reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Głośni sąsiedzi

Dzieki za odpowiedzi. Zgodzę się z jedną z Was, dzieci to dzieci-ok! To sie zgadza, ale są jakieś granice. Nie można każdego złego zachowania tlumaczyć tym, że to tylko dziecko. Tak jak wyżej pisałam, są inne dzieci a tylko, ta jedna jest aż tak głośna. Co do tego, że mieszkamy w bloku. Tak mieszkamy, ale to jak dla mnie logiczne, że mieszkając w bloku, powinniśmy się szanować. Idąc takim tokiem, każdy niech krzyczy, piszczy, puszcza muzykę itp, no bo przecież mieszkamy w bloku. Sama staram się być neutralna, sąsiadka obok ma 4 letniego chłopca i pracuje, wiem że wychodzi do pracy, więc staramy się żyć dla siebie jak ludzie. Może i przesadzam, chociaż w to wątpię, bo dziecko, które wstaje na rano do przedszkola o 20 powinno być w domu. Tak mnie rodzice wychowywali, były jakieś limity. Co do mojego braku zajęcia, a właśnie mam. Pracuje z domu od niedawna, w ciepłe dni staramy się wyjeżdżać nad wode,czy do dziadków. Ale to zależy jak sie wyrobie z pracą. Mieszkając w jednej klatce ciężko też nie znać sąsiadów, tym bardziej że mama tej dziewczynki jest podobnie głośna jak ona sama. Więc słychać jak rozmawia przez telelefon... nawet zaczerpnęłam opinii dwóch kolezanek z osiedla obok, same powiedziały, że to dziecko lata samopas od rana do nocy, bo u mamy wiecznie kolezanki przesiadują. Trochę to dla mnie dziwne, ale ok. Niech będzie, że sie czepiam. Po prostu myślę, że jak żyjemy w jakiejś wspólnej przestrzeni to nie powinniśmy utrudniać sobie życia, a dzieci... cóż, im też trzeba coś wpajać.
 
reklama
Dzieki za odpowiedzi. Zgodzę się z jedną z Was, dzieci to dzieci-ok! To sie zgadza, ale są jakieś granice. Nie można każdego złego zachowania tlumaczyć tym, że to tylko dziecko. Tak jak wyżej pisałam, są inne dzieci a tylko, ta jedna jest aż tak głośna. Co do tego, że mieszkamy w bloku. Tak mieszkamy, ale to jak dla mnie logiczne, że mieszkając w bloku, powinniśmy się szanować. Idąc takim tokiem, każdy niech krzyczy, piszczy, puszcza muzykę itp, no bo przecież mieszkamy w bloku. Sama staram się być neutralna, sąsiadka obok ma 4 letniego chłopca i pracuje, wiem że wychodzi do pracy, więc staramy się żyć dla siebie jak ludzie. Może i przesadzam, chociaż w to wątpię, bo dziecko, które wstaje na rano do przedszkola o 20 powinno być w domu. Tak mnie rodzice wychowywali, były jakieś limity. Co do mojego braku zajęcia, a właśnie mam. Pracuje z domu od niedawna, w ciepłe dni staramy się wyjeżdżać nad wode,czy do dziadków. Ale to zależy jak sie wyrobie z pracą. Mieszkając w jednej klatce ciężko też nie znać sąsiadów, tym bardziej że mama tej dziewczynki jest podobnie głośna jak ona sama. Więc słychać jak rozmawia przez telelefon... nawet zaczerpnęłam opinii dwóch kolezanek z osiedla obok, same powiedziały, że to dziecko lata samopas od rana do nocy, bo u mamy wiecznie kolezanki przesiadują. Trochę to dla mnie dziwne, ale ok. Niech będzie, że sie czepiam. Po prostu myślę, że jak żyjemy w jakiejś wspólnej przestrzeni to nie powinniśmy utrudniać sobie życia, a dzieci... cóż, im też trzeba coś wpajać.
No wiec jedyna rozsądna rada jest bys przedstawiła swój punkt widzenia sąsiadce w taki sposób by to odniosło skutek jakiego oczekujesz
 
