reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Grudniowe mamusie 2008

Hejka ja dopiero nadrobiłam, a cały dzień się zbierałam prawie i nadążyć nie mogłam....

Morbital - przede wszystkim dbaj o siebie i synusia, to najważniejsze teraz, reszta może poczekać!! To przykre, że masz teraz dużo problemów... nie daj się zwariować!

Semiko, Myszqa - ja zawsze mówię mojemu mężowi, że jak jest taki mądry to niech sobie mosznę naciągnie na głowę (podobno ból porodowy jest tej samej mocy co taki zabieg).

fasolkamaria - witaj, co tak rzadko zaglądasz, nie zaniedbuj nas!!

pytia - faktycznie super, ze mozecie chodzic na takie zajecia! Jasio będzie miał atrakcję, a ty świadomość, że dostaje to co najlepsze! Kurde, zabrzmiało jak z reklamy, hehehehe.

renia - ty może sobie w domciu poleniu**** dla odmiany kiedyś?

anoli - to samo pomyślałam o tych kremówkach, hehehe

Marzycielka - no nie znikną przykro mi...

Malamoni - jaki kosz? Moja mała też potrafi odstawic niezły pokaz.. może nie godzinami, ale zdaża się jej pół godzinki fikać jak na wariackich papierach, hehehe.

aleksandra - i tego się trzymaj!!

Semiko - ja kocham Carolla, teraz czytam "Białe jabłka" i utknęłam na scenie w zoo, jakoś nie mogę zgryźć tej brutalnej sceny... ale mam nadzieję, że mi się w nocy nie przyśni, hehehe. Jednak "Kraina Chichów" to moja ukochana od zawsze...

fasolkamaria - no proszę cię, będzie dobrze - w końcu zobaczysz swoje maleństwo i żadne uchwyty na łóżkach nie będą miały znaczenia!!

Cyprysiowa - właśnie miałąm ci pisać, żebyć zaopatrzyła się w małą wodę mineralną z lodówy i jak cię podłączą do KTG to sobie sączyła - wierz mi - to działą, u mnie dziś też zapis był miarowy przez 15 min, pielegniarka przyniosła trochę zimnej wody, żebym wypiła i od razu dyskoteka była w brzuszku, a może synek twój nie reaguje na słodkie poprostu...

Agatkas - napisz koniecznie jak maleńka

No a u nas znowu alarm BIAŁY BIZON - czyli rzucamy wszystko i lecimy do szpitala... otóż od paru dni podejrzewałąm, że mi się sączą wody płodowe, niby położna mnie uspokoiła, ale dziś siedziałam sobie w samiej piżamce i gadałam z teściówką na skypie i jak wstałąm to ewidentnie mokra piżamę miałam - bezbarwny i bezwonny płyn. Kazałam Robertowi zadzwonić do szpitala i zapytać jak mogę w domu się upewnić czy to nie wody, może jakiś test kupić? A tam kazali nam przyjechać koniecznie, bo muszą sprawdzić. No i pojechaliśmy, znowu nas podłączyli pod ktg i badali mnie ginekologicznie, znowu pobrali wymaz. Ogólnie powiedzieli, że wszystko dobrze, mała w dobrej kondycji, szyjka ok. Wody to nie są, ale gdzieś mi się zbiera woda i okresowo się uwalnia, tak może być i mam się tym nie martwić. Jeszcze na necie wyczytałam, że jakby się wody sączyły to na leżąco płyną, a jak się chodzi, albo siedzi to dzidzia główką zatyka ujście i wtedy nie leci, a u mnie jest raczej odwrotnie, jak siedzę to zwykle się zdarza ten wyciek. Natomiast jestem w szoku co mi pokazało ktg odnośnie skurczy... otóż moje skórcze są tak silne, że nie starcza skali na wydruku - ponad 100% napięcia macicy!! Z Miśką najsilniejsze miałąm 89%, a przy porodzie 121%. Szok! Oczywiście nikogo to nie zaniepokoiło, to że są bolesne też wg nich jest ok... hehehe, no nic, na razie nie rodzę, to też się tym nie przejmuje.

