reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Godzina zero... lutóweczki na sali porodowej ;)

No właśnie ja przegapiłam tą sobotnią drugą część i bardzo żałuję :-( Pierwszą oglądałam i była super. Choć za dużo może było tam wizualizacji komputerowych, a za mało prawdziwych zdjęć.
A co mnie najbardziej zaskoczyło w tym filmiku wczorajszym hehehe.. to fakt, że maluchy już w łonie matki doświadczają pierwszych erekcji :szok: :-D :cool2: :surprised: :rofl:
 
reklama
Ja wlasnie wrucilam do domu , nocke spedzilam na porodowce . Robili mi test wywolali skurcze zeby sprawdzic jak sie dzidzia miewa , test widocznie wyszedl nawet dobrze ze mnie wypuscili do domu , za 10 dni czyli 29 stycznia beda wywolywali mi bole i bede rodzic bo dzidzia za malo rosnie.Lozysko juz tez niepracuje tak jak powinno.
 
Aha przed wywolaniem boli mialam juz rozwarcie na 1 palec ciekawe jak jest teraz bo zaden lekarz mnie juz wiecej nie badal.
 
Witam! Widzę, że nie tylko u mnie akcja się coraz bardziej rozkręca. Nie wchodziłam tu ostatnio i nawet nie wiedziałam, że lutówki są już takie zaawansowane, że o porodach zaczynają myślec :tak:. Mnie się też trafiło kilka dni w szpitalu, w tym 12 godzin na porodówce :szok: - ale to raczej w ramach obserwacji, niż faktycznie porodu. Wypuścili mnie do domku, bo w razie czego nie mam daleko. Za to zapowiedzieli mi, że szybko do nich wrócę. Moja lekarka mówi, że najdalej do tygodnia czasu. Szyjka całkowicie skrócona, rozwarcie 2 cm, niestety skurcze sporadyczne i marne. Chciałabym miec to już za soba i móc się przed Wami pochwalic Dzidzia. Ale chyba jeszcze trochę muszę poczekac. Na razie pozdrawiam wszystkie Mamusie, a tym, które zaczynają rodzic, zycze szybkich i w miare niebolesnych akcji na porodówce. Trzymam za Was kciuki.
 
irtasia, mialysmy ten sam test. u mnie tez nic sie nie ruszylo w tej sprawie, lozysko tez gorzej sobie radzi niz powinno wiec musze kontrolowac przeplywy:nerd:

ale ja po tej oksytocynie mialam dziwna przygode i nie do konca wiem o co chodiz. o 17 przywiezli mnie na normalny oddzial polozniczy po tym tescie i powiedzieli ze musza mnie zostawic jescze do kontroli malutkiej na ktg. tylko ze wieczorem ok 21 zlapaly mnie taki bole krzyzowe ze myslalam ze UMRE Z BOLU!!!:szok: nigdy w zyciu czegos takiego nie czulam, nie moglam lezec, nie moglam spac, czulam ucisk na caly kregoslup i napwet u mostku. tak jakby mnie ktos pasem sciskal!!. podloczyly mnie siostrzyczki pod ktg ale z bolu zerwalam to wszytko i nic sie nie zapisalo. bylam polprzytomna!!:wściekła/y: potem zaczelam miec biegunke i okropne wymioty (z bolu) wiec one mnie ciach na lezanke i ogromny zastrzyk domiesniowy po ktorym wszystko przeszlo i spalam prawie 20 godzin!!:szok: potem lekarz przyszedl do mnie i powiedzial ze pewnie zjadlam nieswiezy owoc i sie zatrulam. rozumiecie:confused: z zatrucia wylam z bolu i lezalam w toalecie na podlodze i wymiotowalam:baffled:

wydaje mi sie ze dostalam silne skurcze po tej oksytocynie, potem nie mogli mi wyczuc szyjki na badaniu:szok: sami nie wiedzieli co sie dizeje wiec dali mi zastrzyk rozluzniajacy pewnie. a w wypisie nawet nie napisali ze mialam jakikolwiek zastrzyk. conajmniej dziwne nie sadzicie??:confused:
 
Lil Kate Ty zmien szpital............................ to co przeczytalam wcale nie bylo fajne.... Powinnas wiedziec co Ci sie daje i po co, jaki tego cel i co sie dzieje. :confused: To mi wygladalo na dzialanie w ciemno... :eek:
Lekarz mi powiedzial ze oksytocyne daje sie na wywolanie porodu, tyle ze nie ma sensu tego robic gdy szyjka nie jest gotowa, bo to jak przepychanie dziecka przez szyjke od butelki - nie do zrobienia....
Ech lekarze...............................
Trzymaj sie!!
 
Szczerze mowiac przerazilas mnie tym opisem Lil KAte-:sick: to co przezylas bylo jak w moim snie sprzed dwoch nocy- nikt nic nie mowi, robia dziwne rzeczy...ale Twoje doswiadczenie to jawa.....:baffled:
Przeszlas juz wystarczajaco duzo w ostatnich miesiacach. :-( Teraz zycze Ci szybkiego i latwego porodu!!! NAm wszystkim zreszta tez!!!!
 
O matko święta!!!:szok: :errr: "Dziwna przygoda" to delikatnie powiedziane.. to jakaś masakra po prostu :szok: Faktycznie.. to wyglada co najmniej podejrzanie, powinnaś wiedzieć co się dzieje, dokładnie jak Patri napisała :no: Ja na Twoim miejscu zadzwoniłabym do lekarki która Cię prowadzi, opowiedziała to wszystko i zapytała ją jak ona to widzi.
No a co z Twoim wysokim ciśnieniem, spadło? A opuchlizna zeszła? Rozumiem że porobili Ci badania i wykluczyli gestozę?
Hmm.. tylko po co oni w ogóle podawali Ci tą oksytocynę? Ja też nie rozumiem, skoro ani Ci wody nie odeszły, ani szyjka nie zaczęła puszczać a chyba nie było zagrożenia :confused:
W każdym razie przeżycia miałaś nie do pozazdroszczenia :sorry:
 
reklama
po telefonie do mojej lekarki lekarz laskawie wytlumaczyl mi co to jest ten test.

a wiec po wykluczeniu zatrucia ciazowego i ustawieniu lekkich lekow na nadcisnienie (dopegyt) i nieciekawych wedlug nich zapisow ktg postanowili zrobic mi tzw. test. i ten test nie polega na tym ze wywoluje sie porod oksytocyna tylko polega na podaniu minimalnej jej dawki zeby sprawdzic czy macica reaguje na nia czy nie. bo jezeli by zareagowala to znaczy ze organizm jest gotowy do porodu tylko mam jakies zaburzenia hormonalne. a jak nie zareagowla moja macica to znaczy ze organizm sam sobie radzi jak na razie i dzidzia jeszcze moze posiedziec. moim zdaniem za duzo mi podali tej oksytocyny, poza tym ja sie strasznie najadlam po tym tescie i moze spowodowalam jakis ucisk:confused: nie bardzo czaje, mnie sie wydaje ze za duzo mi tej oksytocyny podali. w srode ide do mojej lekarki to powie mi co i jak. a teraz nie bede do niej wydzwaniac bo i tak nic to nie zmieni.

zapomnialam dodac ze cala akcja nie trwala dluzej niz 20 min, ale to bylo bardzo bolesne 20 minut:dry:

ale najwazniejsze ze z mala jest wszystko ok. tylko szkoda ze oni sami nie wiedzieli co mi jest. albo nie chcieli mi powiedziec (zaznaczam ze to juz zupelnie inny oddzial niz porodowka na ktora mnie zwiezli na test).
 
Do góry