Dzieki za odpowiedzi. Zgodzę się z jedną z Was, dzieci to dzieci-ok! To sie zgadza, ale są jakieś granice. Nie można każdego złego zachowania tlumaczyć tym, że to tylko dziecko. Tak jak wyżej pisałam, są inne dzieci a tylko, ta jedna jest aż tak głośna. Co do tego, że mieszkamy w bloku. Tak mieszkamy, ale to jak dla mnie logiczne, że mieszkając w bloku, powinniśmy się szanować. Idąc takim tokiem, każdy niech krzyczy, piszczy, puszcza muzykę itp, no bo przecież mieszkamy w bloku. Sama staram się być neutralna, sąsiadka obok ma 4 letniego chłopca i pracuje, wiem że wychodzi do pracy, więc staramy się żyć dla siebie jak ludzie. Może i przesadzam, chociaż w to wątpię, bo dziecko, które wstaje na rano do przedszkola o 20 powinno być w domu. Tak mnie rodzice wychowywali, były jakieś limity. Co do mojego braku zajęcia, a właśnie mam. Pracuje z domu od niedawna, w ciepłe dni staramy się wyjeżdżać nad wode,czy do dziadków. Ale to zależy jak sie wyrobie z pracą. Mieszkając w jednej klatce ciężko też nie znać sąsiadów, tym bardziej że mama tej dziewczynki jest podobnie głośna jak ona sama. Więc słychać jak rozmawia przez telelefon... nawet zaczerpnęłam opinii dwóch kolezanek z osiedla obok, same powiedziały, że to dziecko lata samopas od rana do nocy, bo u mamy wiecznie kolezanki przesiadują. Trochę to dla mnie dziwne, ale ok. Niech będzie, że sie czepiam. Po prostu myślę, że jak żyjemy w jakiejś wspólnej przestrzeni to nie powinniśmy utrudniać sobie życia, a dzieci... cóż, im też trzeba coś wpajać.
Ja podtrzymuje swojej zdanie, porozmawiaj z sąsiadką. Być może faktycznie usłyszysz jakiś banał, a może jednak uda Ci się cis załatwić. Ewentualnie możesz nie robić nic, ale i nic się wtedy nie zmieni. My tu sobie możemy powymieniać poglądy, nic poza tym 🙂
 
Dzieki za odpowiedzi. Zgodzę się z jedną z Was, dzieci to dzieci-ok! To sie zgadza, ale są jakieś granice. Nie można każdego złego zachowania tlumaczyć tym, że to tylko dziecko. Tak jak wyżej pisałam, są inne dzieci a tylko, ta jedna jest aż tak głośna. Co do tego, że mieszkamy w bloku. Tak mieszkamy, ale to jak dla mnie logiczne, że mieszkając w bloku, powinniśmy się szanować. Idąc takim tokiem, każdy niech krzyczy, piszczy, puszcza muzykę itp, no bo przecież mieszkamy w bloku. Sama staram się być neutralna, sąsiadka obok ma 4 letniego chłopca i pracuje, wiem że wychodzi do pracy, więc staramy się żyć dla siebie jak ludzie. Może i przesadzam, chociaż w to wątpię, bo dziecko, które wstaje na rano do przedszkola o 20 powinno być w domu. Tak mnie rodzice wychowywali, były jakieś limity. Co do mojego braku zajęcia, a właśnie mam. Pracuje z domu od niedawna, w ciepłe dni staramy się wyjeżdżać nad wode,czy do dziadków. Ale to zależy jak sie wyrobie z pracą. Mieszkając w jednej klatce ciężko też nie znać sąsiadów, tym bardziej że mama tej dziewczynki jest podobnie głośna jak ona sama. Więc słychać jak rozmawia przez telelefon... nawet zaczerpnęłam opinii dwóch kolezanek z osiedla obok, same powiedziały, że to dziecko lata samopas od rana do nocy, bo u mamy wiecznie kolezanki przesiadują. Trochę to dla mnie dziwne, ale ok. Niech będzie, że sie czepiam. Po prostu myślę, że jak żyjemy w jakiejś wspólnej przestrzeni to nie powinniśmy utrudniać sobie życia, a dzieci... cóż, im też trzeba coś wpajać.
I teraz Twoje podejście brzmi dużo lepiej ;) Też jestem zdania, że wszystko ma swoje granice i ludzie powinni szanować wspólną przestrzeń, jednak zawsze znajdzie się ktoś kto tego nie zrozumie i będzie działać w ramach zasady "wolność tomku w swoim domku". Mogłabyś mi wyjaśnić, po co był ten wątek? Nie pytam o to złośliwie, tylko jestem po prostu ciekawa, a kilka razy już rzuciłam to pytanie, ale niestety nie odpowiedziałaś mi. Chciałabym się dowiedzieć czy to było takie wyżalenie się czy potrzebowałaś jakiś konkretnych rad?
 
I teraz Twoje podejście brzmi dużo lepiej ;) Też jestem zdania, że wszystko ma swoje granice i ludzie powinni szanować wspólną przestrzeń, jednak zawsze znajdzie się ktoś kto tego nie zrozumie i będzie działać w ramach zasady "wolność tomku w swoim domku". Mogłabyś mi wyjaśnić, po co był ten wątek? Nie pytam o to złośliwie, tylko jestem po prostu ciekawa, a kilka razy już rzuciłam to pytanie, ale niestety nie odpowiedziałaś mi. Chciałabym się dowiedzieć czy to było takie wyżalenie się czy potrzebowałaś jakiś konkretnych rad?
O to mi od początku chodziło. Sama mam dziecko, siostra ma trójkę i rozumiem, że bywa różnie! Bywają chore, mają focha bo akurat nie ta bluzka, nie te spodenki itp. To są jendak tylko dzieci, ale to rodzic powinien tłumaczyć i wpajać. A patrząc na tę kobietę- to tak jakby problemu nie było. Teraz np usypiam córkę pd 2h, bo pod oknem znów jest głośno. I nie, nie przez inne dzieci, bo te zostały zawołane do domu. Tylko przez tą jedną, matka jej kaze wrócić, a ta sie śmieje i dalej krzyczy. Mam wrażenie, że nad nią nie panuje. Jutro z rana wybiorę się na dół i pogadam grzecznie. Post był po prostu, żeby zobaczyć jak jest u Was i jaką macie opinie. Raczej nic zlego
 
