reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Dziewczyny, czy przechodzenie dziecka przez kanał rodny to najgorsza część porodu?

Ale fantastyczne i wspaniałe. 😍🥰 Piękne!


Ja też byłam tak blisko ... 2 cm zabrakło. I 4 owinięcia pępowinką na szyjce. Tak mi szkoda, że wtedy nie dane mi było urodzić naturalnie. 🥺 Mały miał ledwo 2900, wielki nie był. Bym sobie tam cichutko go urodziła gdzieś na łóżku. To nie, zamotał się w pępowinę i kombinuj matka. W sumie do dziś taki niepokorny. I dumny. Twarda sztuka wyszła. 💪 I dzięki niemu zrozumiałam, że nie zawsze jest jak na filmach. 🤭
Zdrówka dla córeczki. 💕
I dla Was również 🌷🌞🍀
Dużo Wam nie brakowało. Ale widzisz, dobrze się stało - zdrowa dzidzia i zdrowa mama - to najważniejsze 🙂 U Was wskazania medyczne były dla Was obojga, dobrze że synek poczekał! To mądry synek! 🤗
 
reklama
Mnie niestety dobiła starsza położna podczas ktg, która widząc że co jakiś czas głośniej oddycham (na bólu) zapytała o powód, to mówię że czuję skurcze i że mnie boli, rzuciła okiem na zapis ktg, powiedziała, że tu się nic nie dzieje i tyle. Podczas badania 4cm rozwarcia, kazali jechać narzeczonemu do domu, bo pierwszy poród, to tak szybko się nie rozkręci. Zostałam przyjęta na tą salę przedporodową koło 3:30, na której spędziłam chwilę, bo nie byłam w stanie siedzieć, leżeć itd więc moją miejscówką była łazienka i korytarz, w głowie kotłowały się tylko mysli, że przecież nic się nie dzieje a ja już nie mogę z bólu i że nie dam rady, a że jestem jaka jestem z charakteru to nie szłam do położnych (bo przecież nic się nie dzieje). Przed 5 poszłam, gdy już nie mogłam wgl ustać, wydaje mi się, że wtedy weszły mi już skurcze parte, rozwarcie 10cm, biegiem na porodówkę i 5:45urodzilam. Teraz już wiem więcej na temat tych skurczy, na temat swojego ciała i reakcji podczas porodu i też chyba szybciej bym zareagowała, żeby jakoś pomogły mi łagodzić ból, bo jednak to nie były moje wymysły..
To jest trochę dramat z tymi położnymi. W tylu opowieściach ze skurczami krzyżowymi zachowują się jakby były zaskoczone i pierwszy raz takie zjawisko widziały na oczy 😒 Typu: "nic się nie pisze - więc pani nie rodzi. Jeśli pani się wydaje inaczej to - pani SIĘ WYDAJE!" ---> a potem zdziwienie: OJEJKU RODZIMY?! 😳
My mamy prawo nie wiedzieć, zawierzać personelowi medycznemu, ale one powinny być wyczulone gdy pacjentka zgłasza regularne bóle z krzyża.
 
I jeszcze dziecieczek był malutki. Mała główka. 2900 miał, ale pępowina 4 razy owinięta na szyjce. Był siny, dostawał tlen i dopiero w 7 minucie dali mu 1 pkt za kolor.

Mam problem z oczami. Odkleja mi się siatkówka, mam zwapnienia. Co gdzie i na czym nie wiem. Wiem, że okulista zabronił mi rodzić. I nie chodzi nawet o tą wadę, a te rozwarstwianie. Mam duże minusy. W sumie mój jedyny minus. 🥰

