no i na mnie pora przyszla. Hesia odpłynęła... ja jem kwaśne jabłko i już nie daje rady. pol zjadłam......ale kwasi hahah
wogole to nie mam za bardzo apetytu, moglabym jesc lody tylko i jogurty.
a wogole moj menzu powiedzial dzisiaj, ze jak bedzie jednak dziewczynka, to może nie Antosia, tylko Mela. mi się bardzo podoba, ale i tak wiemy, że jednak Antoś siedzi w brzuchu.
Jutro mam usg o 19.30 wiec już mam nadzieje, że zobacze pisiorka haha. bo tak naprawdę, to przecież moj lekarz nie robił mi usg, tylko w szpitalu mi powiedzieli. a może się pomylili??
ciacho, rzeczywiście lato wróciło. ja nie wyłaniałam się z domu, tylko z Hesią na pol godzinki do piasku, pozniej z małżem była na huśtawce, i z babcią w lesie. i zmęczona padła już niunia......
aaaaaaaaaaaaaaaaaa zapomnialam wam się pochwalić. ile się dzisiaj naodkurzałam...ze szok. z kanapy
przyszedł odkurzacz. jeste rewelacyjny. napatrzeć się nie mogę. zgarnia włosy psie, i jeszcze wyczesuje te dywany, tylko z jednym dywanem mamy problem, bo są frędzle na końcu i myślimy co tu zrobić bo się wkręcają w szczotkę. rozważamy obcięcie frędzli
u Heśki wykładzina jak ze sklepu, coprawda rok ma i jest nowa, ale wyczesana i wyciągnięty kurz jak nie wiem. No jestem mega zadowolona. bardzo wszystkim polecam.
tylko, że Helenka się boi
ale liczę na to, że przywyknie. ważne, że sam odkurza a ja w tym czasie mogę się zająć czymś innym. a u mnie naprawdę hektary są do odkurzania......
aha, obiecałam wam cosik w galerii. już zamieszczam