brrrrrrrr nielubie morza. albo inaczej - lubie, ale nie latem. w ogole nie przepadam za tlumami, za kolejkami spoconych wczasowiczow przed budka z rybami, za tymi calymi deptakami pelnymi odpustowych swiecidelek. a juz plaza - wrzaski dzieci (kocham dzieci, hehehehehe), jakies grupy mlodzieniaszkow grajacych w pilke, pelno bab, co sie w obcasikach na wydmy wybraly, nie moge na to patrzec.
gory - co innego. ale tez miejsca odludne. kiczowate zakopane - brrrrrrrrrrrr............
ale pojade z wami wszedzie, byle nie za pozno, bo w koncu w czerwcu wybywam. tylko wiecie, ja sie zgodze na wszystko, ale mysle, ze to marzenia scietej glowy - zorganizowanie wspolnego wyjazdu na kilka dni w naszym gronie. sa to jednak spore koszta, spore zamieszanie... ja bym sie spotkala w jakis likend i to raczej w miesice, zeby mozna bylo isc po prostu do knajpy. a jak sie na zywca pokochamy, to moze bedzie czas pomyslec o wypadzie dopiero...
a na wakacje - poelcam suwalszczyzne. malo ludzi, duzo ciszy, jeziora wsrod wzgorz. zadnych rozrywek procz chodzenia i podiziwiania widokow i kapieli w najczystszej wodzie, dziko, dziko i jeszcze raz dziko. tylko nie reklamujecie za bradzo, bo mam nadzieje, ze to miejsce dla wielu jeszcze dlugo pozostanie "nieodkryte".