A wiesz, że dyżurny lekarz nawet się mnie pytał, czy może pani jednak urodzi naturalnie, bo dzieciak malutki? Przemyślałam chwilę i nie, nie chciałam. Przypomniałam sobie wszystkie sceny z porodów na filmach. Wyszło na to, że dobrze zrobiłam, bo on by się zdrowy nie urodził. Nie wiem czy przeżył by poród z tą pępowiną? Dlatego nie zaczął wychodzić. :( Dobrze, że nie próbowałam naturalnie i nie zrobiłam mu krzywdy.
Jeju, tego też strasznie się boję. Tyle się słyszy o tych owinieciach pępowina i tym że dziecko mogłoby nie przeżyć gdyby nie cc. Tego naprawdę nie widać przed porodem? Mega się boję takich komplikacji :( próbowałam nawet ogarnąć skierowanie na cc właśnie z powodu tego lęku ale to nie takie proste. Mam zaświadczenie o tokofobii ale ponoć mało kto teraz to bierze pod uwagę. A ciągle mam takie myśli, że jak będą jakieś komplikacje to nie wybaczę sobie ze nie walczyłam bardziej o cc. Moj lekarz prowadzący twierdzi że takie komplikacje zdarzają się niezwykle rzadko, a jednak na forach kupa kobiet pisze ze cc uratowało życie dziecka...
 
Jeju, tego też strasznie się boję. Tyle się słyszy o tych owinieciach pępowina i tym że dziecko mogłoby nie przeżyć gdyby nie cc. Tego naprawdę nie widać przed porodem? Mega się boję takich komplikacji :( próbowałam nawet ogarnąć skierowanie na cc właśnie z powodu tego lęku ale to nie takie proste. Mam zaświadczenie o tokofobii ale ponoć mało kto teraz to bierze pod uwagę. A ciągle mam takie myśli, że jak będą jakieś komplikacje to nie wybaczę sobie ze nie walczyłam bardziej o cc. Moj lekarz prowadzący twierdzi że takie komplikacje zdarzają się niezwykle rzadko, a jednak na forach kupa kobiet pisze ze cc uratowało życie dziecka...
Owinięcie pępowiną widać na USG. Pytałam kilku lekarzy i widać. Niestety, nie informuje się o tym pacjentki, bo aby wpadnie w panikę, a nic więcej się z tym nie zrobi. Cześć dzieci rodzi się z pępowiną na szyjce i jest wszystko ok. Pewnie zależy jak długa i elastyczna jest pępowina i jak mocno owinięta. Ze swojej strony mogę doradzić poproszenie za każdym razem o sprawdzenie przepływów w pępowinie, tzw. Doppler. :) Wtedy widać czy mimo owinięcia wszystko jest dobrze.

Co do drugiej sprawy. Ja mam szpital, w którym tną bardzo chętnie i nie podważają skierowań. Umawiałam się z ordynatorem na konkretny termin. Wprawdzie lekarz dyżurny chciał mnie odesłać do domu i robił chamskie komentarze (on uznawał tylko swoje pacjentki z gabinetu prywatnego), ale ponieważ nie mam już 20 kilka lat, odpowiedziałam, że jestem tu z polecenia ordynatora i jeżeli ma jakieś obiekcje, to proszę je wyjaśniać ze swoim szefem, nie ze mną. Zdenerwowałam się, ponieważ głośno komentował do pielęgniarki "a ta po co tu przylazła? Nie ma terminu, nie ma akcji, niech idzie do domu" - przy mnie, o mnie, nie do mnie. 🙄 Suma sumarum zostałam i bardzo dobrze, bo to cięcie, ostatnie, uratowało mi życie. :) Mi i dziecku. Nie opowiem, bo nie chce cię starszyć, a to co miałam to kwestia osobnicza, właściwość mojego organizmu, nie twojego. No więc, jeżeli zależy ci na cesarce, to niestety musisz znaleźć szpital, gdzie to się robi jak są wskazania, bez zmuszania do sn. :)
 
A to nie jest tak, że wymuszone skierowanie na cc zabiera możliwość cc mamie ktora ma ku temu powazne powody? Ze liczba cc jest ograniczona?
Czyralam kiedyś cos takiego, niestety, teraz nie mogę tego znaleźć. Ale wlasnie dlatego, jestem przeciwna wymuszaniu skierowań...
 
