reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Dobre i złe wspomnienia z porodówki

cita - no i tu poruszyłas kolejna ciekawą kwestie , że jak przychodzi co do czego to już na pierwszy rzut oka widać kto zapłacił a kto nie .. to jest właśnie państwowa służba zdrowia ..
 
reklama
Mam nadzieję tylko że jeszcze zawód - lekarz jest choćby dla nie których lekarzy i pielęgniarek zawodem z powołaniem , powinno tak być . Ale Ci ludzie zapomnieli już dlaczego zostali lekarzami i czego tak naprawdę chcieli Dziś liczą się pieniądze , i to w każdym zawodzie . A praca powinna być przyjemnością .
 
Bardzo wspolczuje. U mnie pielegniarki tez sie darly, jedna nawet sie obrazila,ze mnie boli. Przeszlam 2 porody. Przy pierwszym tez nie mialam skurczy,tylko bole krzyzowe. Dostalam oksytocyne. Choc moj porod trwal 9 godzin(nic przy Twoim)tez nameczylam sie piekkielnie.Bylam totalnie zmeczona,ale postanowilam sie zmobilizowaci zaczelam przec bez skurczy. I w koncu sie pojawily.I urodzilam synka. Drugi porod trwal 6 godz, bolalo tak samo, ale juz potrafilam sobie pomoc. Polozne tez za wiele sie nie przejmowaly moja osoba. Ja to sobie tlumacze jednak tym,ze z ta sprawa musialam poradzic sobie sama,a krzyczaly,zeby mnie zmobilizowac. I w moim przypadku sie udalo, bo sie wkurzylam i dodalo mi to sil, kiedy bylam zupelnie wyczerpana. Corka urodzila sie duza-4210g,ciezko bylo ja urodzic.. Ale powiem Wam na pocieszenie,ze drugi porod wspominam duuuuzo lepiej,krocej. Wiedzialam juz co mnie czeka i co robic,by skrocic czas. Zycze Wam wszytskiego dobrego.
 
jestem przerazona niektorymi wypowiedziami :-(( tak bardzo mi przykro ze Was spotkały takie rzeczy.... ja nie jestem jeszcze mamą i chyba raczej bede to odkladac jak njadluzej, bo co jeszcze mnie tak bardzo boli to niezrozumienie ze strony mezczyzn, ich myslenie ze przeciez to nie moze tak bardzo bolec bo skoro by tak bolalo to ludzie by nie mieli po tyle dzieci itp. jak mowie swojemu mezczyznie o swoich obawach i co spotyka kobiety to odpowiadami ze ze naczytam sie na internecie glupot a pozniej to schiz dostaje. takie pojedscie mezczyzn mnie oburza, to nie oni przezywaja te upokorzenia. :-((( jedyny sposob na zapewnienei sobie godnego porosu to prywatna klinika, chcialabym zeby kazda kobieta mogla rodzic w takich warunkach jakie oferuja kliniki, jak mozna nauczyc te wszystkie znudzone polozne i wiecznie nieobecnych lekarzy porzadnej opieki na porodówkach? cos musi sie zmienic. pozdrawiam Was wszystkie, jestescie niesamowicie dzielne i podziwiam Was Kobietki :-)))
 
Witam,znalazlam ten temat i ozyly wspomnienia mojego porodu.Bedac w ciazy bardzo dlugo lezalam w szpitalu.Termin mialam ustalony na 5 listopada ale wzieto mnie na wywolanie 2 tygodnie wczesniej.O 5 kroplowka i od tej godziny widzialam tylko na sali zmieniajace sie polozne i niezmiennie w ich rekach gazetka bodajze "czas na relax"... O10.45 odeszly mi wody( co nie umknelo uwadze poloznej i jej komentarz byl taki: PRZESCIERADLO PANI WYBRUDZILA!) i od tego momentu cisza tzn.skurcze byly bardzo silne niestety brak pelnego rozwarcia.Gdy spytalam o znieczulenie uslyszalam,ze owszem dostane ale wtedy,gdy bede miala min.7 cm rozwarcia.Musze tu jeszcze wspomniec o masazu co w moim mniemaniu mialo wygladac tak,ze pani mnie masuje po zewnatrz no wiecie tam na dole...( wybaczcie,to byl moj pierwszy porod;-)) a masaz wygladal tak,ze polozna wpakowala mi reke do srodka i czulam jak wali nia na boki,a sama przy tym gapi sie w okno-taka rutyna.Niedawno wyczytalam,ze taki masaz jest nie wskazany dlatego,ze w trakcie porodu nastepuje wieksze krwawieni,a bol nie jest przez to mniejszy.Ok,doczekalam sie znieczulenia-oczywiscie stary,niepolecany dolargan.Niestety po tym znieczuleniu zaczelam odplywac i strasznie chcialo mi sie spac.Parlam kilka razy,oczywiscie ze tak ale mysle,ze jednak bez tego dolarganu bylabym bardziej swiadoma( bo na bolesci to wcale nie pomoglo) Jak przez mgle pamietam,ze ktos kladzie mi sie na brzuch,dwie polozne czyms mi dusza na brzuch i w koncu przybiegl lekarz.Po chwili dzidzius byl na zewnatrz.Niestety synusia nawet mi nie pokazano,zabrano go odrazu do kacika noworodkow i dopiero po kilku minutach moglam Go zobaczyc.Wiem,ze maz stal w czasie porodu za drzwiami i nie pozwolono mu wejsc w trakcie do mnie chociaz przed tem dostal zgode na uczestnictwo.No coz-podsumowujac moj synus mial 58cm,3930,byl 3 razy okrecony pepowina,urodzil sie w zamartwicy przy pomocy vacum,mial podawany tlen,dostal 4 pkt. Zaraz po porodzie trafil do inkubatora ze wzgledu na to,ze szybko sie wychladazal i mial silna zoltaczke bodajze 16 biliburiny.Na pytania meza o nasz stan bezposrednio po porodzie,byla jedna odpowiedz-wszystko pieknie:crazy: Ja porozrywana,prawdopodobnie przez wacum no i oczywiscie nacieta.Nie mogl;am siadac na tylku przez miesiac,synek nie umial ssac piersi,przez slabe napiecie miesniowe.Po 11 dniach wreszcie wyszlismy do domku i dopiero tutaj moglismy sie soba nacieszyc.Dzieki Bogu synus niedlugo konczy 2 latka,jest zdrowym,wesolym rozrabiaka i swoja energia moglby obdzielic kilkoro dzieci.Od roku staramy sie o rodzenstwo dla synka ale niestety tak jak i przy pierwszej ciazy tak i teraz jest nam ciezko i pomalu trace nadzieje.Przepraszam,ze tak sie rozpisalam,pozdrawiam
 