Miłego wieczorka, my mykamy na pokaz ogni sztucznych bo dzisiaj w Anglii jest rocznica spisku prochowego i strzelają jak na sylwka albo i lepiej.
 
reklama
Na poprawienie humorków. Ja się posikałam. Dosłownie. :-D

historia PODOBNO prawdziwa

Wczoraj namówiłam wreszcie swojego męża kupić abażur z kryształów (to co
wisi z lampami na suficie), baaardzo drogi (pół roku zbieraliśmy). Pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy abażur, na skrzydełkach szczęścia popędziliśmy do domu, po drodze kupiliśmy butelkę koniaku (trzeba nowy zakup ..tego tamtego, no obmyć).
Siedliśmy przy stole, najpierw strzeliliśmy po 50, potem powtórzyliśmy, no i mówię do swojego męża: a może powiesimy od razu ten abażur?
No i mąż, lub z powodu koniaku, lub widząc moje szczęście zgodził się.
Postawiliśmy krzesło, na krzesło taboret mały, mój mąż wspiął się na tą
piramidę, a mi kazał go zabezpieczać.
Stoję taka szczęśliwa, obserwuję jak mój orzeł pod sufitem majstruje
(a on był, nie wiem po co w szerokie bokserki ubrany), przenoszę wzrok
niżej, i co ja widzę z tych sympatycznych bokserek wypadło mu jedno jajeczko,
no i ja taka rozczulona tym widokiem biorę i tak lekko pstryknęłam
paluszkami po tym jajeczku.
Mój tygrys w tej sekundzie jak poleciał w dół z tej estakady wraz z
abażurem, który rozbił się całkowicie na małe kawałki, wstaje szybko i z ostatkami abażuru w rękach podskakuje do mnie...myślałam, że zabije mnie, a on mówi
- Kuurwa, ale mnie prądem pierdolnęło, aż do jąder doszło, dobrze że nie
na śmierć!
 
Na poprawienie humorków. Ja się posikałam. Dosłownie. :-D

historia PODOBNO prawdziwa

Wczoraj namówiłam wreszcie swojego męża kupić abażur z kryształów (to co
wisi z lampami na suficie), baaardzo drogi (pół roku zbieraliśmy). Pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy abażur, na skrzydełkach szczęścia popędziliśmy do domu, po drodze kupiliśmy butelkę koniaku (trzeba nowy zakup ..tego tamtego, no obmyć).
Siedliśmy przy stole, najpierw strzeliliśmy po 50, potem powtórzyliśmy, no i mówię do swojego męża: a może powiesimy od razu ten abażur?
No i mąż, lub z powodu koniaku, lub widząc moje szczęście zgodził się.
Postawiliśmy krzesło, na krzesło taboret mały, mój mąż wspiął się na tą
piramidę, a mi kazał go zabezpieczać.
Stoję taka szczęśliwa, obserwuję jak mój orzeł pod sufitem majstruje
(a on był, nie wiem po co w szerokie bokserki ubrany), przenoszę wzrok
niżej, i co ja widzę z tych sympatycznych bokserek wypadło mu jedno jajeczko,
no i ja taka rozczulona tym widokiem biorę i tak lekko pstryknęłam
paluszkami po tym jajeczku.
Mój tygrys w tej sekundzie jak poleciał w dół z tej estakady wraz z
abażurem, który rozbił się całkowicie na małe kawałki, wstaje szybko i z ostatkami abażuru w rękach podskakuje do mnie...myślałam, że zabije mnie, a on mówi
- Kuurwa, ale mnie prądem pierdolnęło, aż do jąder doszło, dobrze że nie
na śmierć!


No nie mogę:laugh2::laugh2::laugh2::laugh2::laugh2:Aż mi łzy popłynęły ze śmiechu:-D:-D:-D:-D:-D
 
