reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Dzidziuś i studia

Ja napisałam w podaniu o IOS, że po prostu zwracam sie z prośbą, z powodu urodzenia dziecka i opieki, dołączyłam zaświadczenie od lekarza i przyznali bez problemu. Nawet nie miałam wymaganej średniej:)
A z tymi przepisami niestety taka bzdura... do 26 roku zycia rodzice mają obowiązek i koniec. Znam też osobiście osoby, które nie są co prawda w związku małżeńskim, ale mają taką sytuację, że utrzymują się praktycznie sami, bo rodzice im nie dają pieniędzy mimo własnych wysokich dochodów:) No i oczywiście taka osoba nie dostanie zadnego stypendium. Nikogo nie obchodzi jak jest naprawdę:) Kredyt, rzeczywiście, z tego co wiem, nie liczy się jako dochód(tym bardziej nie uwierzą, że utrzymujemy się sami :)) Cóż... niestety, jedyna przyszłość, jaką widzę dla naszej całej trójki, to uciekać z tego kraju jak najszybciej... ;)
 
reklama
dzięki ithidin
jeszce jedno pytanie, czy jak studiujecie poza miejscem zamieszkania/zameldowania zmienieniacie lekarza I kontaktu? Wtedy dzidziuś oczywiście należy do przychodni tam gdzie jego mamusia :)
 
hehe, nie no my jak na razie dzielnie się utrzymujemy sami :) jakoś nie miałabym odwagi prosić rodziców o wsparcie finansowe, skoro sama podjęłam decyzję o dziecku... :)
Co więcej czasami czuję że to ja powinnam rodziców wspomóc... :) I wiecie co, przy takiej postawie czuję że oni mnie jeszcze mocniej kochają i podziwiają :)

W każdym razie ślub i wesele opłaciliśmy sobie sami, sami zrobiliśmy remont mieszkania za nasze pieniądze i tak to powinno wyglądać jeśli się świadomie podejmuje decyzje, zaś co do wpadek to już inna sprawa... na szczęście mnie to nie dotyczy.

Naszą dzidzię zrobiliśmy przemyślanie i z determinacją :) i z determinacją ukończę studia z dzidzią u boku :) bo wydaje mi się że jednak łatwiej spiąć tyłek jeszcze w czasie studiów niż potem drżeć o to czy szef łaskawie przedłuży umowę o pracę bo my akurat zaszłyśmy w ciążę. I nie tylko o to teraz się drży, bo jednak latka lecą a płodność w naszym społeczeństwe obniża się wraz z wiekiem. Ja uważam że wiek 18-26 lat to idealny wiek na zostanie mamą w kwestii biologicznej, taka jest prawda...

 
Do sprawy można też podejść zupełnie inaczej.
Ja od razu poszłam do pracy i robię studia zaoczne. Przez co mam i pieniądze, i stałą pracę, i wykształcenie.
I wcale nie boję się zajść w ciążę ze względu na pracę, bo to co pomyśli pracodawca mam głęboko w nosie. Mam już spore doświadczenie, stanowisko też ciekawe, więc nawet gdyby chciał mnie zwolnić to myślę, że jakoś sobie bym poradziła. Jednak umowę mam na stałe więc mam nadzieję, że jakoś to będzie. Na pewno nie będę z tego powodu rezygnować z rodziny.
Gdybym jednak odwróciła sytuację i była teraz na studiach dziennych, to jednak nie podjęłabym decyzji o dziecku. Tak podejrzewam. Najpierw jednak zdobyłabym wykształcenie, potem poszła do pracy i tak po roku, dwóch latach pewnie dopiero pomyślałabym o dzidzi.
Dlatego bardzo się cieszę, że wyszło u mnie tak jak wyszło. Bo nie chciałabym musieć odwlekać decyzji o dziecku do trzydziestki.
Sami również do wszystkiego doszliśmy. Mieszkanie, ślub, remonty, studia... wszystko za nasze ciężko zapracowane pieniądze.
Teraz do szczęścia brakuje dzieciątka. I będzie niedługo. W przyszłym roku kończę 25 lat, myślę, że to dobry czas na potomka. I nie będzie już studiów, a więc stresów, egzaminów, jeżdżenia pociągiem 150 km, stania godzinami na dworcach, dźwigania toreb. I wtedy będę mogła swój czas poświęcić maleństwu. Tak sobie to wszystko wymyśliłam :)

Jednak mimo tego, że nie postąpiłabym tak jak wiele z was (studia dzienne + dziecko), to szczerze was podziwiam. To naprawdę wymaga wielkiej odwagi i wielkiego poświęcenia :) Może inaczej sytuacja też wygląda jak uczelnia jest w tej samej miejscowości, w której się mieszka. Ja niestety mam 2.5h jazdy PKP :( Więc to również jeden z poważnych argumentów przeciw.