pojawienie się mojej córeczki na świecie mimo wszystko było dla mnie najbardziej traumatycznym przeżyciem - piszę tu o porodzie. Lekarze olali mnie, oszpecili, potraktowali jak śmiecia - ale od początku.
pojawiły się pierwsze skurcze i chcąc nie chcąc trafiłam do szpitala, w którym rodzić za nic na świecie nie chciałam. Miałam ze sobą wskazanie do przeprowadzenia cc, o którym lekarze wiedzieli wcześniej i z wielkim bólem zgodzili się na ten zabieg. Ale niestety kazano mi na siłę rodzić siłami natury, nie miałam siły protestować, położna darła się na mnie że nie trzeba było się puszczać itd. koszmar, ale po jakimś czasie po nacięciu krocza stwierdzili jednak, ze cesarka jest niezbędna i po kilkunastu godzinach męczarni zrobili cesarskie cięcie. Po porodzie oczywiście wszystko było nie tak- na skutek wysiłku odkleiła mi sie siatkówka w jednym oku, w drugim jest jeszcze gorzej bo nic na nie praktycznie nie widze- coś stało się z nerwem wzrokowym przy porodzie- właśnie dlatego miałam wskazanie do cc przez to że mam jaskrę i ogólny problem z oczami.teraz na dodatek okazało się że lekarze źle zszyli mi kroczei i niezbędny bedzie zabieg plastyki czy coś takiego (mój ginekolog mówi ze na jednym zabiegu się nie skonczy). Nie mam juz na to siły, nie potrafię się cieszyć moim dzieckiem, czasami mam momenty, kiedy winie moją małą za to co mnie spotkało.......
 
beata= wiem że ci ciężko musisz się trzymać,:tak::tak::happy2:ale nie wiń zato twojej kruszynki :-:)no: na ci nic nie zrobiła tylko lekarze :tak: ja wiem że to się tak łatwo pisze..Ale mój pierwszy poród też nie należal do fajnych..był okropny i tez się skończyło cc ....po pierwszym porodzie czułam się okropnie pod wszystkimi względami .....Będzie dobrze i nie wiń swojego maleństwa ......:baffled::dry:...On cię kocha bezgranicznie ,przebyłaś ciężką drogą żeby ją wydać na świat ;-)Powodzenia:happy2:
 
a co ja zyskam jak zgłosze to do sadu. Mój mąż był tam w szpitalu a oni powiedzieli mu ze to moja wina bo ja chciałam naturalnie rodzic!!!!!! co za bezsens- chodzilam tam co tydzień i się przypominalam i upominałam o cesarke. To oni nie chcieli sie zgodzic ale w końcu ulegli. podczas porodu pielgniarka powiedziała mi ze anestezjolog jest na urodzinach i musze naturalnie rodzic. Mówie wam dziewczyny- strzeżcie sie tego szpitala!!!( nie bede pisac na forum co to za szpital, ale jak ktoras z was jest z kujawsko-pomorskiego napiszczie do mnie, to na pewno wam odpowiem.)
 
reklama
Beata85,
Przejrzałam Twoje posty, bo wbiło mi się w pamięć, ze zawsze opisujesz jakieś koszmarne przygody z lekarzami.
W lipcu tego roku pisałaś, że za kilka miesięcy planujesz zajść w ciążę, potem nagle w listopadzie jesteś w 8 m-cu i masz przeróżne wskazania do cc - a to jaskra, a to uszkodzenie nerwu wzrokowego i straszne przejścia z lekarzami, którzy Cię lekceważą. A to kwestionują badania wzroku, a to nie zwracają uwagi na omdlewające bóle piersi, etc.
Teraz znów wychodzi na to, że trafiłaś na rzeźników na porodówce i to rodząc w 8 m-cu.
Powiedz mi kochana po co Ty takie rzeczy wypisujesz? Żeby nastraszyć dziewczyny, które mają pozytywne nastawienie do ciąży i porodu, czy żeby Cię wszyscy żałowali?
 
Do góry