukaniu, dokończyłam sama kukać jeszcze 9 razy... Byłam z siebie bardzo dumna i zadowolona, że chociaż pijana w jak świnia, nagle taki dobry pomysł przyszedł mi do głowy - po prostu uniknęłam awantury z mężem... Szybciutko położyłam się do łóżka, myśląc jaka to ja jestem inteligenta! Rano, podczas śniadania, mąż zapytał o której wróciłam z imprezy, więc mu powiedziałam, że o samiutkiej północy, tak jak mu obiecałam. On od razu nic nie powiedział, nawet nie wyglądał na podejrzliwego. 'Oh, jak dobrze, jestem uratowana...' - pomyślałam i prawie otarłam pot z czoła. Mój mąż, po chwili, spojrzał na mnie serio, mówiąc: 'Wiesz, musimy zmienić ten nasz zegar z kukułką'. Zbladłam ze strachu, ale pytam pokornym głosem: 'Taaak? A dlaczego, kochanie?' A on na to: Widzisz, dziś w nocy, kukułka zakukała 3 razy, potem - nie wiem jak to zrobiła - krzyknęła 'O k...!' znów zakukała 4 razy, zwymiotowała w korytarzu, zakukała jeszcze 3 razy i padła na podłogę ze śmiechu. Kuknęła jeszcze raz, nadepnęła na kota i rozwaliła stolik w salonie. A potem, powaliła się koło mnie i kukając ostatni raz - puściła głośnego bąka, następnie głośno zaczęła chrapać!:-D
 
Sawka, trzymam kciuki, zeby jutro szybko Ci poszło w pracy,a potem już sobie odpoczywaj, tylko będziesz chyba musiała wyłączyć telefon:-D

Cyprysiowa, smacznego życze na jutro, same przysmaki Cię czekają w tym autobusie:-) i oczywiście trzymam kciuki, zeby Mały się jutro rozruszał.

Dorotka, widzę, ze też nie próżnujesz, o godzinie 20 dopiero w domku:szok:

Misiówka, Ty to się masz, ciągle coś się u Was dzieje, ale na szczęście już niedługo, chociaż później zaczną sie inne "przeboje". Mam nadzieję, ze pokaz będzie udany.

Myszqa, dobre to jest, koleżanka przysłała mi kiedyś mailem i też na początku myślałam, ze to o niej, ale potem ryłam ze śmiechu. Mam nadzieję, ze niektórym koleżankom na forum poprawią się humorki dzięki Tobie:-)

Vilemo, kochana zdążysz jeszcze i z łóżeczkiemi z pościelą, masz jeszcze trochę czasu.

A ja już się nasprzątałam, wykąpałam, a teraz nadrabiam stracone kalorie, bo tak zgłodniałam, że szok, aż mi burczy.
Brzuch twardnieje mi coraz częściej (nieboleśnie), ale to chyba dobrze, bo to by znaczyło ze pomalutku się przygotowuję do finiszu. Ciekawa jestem czy u mnie zaszły jakieś zmiany, zobaczymy co powie doktorek w sobotę, a w niedzielę kończę 36 tydzień, więc teoretycznie mogę iść rodzić.:-)
 
reklama
Do góry