Trzymam za was kciuki. Niech się dzieci chowają zdrowo, albo szybciutko rosną w brzuszkach, sesje będą łatwe, a profesorzy ludzcy :) Oby ten rok akademicki szybko przeleciał :)
 
to faktycznie miałabyś ciężko 2,5 h drogi... Agutek Twój plan też niczego sobie :) bo jednak to zaoczne połączone ze stałą pracą... :)
 
Jak dobrze, ze trafiłam na ten wątek :) Teraz wiem, ze o ile zdrówko pozwoli to dam radę :) Choć moja sytuacja nieco się różni. Skonczyłam już studia, mgr mam, ale... To był błędny wybór, zabrakło mi odwagi na przerwanie, za wiele możliwiści moje wykształcenie mi nie dało. No i postanowiłam zdawać na zupełnie inny kierunek, jeszcze raz 5 lat.
Pracowałam już, trwały przygotowania do ślubu więc nie za bardzo wierzyłam w to, że sie dostanę (mało było czasu na naukę). Podobnie słabo wierzyłam, ze dzieciątko, które sobie zaplanowaliśmy tak szybko zechce u mnie zamieszkać. A tu tuż po podróży poślubnej dowiaduję się, ze zostałam przyjęta na wymarzone studia i zaraz potem okazuje sie, ze wystaraliśmy się z mężem juz za pierwszym podejściem.
Boję się troszkę tego jak zostanę na studiach przyjęta, bo jestem o 6 lat starsza od wiekszości studentów, a do tego z brzuszkiem. Boję się tego, że bedę musiała dojeżdżać ok godzinę w każda stronę. Ale pocieszam sie, że jak sie nie uda, to trudno, w końcu jeden dyplom mam. Może bez zbytnich perspektyw i z dziedziny, którą się niezbyt interesuję, ale do zdobycia "jakiejś" pracy wystarcza. Teraz pracuję, a od października ograniczam etat do połówki. W sumie termin dopiero w połowie kwietnia, więc zimowy semestr nie powinien stanowić problemu (o ile zdrówko dopisze), letni też chyba nie. Ja tez urodziłam się w kwietniu, mama też studiowała. No i cieszy mnie perspektywa letnich wakacji... Maluszek zdąży odpowiednio podrosnąć, żeby mogła spokojnie rozpoczynać kolejny rok. Choć sadzę, ze jak już się pojawi dzieciątko, to z pracy będę musiała zrezygnować, albo jeszcze bardziej ją ograniczyć.
Wanda_23 bardzo pozytywnie mnie nastawiłaś :) Dziekuję :)
Zozanka chyba pochodzimy z tego samego miasta :) Rodziłaś w Żorach?
 
magdalena25 gratuluję zarówno dzidzi jak i drugich studiów.
A tak na marginesie - pewnie, że dasz radę!!! Maleństwo będzie miało dobrze wykształconą mamusię ;)
 
Cześć dziewczyny ! Ja urodziłam dziecko jak byłam na 2 roku studiów i musiałam wziąść urlop dziekański.Córkę urodziłam w kwietniu,ale od lutego leżałam już na podtrzymaniu,także tylko sesja zimowa została zaliczona.Urlop wzięłam dlatego,ze mieszkałam 150 km od mojej uczelni i karmiałam piersią i bardzo było mi szkoda zostawić dzieciątka, tym bardziej,że karmiłam właśnie piersią( wróciłam na studia zaoczne) , a nie chciałam przejść na butelkę. Dlatego nie mogłam zostawić córki na conajmniej 3 dni.Wróciłam na studia , gdy córka miała 10 miesięcy i nie żałuję ! Cały ten czas poświęciłam dla dziecka., niczego nie przeoczyłam i na wszystko miałam czas,zero stresu.Obecnie jestem na 5 roku studiów i to już jest właściwie koniec,dziecko odchowane.Nie żałuję swojej decyzji, bo przez ten rok mogłam dużo stracić z życia dziecka, a że studia skończę rok później ? Co to jest rok przez całe życie, ale pierwszy rok życia jest najważniejszy dla dziecka.Pozdrawiam serecznie :)
 
mam pytanie bo ja urodze lada dzień czyli poczatek roku nie udalo mi sie jeszcze zalatwić ios bo nie mieszkam tam gdzie studiuje. ale zaplanowalam wrócić do męża i na studia w listopadzie. teraz coraz bardziej sie zastanawiam czy jest sens z miesiecznym dzieckiem tak eksperymentować?? czy moze iść na urlop macieżyński (ten 3 miesięczny) ale czy później bedę mogla przejśc na ios?? mam coraz wieksze wątpliwości i boje się że ztchórze i w końcu wezmę dziekankę. ...a może to tylko tak przed porodem panikuje...
 
reklama
Do góry