reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

dzidziusiowe boleści

wróciłyśmy o9d lekarza i zalecenia: 3 krople Vigantolu i 5 kropli Cebidonu Multi +1/4 tabletki Wapna

Krzywicy narazie nie ma ale mamy "dmuchać na zimne" :)

kamień spadł mi z serca:-)
 
reklama
Agar, no i po sprawie, nie ma się czym martwić, super!
Amko, bądź tu mądry człowieku, teraz pójdę właśnie z posiewem i z ogólnym do lekarza zobaczymy co powie. Ta lekarka do której chodzimy w przychodni czasem sprawia wrażenie, że jak najszybciej chce spławić pacjenta. Sama musze się dopominać o rózne badania np. ciemiączko. Ostatnio niby macała ciemiączko a jak później zapytałam czy jest OK to musiala sprawdzić jeszcze raz zupełnie jakby to tylko tak dla picu wcześniej robiła:baffled:
 
No właśnie KASIEK temat lekarzy-konowałów powraca jak bumerang!
Ja jestem przeczulona na tym punkcie, bo od samego początku mamy pecha co do pediatrów! :-(
Znaleźliśmy w końcu naprawdę cudownego lekarza, ale niestety prywatnie, a przecież nie będę co miesiąc z wynikami z Antkowego posiewu latała do prywatnego gabinetu!!
 
No właśnie Amko, ja też znalazłam dobrego prywatnie:baffled: I jak jest żle to właśnie do niego chodzę, ale to już wtedy kiedy w przychodni rady nie dają, bo kiedyś jak Adaś był chory (miesiąc) chodziliśmy do niego co tydziń do kontroli i co wizyta to 50zł:szok: Ale gość jest super, rano bada zdrowe dzieciaki po południu chore:tak: NIestety, chodzenie ze zdrowym dzieckiem do przychodni to porażka. Niby jest oddzielna poradnia dla takich dzieci ale i tak inteligentne mamuśki chodzą tam z chorymi dzieciakami :no: wiec nie wiesz co przywleczesz do domu:baffled:
Wiolu w przychodni do Orlickiej a prywatnie do Tylca w Libertowie. Raz przez przypadek trafiłam do Witkowskiego i tu porażka na pełnej linii. Raz, że totalna olewka do dziecka, dwa nie rozpoznał stanu zapalnego gardła, stwierdził, że Adaś kaszle od śliny:eek:
 
k@SIEK WITKOWSKI to naprawdę porażka ja zraziłam się do niego po pierwszej wizycie a u orlickiej byłam dwa razy i za kazdym razem złe przepisywała antybiotyki i musiałąm wzywać Sobusiaka .Takz dla mnie to tylko Sobusiak chciaz niektóre mamy mogą się zrażać do niego ponieważ mało mówi i nie jest chetny do pogaduch.Bada ,mówi co mu jest i recepta .
 
Tak, dobry lekarz to podstawa. Niestety u nas nie ma poprawy, idziemy na ostatnie szczepienie do starego gabinetu (pewnie znowu trafimy na te nacpana lekarke) i bede sie rozgladac za czym innym. A za dwa tygodnie przyjezdza mama to mi Julinka dokladnie obejrzy, wiem pewnie bede miala az dosyc.
Mama caly czas mi powtarza ukladac mala w pozycje "na pieska" czy ktora wie jak wyglada pozycja "na pieska"????? To chyba juz pozycja do raczkowania, ale ona jeszcze ma za slabe raczki i jakos nie moze tych raczek z nozkami koordynowac:)

A co do ciemiaczka to u nas nie jest lepiej, ostatnio sprawdzala lekarka jak mala miala miesiac i potem juz zapomniala. Ja nie wiem czy one odrazu to widza czy jak? Ostatnia wizyta trwala 5 minut po 2 godzinnym czekaniu w poczekalni z zakichanymi dziecmi....
 
k@siek - Macius na kolejnej serii chemioterapii w Poznaniu, to ostatnia, trzecia dawka. Musieli jednak przerwac bo najpierw przyplatalo sie zapalene oskrzeli a potem dostal uczulenie na karboplatyne (to wlasnie ja podaja jako chemioterapie). Ale dzis wznowili leczenie i beda podawac jeszcze przez trzy dni a potem odrazu zrobia obiecane badania i bedziemy wiedzieli jakie dalsze leczenie. Ostatnie grudniowe badania byly dobre ale nie robiono tomografii tylko usg. Teraz bedzie wiadomo czy narzuty sie cofnely i czy moze guz na nadnerczu sie zmniejszyl. Ten guz tak czy inaczej bedzie musial miec wyciety i podawane hormony juz na stale, choc to akurat podwojne organy wiec moze drugie nadnercze przejmie prace i nie bedzie tak zle.
W miedzyczasie mial robiony maly zabieg, wszczepili mu w okolicy obojczyka taki wenflon na stale zeby nie kluc go za kazdym razem, bo Macius bardzo plakal. Trzeba troche uwazac jak sie go nosi.
Przez te szpitalne pobyty i lezenie troszke jakby wolniej sie rozwija, glownie jesli chodzi o ruch, przewrwaca sie na boczki ale nie siada i nie raczkuje. Ale napewno nadrobi, niech tylko wszystko bedzie dobrze:)

Jeszcze raz dziekuje za Wasza pamiec.

Kuzynka z mezem zyja jakby wogole dla nich ta choroba nie istniala. Ona dojezdza do Poznania na te kilka dni w miesiacu a reszte czasu maly spedza w domu. Na szczescie kuzynka mieszka razem z mama i jej siostra blizniaczka, ktora tez ma malego synka wiec nigdy nie jest sama.
 
Jagusiu to dobrze ze ona moze liczyć na wsparcie rodziny bo samej napewno by jej było ciężej.
Dzis dowiedziałam się ze znajoma urodziła dziecko niestety z zespołem Downa.Ona takze stwierdziła że dal niej sie to nie liczy.Uważa to dziecko za całkowicie normalne i nie przeszkadza jej to.Jestem pełna podziwu .I mysle że nigdy nie dorównam takim matkom.
 
reklama
Jagusiu,jak dobrze przeczytac dobre wieści o Maciusiu! Oby chemia przyniosła jak najlepsze rezultaty! Malutki wszystko nadgoni,NAPEWNO!
Kaju-ja też się zastanwiałam ostatnio czy potrafiłabym zaakceptować chorobę dziecka...i wydaje mi się że w obliczu takiej tragedii otrzymujemy podwójne siły z góry i jestesmy w stanie wszystko przetrzymać i kocha się wtedy chyba takie dzieciątko jeszcze mocniej....ale każdego dnia dziękuję Bogu,że mam zdrowego synka!
 
Do góry