A to nie jest tak, że wymuszone skierowanie na cc zabiera możliwość cc mamie ktora ma ku temu powazne powody? Ze liczba cc jest ograniczona?
Czyralam kiedyś cos takiego, niestety, teraz nie mogę tego znaleźć. Ale wlasnie dlatego, jestem przeciwna wymuszaniu skierowań...
Gdyby Polska nie była takim zacofanym krajem i dawała kobietom prawo wyboru i decydowania o sobie tak jak prawie wszędzie w krajach cywilizowanych gdzie cc może odbyć się na życzenie, nie trzeba byłoby wymuszać skierowań ani kombinować. Każda kobieta powinna mieć prawo wyboru jak chce rodzic - przez to że nie ma "ważnych wskazań medycznych" kobiety później mają traumy lub przebieg porodu jest utrudniony bo się blokują. Uważam że takie zmuszanie do sn jest przedmiotowym traktowaniem kobiety. Niestety w takim kraju żyjemy, gdzie kobiety nie mogą zadecydować o aborcji nawet jeśli dziecko umrze zaraz po porodzie, ani o tym w jaki sposób chcą urodzić. A co do zabierania miejsca innym - ciężko jest mi sobie wyobrazić żeby zostawiono jakąś matke na pastwę losu jeśli potrzebuje cc bo ktoś inny wymusił skierowanie, ale nie czytałam artykułów na ten temat. W każdym razie, skoro za granicami można mieć cc na życzenie i miejsc nie brakuje, to u nas też udałoby się to jakoś poukładać.
 
Jeju, tego też strasznie się boję. Tyle się słyszy o tych owinieciach pępowina i tym że dziecko mogłoby nie przeżyć gdyby nie cc. Tego naprawdę nie widać przed porodem? Mega się boję takich komplikacji :( próbowałam nawet ogarnąć skierowanie na cc właśnie z powodu tego lęku ale to nie takie proste. Mam zaświadczenie o tokofobii ale ponoć mało kto teraz to bierze pod uwagę. A ciągle mam takie myśli, że jak będą jakieś komplikacje to nie wybaczę sobie ze nie walczyłam bardziej o cc. Moj lekarz prowadzący twierdzi że takie komplikacje zdarzają się niezwykle rzadko, a jednak na forach kupa kobiet pisze ze cc uratowało życie dziecka...
W ostatnich tygodniach ciąży w brzuchu jest juz tak ciasno, ze usg nie wykarze czy pepowina oplata szyje, czy tylko przy niej jest ulozona. Dzieci niemal zawsze są pozawijane w pepowine, ale żeby zaczęły się dusić to musi być coś wyjątkowego - albo kilkukrotne zapętlenie bardzo ciasne i naprężone, albo supeł w którym dziecko było sobie od dawna i rosło w nim (ale to stwierdzają np w połowie ciąży lub wcześniej na usg), albo mocne owinięcie krótką pepowiną, albo pewno jeszcze coś. Na ktg widac czy dziecku jest dobrze czy nie, a jak sie zacznie dusic i omdlewać to zauwazą po odczytach, po to wlasnie to jest popodpinane. Nie martw się i nie wyrzucaj sobie niczego 😉
 
A to nie jest tak, że wymuszone skierowanie na cc zabiera możliwość cc mamie ktora ma ku temu powazne powody? Ze liczba cc jest ograniczona?
Czyralam kiedyś cos takiego, niestety, teraz nie mogę tego znaleźć. Ale wlasnie dlatego, jestem przeciwna wymuszaniu skierowań...
Watpie by tak to bylo w dobie pozwów sądowych o blędy w sztuce lekarskiej. Nie odmowia cesarki kobiecie z waską miednicą i 5kg dzieckiem, z odklejającą sie siatkówką czy z dzieckiem ulozonym totalnie nie-porodowo, albo kobiecie, która po iluś-tam godzinach skurczy nie ma siły rodzić. Teraz lekarze sa bardzo ostrozni, ale uhociaz uwierzę, że mają na każdym kroku pouczenia, by oszczędzać gdzie się da, bo slyszalam to od samych lekarzy. Tyle ze nie zawsze sie do tego stosują
 