O to mi od początku chodziło. Sama mam dziecko, siostra ma trójkę i rozumiem, że bywa różnie! Bywają chore, mają focha bo akurat nie ta bluzka, nie te spodenki itp. To są jendak tylko dzieci, ale to rodzic powinien tłumaczyć i wpajać. A patrząc na tę kobietę- to tak jakby problemu nie było. Teraz np usypiam córkę pd 2h, bo pod oknem znów jest głośno. I nie, nie przez inne dzieci, bo te zostały zawołane do domu. Tylko przez tą jedną, matka jej kaze wrócić, a ta sie śmieje i dalej krzyczy. Mam wrażenie, że nad nią nie panuje. Jutro z rana wybiorę się na dół i pogadam grzecznie. Post był po prostu, żeby zobaczyć jak jest u Was i jaką macie opinie. Raczej nic zlego
pamiętaj, żeby być w miarę empatyczna. Jesli babka siedzi tyle czasu bez męża, może sama ma dość. Ma krnąbrną córkę i może samym zwróceniem uwagi się zdenerwować. Spróbuj to rozegrać dyplomatycznie, może zapytaj, mimochodem jak sobie radzi, czy córka nie tęskni za ojcem. Może zaproponuj psychologa? Ja w wieku 8 lat miałam ojca za granicą. Niby nie tęskniłam. a miałam takie objawy ze strony układu pokarmowego, że badali mnie wzdłuż k wszerz i niczego nie znaleźli. Diagnoza - tęsknota za ojcem. Jak wrócił, to ozdrowialam.
 
O to mi od początku chodziło. Sama mam dziecko, siostra ma trójkę i rozumiem, że bywa różnie! Bywają chore, mają focha bo akurat nie ta bluzka, nie te spodenki itp. To są jendak tylko dzieci, ale to rodzic powinien tłumaczyć i wpajać. A patrząc na tę kobietę- to tak jakby problemu nie było. Teraz np usypiam córkę pd 2h, bo pod oknem znów jest głośno. I nie, nie przez inne dzieci, bo te zostały zawołane do domu. Tylko przez tą jedną, matka jej kaze wrócić, a ta sie śmieje i dalej krzyczy. Mam wrażenie, że nad nią nie panuje. Jutro z rana wybiorę się na dół i pogadam grzecznie. Post był po prostu, żeby zobaczyć jak jest u Was i jaką macie opinie. Raczej nic zlego
Pewnie, że nic złego. Rozumiem. Warto iść, jednak licz się z tym, że raczej nie zrozumie. Mogę Ci poradzić, byś nie dała się sprowokować, bo zrobi z Ciebie najgorszą, pogromczynię uśmiechów dzieci, niszczycielkę dobrej zabawy 🙈
Jak ta rozmowa nic nie da, to łączę się w bólu, pewnie jak pozostałe dziewczyny z podobnym problemem. Więc no "niech dzieci będą dziećmi" , wolę ich krzyki niż meneli jak już mówiłam, ale też wszystko w granicy rozsądku ;)
 
pamiętaj, żeby być w miarę empatyczna. Jesli babka siedzi tyle czasu bez męża, może sama ma dość. Ma krnąbrną córkę i może samym zwróceniem uwagi się zdenerwować. Spróbuj to rozegrać dyplomatycznie, może zapytaj, mimochodem jak sobie radzi, czy córka nie tęskni za ojcem. Może zaproponuj psychologa? Ja w wieku 8 lat miałam ojca za granicą. Niby nie tęskniłam. a miałam takie objawy ze strony układu pokarmowego, że badali mnie wzdłuż k wszerz i niczego nie znaleźli. Diagnoza - tęsknota za ojcem. Jak wrócił, to ozdrowialam.
Oj mimo, że zawsze pochwalam rady z psychologiem tak w tym przypadku bym odpuściła. Od dość bliskiej znajomej usłyszałam kiedyś, by nie robić z niej wariatki, a co dopiero jak sąsiadka przyjdzie ni z gruszki ni z pietruszki z taką radą. Może nie przyjąć tego jako chęć pomocy a jako atak.
Chyba, że wybada grunt i zauważy, że może taki pomysł podsunąć to śmiało.
 
reklama
Oj mimo, że zawsze pochwalam rady z psychologiem tak w tym przypadku bym odpuściła. Od dość bliskiej znajomej usłyszałam kiedyś, by nie robić z niej wariatki, a co dopiero jak sąsiadka przyjdzie ni z gruszki ni z pietruszki z taką radą. Może nie przyjąć tego jako chęć pomocy a jako atak.
Chyba, że wybada grunt i zauważy, że może taki pomysł podsunąć to śmiało.
dlatego potrzeba tu dużo empatii, może nawet dwóch, trzech rozmów.
 
reklama
Do góry