Na poprawienie humorków. Ja się posikałam. Dosłownie. :-D

historia PODOBNO prawdziwa

Wczoraj namówiłam wreszcie swojego męża kupić abażur z kryształów (to co
wisi z lampami na suficie), baaardzo drogi (pół roku zbieraliśmy). Pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy abażur, na skrzydełkach szczęścia popędziliśmy do domu, po drodze kupiliśmy butelkę koniaku (trzeba nowy zakup ..tego tamtego, no obmyć).
Siedliśmy przy stole, najpierw strzeliliśmy po 50, potem powtórzyliśmy, no i mówię do swojego męża: a może powiesimy od razu ten abażur?
No i mąż, lub z powodu koniaku, lub widząc moje szczęście zgodził się.
Postawiliśmy krzesło, na krzesło taboret mały, mój mąż wspiął się na tą
piramidę, a mi kazał go zabezpieczać.
Stoję taka szczęśliwa, obserwuję jak mój orzeł pod sufitem majstruje
(a on był, nie wiem po co w szerokie bokserki ubrany), przenoszę wzrok
niżej, i co ja widzę z tych sympatycznych bokserek wypadło mu jedno jajeczko,
no i ja taka rozczulona tym widokiem biorę i tak lekko pstryknęłam
paluszkami po tym jajeczku.
Mój tygrys w tej sekundzie jak poleciał w dół z tej estakady wraz z
abażurem, który rozbił się całkowicie na małe kawałki, wstaje szybko i z ostatkami abażuru w rękach podskakuje do mnie...myślałam, że zabije mnie, a on mówi
- Kuurwa, ale mnie prądem pierdolnęło, aż do jąder doszło, dobrze że nie
na śmierć!


:-D:-D:laugh2::laugh2:, mój mały już dawno chyba nie był taki "wytrzepany" przez mój śmiech:-D:-D, to ostatnie zdanie czytałam chyba z pięć razy :-D:-D, i dalej doprowadza mnie do łez :laugh2::laugh2:
 
kokusia ale chodzi mi kiedy mialas poprzednie badanie i jak wtedy szyjka wygladala? Bo ja mialam 3 tyg temu i wsyztsko na 4 spusty a mamy ten sam termin... a jutro mam badanie i niewiem czy miec nadzieje ;-)

Misiowka mi wody zaczely kapac na stojaco wlasnie. Co do wody to mysle ze jak dojade do lekarza to juz nie bedzie taka fest zimna bo w torbie sie ogrzeje, jak myslisz?

Myszqa ja czytam czytam i myslalam ze to opowiadasz jako ze ty pojechalas z mezem :-D
 
Ostatnio byłam równe trzy tygodnie temu i szyka była długa, twarda i szczelnie zamknięta. Potem za tydzień miałam robione USG i było tak jak poprzednio. Zresztą nie miałam żadnych dolegliwości. Dopiero gdzieś tak od tygodnia zaczęły mi się dziac różne rewelacje typu skórcze, obrzarstwo, nieprzespane noce i od czasu do czasu ta dziwna wydzielina.
myszqa super opowieśc. Aż wyciągnęłam męża z łazienki żeby mu przeczytac.
 
Na poprawienie humorków. Ja się posikałam. Dosłownie. :-D

historia PODOBNO prawdziwa

Wczoraj namówiłam wreszcie swojego męża kupić abażur z kryształów (to co
wisi z lampami na suficie), baaardzo drogi (pół roku zbieraliśmy). Pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy abażur, na skrzydełkach szczęścia popędziliśmy do domu, po drodze kupiliśmy butelkę koniaku (trzeba nowy zakup ..tego tamtego, no obmyć).
Siedliśmy przy stole, najpierw strzeliliśmy po 50, potem powtórzyliśmy, no i mówię do swojego męża: a może powiesimy od razu ten abażur?
No i mąż, lub z powodu koniaku, lub widząc moje szczęście zgodził się.
Postawiliśmy krzesło, na krzesło taboret mały, mój mąż wspiął się na tą
piramidę, a mi kazał go zabezpieczać.
Stoję taka szczęśliwa, obserwuję jak mój orzeł pod sufitem majstruje
(a on był, nie wiem po co w szerokie bokserki ubrany), przenoszę wzrok
niżej, i co ja widzę z tych sympatycznych bokserek wypadło mu jedno jajeczko,
no i ja taka rozczulona tym widokiem biorę i tak lekko pstryknęłam
paluszkami po tym jajeczku.
Mój tygrys w tej sekundzie jak poleciał w dół z tej estakady wraz z
abażurem, który rozbił się całkowicie na małe kawałki, wstaje szybko i z ostatkami abażuru w rękach podskakuje do mnie...myślałam, że zabije mnie, a on mówi
- Kuurwa, ale mnie prądem pierdolnęło, aż do jąder doszło, dobrze że nie
na śmierć!