Gdyby Polska nie była takim zacofanym krajem i dawała kobietom prawo wyboru i decydowania o sobie tak jak prawie wszędzie w krajach cywilizowanych gdzie cc może odbyć się na życzenie, nie trzeba byłoby wymuszać skierowań ani kombinować. Każda kobieta powinna mieć prawo wyboru jak chce rodzic - przez to że nie ma "ważnych wskazań medycznych" kobiety później mają traumy lub przebieg porodu jest utrudniony bo się blokują. Uważam że takie zmuszanie do sn jest przedmiotowym traktowaniem kobiety. Niestety w takim kraju żyjemy, gdzie kobiety nie mogą zadecydować o aborcji nawet jeśli dziecko umrze zaraz po porodzie, ani o tym w jaki sposób chcą urodzić. A co do zabierania miejsca innym - ciężko jest mi sobie wyobrazić żeby zostawiono jakąś matke na pastwę losu jeśli potrzebuje cc bo ktoś inny wymusił skierowanie, ale nie czytałam artykułów na ten temat. W każdym razie, skoro za granicami można mieć cc na życzenie i miejsc nie brakuje, to u nas też udałoby się to jakoś poukładać.

Polska ma jeden z najwyższych % cc oscylujący w okolicach 50 (są województwa gdzie to blisko 60%) - gdyby nie te regulacje mieli byśmy ich 100%
 
reklama
Owinięcie pępowiną widać na USG. Pytałam kilku lekarzy i widać. Niestety, nie informuje się o tym pacjentki, bo aby wpadnie w panikę, a nic więcej się z tym nie zrobi. Cześć dzieci rodzi się z pępowiną na szyjce i jest wszystko ok. Pewnie zależy jak długa i elastyczna jest pępowina i jak mocno owinięta. Ze swojej strony mogę doradzić poproszenie za każdym razem o sprawdzenie przepływów w pępowinie, tzw. Doppler. :) Wtedy widać czy mimo owinięcia wszystko jest dobrze.

Co do drugiej sprawy. Ja mam szpital, w którym tną bardzo chętnie i nie podważają skierowań. Umawiałam się z ordynatorem na konkretny termin. Wprawdzie lekarz dyżurny chciał mnie odesłać do domu i robił chamskie komentarze (on uznawał tylko swoje pacjentki z gabinetu prywatnego), ale ponieważ nie mam już 20 kilka lat, odpowiedziałam, że jestem tu z polecenia ordynatora i jeżeli ma jakieś obiekcje, to proszę je wyjaśniać ze swoim szefem, nie ze mną. Zdenerwowałam się, ponieważ głośno komentował do pielęgniarki "a ta po co tu przylazła? Nie ma terminu, nie ma akcji, niech idzie do domu" - przy mnie, o mnie, nie do mnie. 🙄 Suma sumarum zostałam i bardzo dobrze, bo to cięcie, ostatnie, uratowało mi życie. :) Mi i dziecku. Nie opowiem, bo nie chce cię starszyć, a to co miałam to kwestia osobnicza, właściwość mojego organizmu, nie twojego. No więc, jeżeli zależy ci na cesarce, to niestety musisz znaleźć szpital, gdzie to się robi jak są wskazania, bez zmuszania do sn. :)
Widac ta pepowine? Kurde, a mnie mowili ze nie 😮 pytalam o nią czesto i do pewnego momentu mowili ze nie ma owiniecia, bo widac, ale pozniej ze juz jest za ciasno, ale przeplywy sa super
 
Do góry