Oczywiście, że powinnaś zawracać głowę, od tego jest to forum, żeby ją sobie nawzajem zawracać. Tyle tylko, że trudno w tej sytuacji napisać coś mądrego, czy coś doradzić. To rzeczywiście smutne, co piszesz. A czy ta zmiana w zachowaniu mężą nastąpiła po śłubie, czy po założeniu internetu. A przed ślubem z internetu nie korzystał? No bo widzę dwie możliwości - albo przed ślubem się starał, a po stwierdził, że już dopiął swego i może trochę odpuścić, bo już mu nie uciekniesz, albo się poprostu od internetu uzależnił (istnieje i taki rodzaj uzależnienia i to trzeba leczyć!) i dlatego nie widzi nic w okół. Tak czy inaczej to faktycznie sytuacja trudna do zniesienia.
Z drugiej strony trudno ot tak przekreślić to co było, a jak piszesz było dobrze. Twoja ciąża i związane z tym nastroje też nie pomagają Ci w tej sytuacji. A może i on obawia się, jak to będzie po urodzeniu dziecka, może trochę boi się nowej sytuacji. Może dlatego unika rozmów na ten temat, bo nie wie, co ma mówić, może nie chce się przyznać, że trudno mu sobie siebie wyobrazić w roli ojca?
No i może powinnaś mu zostawić trochę pola do popisu, jeśli chodzi o dom? W końcu jesteś w ciąży i wielu rzeczy nie musisz lub nie powinnaś robić. Może jak raz i drugi nie ugotujesz obiadu czy nie wypucujesz dywanu, bo stwierdzisz, że się źle czujesz, to mąż zauważy, ile dotąd wkładałaś w to wszystko wysiłku no i przejmie jakąś inicjatywę. Może pora podzielić się odpowiedzialnością, żeby nie było tak, że jak piszesz, w końcu o wszystkim decydujesz sama. Niech raz będzie tak, że on musi zdecydować o czymś, bo jak tego nie zrobi, to nie zrobi tego nikt inny?
Skoro jak piszesz próby rozmowy nie dają efetku, może trzeba skłonić go do działania. Jakiegokolwiek działania, byle nie przed monitorem.
Nie wiem, czy to co napisałam kupy się trzyma, poprostu to wszystko nasunęło mi się po przeczytaniu Twojego postu. Oczywiście trudno jest radzić kiedy się kogoś nie zna. Ale napewno trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że jeszcze wszystko będzie super.
pozdrawiam
nikita