ja dopiero wczoraj odwarzyłam się wyjsc na spacerek bez czapuni, w sumie jak bylam rano to mały się tak spocił ze popołudniu stwierdzilam ze budka w wóziu i parasolka uchronią go od słoneczka i wrazie co wiatru :-):-) no i biedulek sie nie spocił
reklama
Dziewczyny tak naprawdę każde dziecko jest inne i musimy same oceniać jak je ubierać. Mój Piotrek w te upały leży w samym bodziku (żadnych skarpet i czapki) a i tak jęczy, bo mu gorąco. W czapce się pocił a to jest najbardziej niebezpieczne, bo najłatwiej o przeziębienie. Jak już Wam pisałam pediatra powiedziała mi zero czapek w takie upały i najlepiej nie stawiać budki tylko samą parasolką operować, bo pod budką się zaduch wytwarza. Akurat jeśli chodzi o mój skarb trafiła w dziesiątkę. Najchętniej mały ekshibicjonista leżałby nago ;-)
kacper to tez zwolennik zimna. a ja go pakuje w czape lniana, ale... dzis mu zdjęłam na chwile. myśle, ze małymi kroczkami sie oswoje z brakiem czapy.
wiesz kasro ja dzis nie zakłądałam skarpet i powiem ci, ze cos w tym jest. co jakis czas badałam nozki kacperka i raz były wilgotne i ciepłe, za jakis czas zimne i suche, potem ciepłe i suche, potem zimne wilgotne. czyli faktycznie jakas regulacja ma miejsce w tych nozkach.
wiesz kasro ja dzis nie zakłądałam skarpet i powiem ci, ze cos w tym jest. co jakis czas badałam nozki kacperka i raz były wilgotne i ciepłe, za jakis czas zimne i suche, potem ciepłe i suche, potem zimne wilgotne. czyli faktycznie jakas regulacja ma miejsce w tych nozkach.
Gaal
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Listopad 2006
- Postów
- 2 872
kapsiu tez jak mu pampa zdejme to chcby nie wiem jaki był zmęczony zaczyna gugać i machac wszystkimi konczynami jak szalony.
kurcze moja zapiernicza jakby miała w tyłu super motorek
dzieci mają fajnie, takie małe rzeczy je cieszą: maminy cycek, 125 ml mleka modyfikwanego w butli, 100 ml herbatki na cały dzień, czysta pielucha lub jej brak, gołe stópki, brak czapeczki, miły kocyk, miła podusia lub pieluszka do przytulenia, rączki lub ramię rodziców, głos mamy i taty, kapiel w wannie ...a my ich starzy rodzice tyle wielkich rzeczy potrzebujemy by być szczęśliwymi, szkoda, że tak mało w nas zostaje z dzieci ...
"the end" był następujący:
1 - 13.07 sprawdziliśmy na poczcie, że karta została dostarczona do przychodni 05.07!!!, czyli była tam zarówno 10.07 jak i 12.07 kiedy to nie zrobiono mojemu synowi szczepień z powodu jakoby niedostarczenia karty - po prostu burdel mają i tyle
2 - 17.07 zaoferowali szczepienie 01.08, bo pielęgniarka poszła na urlop na to nałozył sie nasz wyjazd i w rezultacie Szymon byłby zaszczepiony w połowie sierpnia w wieku 12 tygodni - na usprawiedliwienie wciskali głodne kawałki, że niektórzy rodzice celowo później szczepią dzieci - tylko, że ja uważam, że ktoś kto układał kalendarz szczepień wiedział, co robi; zastępstwa nie mieli więc chciałam pojechać do innej przychodni to powiedzieli, że nie wydadzą mi karty !!! bo im nie wolno, moga najwyżej wysłać pocztą - tyle, że to znowu by zajęło z tydzień - zamkniete koło
3 - wtorek upłynął na szukaniu przychodni, gdzie zaszczepią mi dziecko (6w1) na podstawie wpisu książeczki szczepień - nikt sie nie chciał podjąc bez karty szczepień, jednocześnie dziwiono się, że w "mojej" nie chca mi jej wydać mimo że nie maja zastępstwa i nie maja jak zaszczepić, wtorek przeryczałam
4 - w środę nastąpił przełom - znalazła się przychodnia z lekarzami i pielegniarkami z powolania - nad papierki przedlozyli dobro dziecka - Szymon jest już zaszczepiony; dziwili się praktykom w przychodni na odrzanskiej - ze ani razu nie byl zwazony (waza tylko przed szczpieniami!!!), ze nie chcieli wydac karty, ze nie mieli zastepstwa do szczepien, ze nie chcieli zaszczepic 6w1