:-D:-D:-D az mnie brzuch od smiania boli:-):-):-)

Misiówka dobrze ze wszystko wporzadku i przynajmniej masz juz jakies obycie ze swoim szpitalem, bo ja to nawet nie wiem w które drzwi mam wejsc jak juz sie zacznie:baffled: A z ta moszna to musze mojemy opowiedziec, ciekawe co powie:-D
Zapomnialam o tej rocznicy i od wczoraj mysle co jest grane:confused:


Paola i Agatkas dzieki za odpowiedz chyba zaczne brac ta nospe chociaz raz dziennie, a magnez juz biore:-)
 
Witam wieczorową porą
icon7.gif

ale macie tempo pisania.....nadrabiam 3 dniowe zaległości

Cyprysiowa wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy ślubu (troszkę się spóźniłam z życzeniami :zawstydzona/y:)
trzymam kciuki za jutrzejsze KTG, wszystko będzie dobrze, zobaczysz
kana witaj z powrotem, dobrze, ze wszystko się unormowało
Morbital z rodziną to najlepiej na zdjęciu, postaraj się nie stresowac rodziną, potrzebujesz ciszy i spokoju, Ty i dzidzia teraz najważniejsza

a mi już brak sił na wszystko, ruszam się jak "mucha w smole"
nie mogę w nocy spać, przewracam się z boku na bok a sen nie nadchodzi, męczy mnie to częste wstawanie na siusiu, ciągle mi gorąco, poce się mimo, że w domku 20stopni, brak mi tchu, ech...cięzka ta końcówka ciąży, momentami mam już dosyć ale chciałabym wytrzymać do grudnia a potem to niech się dzieje co chce

wczoraj odwiedziły mnie koleżanki z pracy, zrobiły zrzutke i kupiły pościel Feretti do łóżeczka, jaki było moje zdziwienie jak zobaczyłam jaką, kupiły nie ten kolor co prosiłam....:-(na dodatek nie mają paragonu i kupiły ją miesiąc temu, ale nic lecę do tego sklepu łudząc się że mogę wymienić na inna (ja wcześniej kupiłam sobie rożek do kompletu a tu taki numer) Pani mówi, że nie ma mojego koloru, bez paragonu to kasy nie zwróci, inne nie podobały mi się, no ale udało się załatwić, ze przy najbliższej dostawie zamówi mój kolor i zadzwoni do mnie i będę mogła zamienić, oby zdążyła do porodu....a ja planowałam na weekend łóżeczko ubrać:-(
 
reklama
Na poprawienie humorków. Ja się posikałam. Dosłownie. :-D

historia PODOBNO prawdziwa

Wczoraj namówiłam wreszcie swojego męża kupić abażur z kryształów (to co
wisi z lampami na suficie), baaardzo drogi (pół roku zbieraliśmy). Pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy abażur, na skrzydełkach szczęścia popędziliśmy do domu, po drodze kupiliśmy butelkę koniaku (trzeba nowy zakup ..tego tamtego, no obmyć).
Siedliśmy przy stole, najpierw strzeliliśmy po 50, potem powtórzyliśmy, no i mówię do swojego męża: a może powiesimy od razu ten abażur?
No i mąż, lub z powodu koniaku, lub widząc moje szczęście zgodził się.
Postawiliśmy krzesło, na krzesło taboret mały, mój mąż wspiął się na tą
piramidę, a mi kazał go zabezpieczać.
Stoję taka szczęśliwa, obserwuję jak mój orzeł pod sufitem majstruje
(a on był, nie wiem po co w szerokie bokserki ubrany), przenoszę wzrok
niżej, i co ja widzę z tych sympatycznych bokserek wypadło mu jedno jajeczko,
no i ja taka rozczulona tym widokiem biorę i tak lekko pstryknęłam
paluszkami po tym jajeczku.
Mój tygrys w tej sekundzie jak poleciał w dół z tej estakady wraz z
abażurem, który rozbił się całkowicie na małe kawałki, wstaje szybko i z ostatkami abażuru w rękach podskakuje do mnie...myślałam, że zabije mnie, a on mówi
- Kuurwa, ale mnie prądem pierdolnęło, aż do jąder doszło, dobrze że nie
na śmierć!

:-D:-D:-D dzięki za poprawę nastroju:-D:-D:-D

kokusia
a możesz być i pierwsza oby tylko dzieciaki Nam się zdrowe porodziły;-):-)
 
Do góry