5 - niestety do tej przychodni nie moge sie zapisac, bo mieszkam za daleko i nie mogliby przyjezdzac na wizyty domowe - szkoda bo pediatra i pielegniarka byly po prostu cudowne (moze jeszcze zmienią zdanie, obiecalam ze nie bede zamawiac wizyt domowych) - a teraz jestem na etapie poszukiwania nowej przychodni z lekarzami z powołania, bo te dwie panie przywróciły mi wiarę
zgred, kasro - rozumiem, że przykro wam sie zrobiło, jak najechałam na całą służbę zdrowia i "wrzuciłam wszystkich do jednego wora", bo Wasi bliscy no i te dwie miłe panie z przychodni są zaprzeczeniem tego uogólnienia; przepraszam - na swoje usprawiedliwienie powiem, że mnie poniosło, bo sie bardzo bałam o synka - a jak chodzi o maleństwo to nerwy puszczają
1 - 13.07 sprawdziliśmy na poczcie, że karta została dostarczona do przychodni 05.07!!!, czyli była tam zarówno 10.07 jak i 12.07 kiedy to nie zrobiono mojemu synowi szczepień z powodu jakoby niedostarczenia karty - po prostu burdel mają i tyle
2 - 17.07 zaoferowali szczepienie 01.08, bo pielęgniarka poszła na urlop na to nałozył sie nasz wyjazd i w rezultacie Szymon byłby zaszczepiony w połowie sierpnia w wieku 12 tygodni - na usprawiedliwienie wciskali głodne kawałki, że niektórzy rodzice celowo później szczepią dzieci - tylko, że ja uważam, że ktoś kto układał kalendarz szczepień wiedział, co robi; zastępstwa nie mieli więc chciałam pojechać do innej przychodni to powiedzieli, że nie wydadzą mi karty !!! bo im nie wolno, moga najwyżej wysłać pocztą - tyle, że to znowu by zajęło z tydzień - zamkniete koło
3 - wtorek upłynął na szukaniu przychodni, gdzie zaszczepią mi dziecko (6w1) na podstawie wpisu książeczki szczepień - nikt sie nie chciał podjąc bez karty szczepień, jednocześnie dziwiono się, że w "mojej" nie chca mi jej wydać mimo że nie maja zastępstwa i nie maja jak zaszczepić, wtorek przeryczałam
4 - w środę nastąpił przełom - znalazła się przychodnia z lekarzami i pielegniarkami z powolania - nad papierki przedlozyli dobro dziecka - Szymon jest już zaszczepiony; dziwili się praktykom w przychodni na odrzanskiej - ze ani razu nie byl zwazony (waza tylko przed szczpieniami!!!), ze nie chcieli wydac karty, ze nie mieli zastepstwa do szczepien, ze nie chcieli zaszczepic 6w1
5 - niestety do tej przychodni nie moge sie zapisac, bo mieszkam za daleko i nie mogliby przyjezdzac na wizyty domowe - szkoda bo pediatra i pielegniarka byly po prostu cudowne (moze jeszcze zmienią zdanie, obiecalam ze nie bede zamawiac wizyt domowych) - a teraz jestem na etapie poszukiwania nowej przychodni z lekarzami z powołania, bo te dwie panie przywróciły mi wiarę
zgred, kasro - rozumiem, że przykro wam sie zrobiło, jak najechałam na całą służbę zdrowia i "wrzuciłam wszystkich do jednego wora", bo Wasi bliscy no i te dwie miłe panie z przychodni są zaprzeczeniem tego uogólnienia; przepraszam - na swoje usprawiedliwienie powiem, że mnie poniosło, bo sie bardzo bałam o synka - a jak chodzi o maleństwo to nerwy puszczają
reklama
Ewitka
Majowo-lutowa mama
dzieci mają fajnie, takie małe rzeczy je cieszą: maminy cycek, 125 ml mleka modyfikwanego w butli, 100 ml herbatki na cały dzień, czysta pielucha lub jej brak, gołe stópki, brak czapeczki, miły kocyk, miła podusia lub pieluszka do przytulenia, rączki lub ramię rodziców, głos mamy i taty, kapiel w wannie ...a my ich starzy rodzice tyle wielkich rzeczy potrzebujemy by być szczęśliwymi, szkoda, że tak mało w nas zostaje z dzieci ...
Pięknie powiedziane gaaliyah.Gdyby ludzie nie zatracali swojego dziecięstwa, świat byłby lepszy.
Podziel się: