Ja obiecałam sobie, że juz nigdy więcej w ciązy nie pójdę prywatnie do lekarza. Na samym początku ciąży chodziłam do lekarza na NFZ ale tam sprzęt sprzed epoki kamienia łupanego, nic nie było widać. Trafiłam do szpitala i stwierdziłam, że muszę mieć lekarza którzy będzie przyjmował w szpitalu w którym planuję rodzić, w którym może mnie zawsze zbadać gdyby coś się działo, a nawet jeśli by go nie było, to przecież zna lekarzy z tego szpitala, na pewno będę miała względy. Byłam głupia i naiwna. Pomijam fakt platnych badań, KAŻDYCH badań, najmniejsza morfologia płatna, co miesiąc. Do tego lekarz prywatnie kazał mi robić badania prenatalne z powodu problemów na początku ciąży. Obydwa badania płatne, bo "nie ma podstaw do tego aby dostać skierowanie" a też z prywatnego mi nie da. Znajoma, która jest teraz tez w ciąży, miała w poprzedniej jak i tej prenatalne na skierowanie - lekarz coś posciemnial, ze ciąża większego ryzyka, nic płaciła nic. Również wszystko badania ma na NFZ. Mało tego, gdy coś mnie niepokoiło, gdy coś było wg mnie nie tak i chciałam jechać do lekarza na kontrolę, za każdym razem, nawet jeśli poprzednia wizyta była 4 dni wcześniej, musiałam płacić normalną stawkę. Dodam iż niekiedy bywałam 4 razy u lekarza w miesiącu. Znajoma - bez problemu udała się do przychodni i badał ją na NFZ. Myślałam, że chociaż ta praca w szpitalu coś mi da, że będę miała "lepiej" - w życiu! Nie ma opcji aby przyjął mnie i zbadał w szpitalu, nie ma opcji aby pomógł mi dostać się do jakiegoś specjalisty a miałam no problemy z tarczycą - endokrynolog pracował w tym samym szpitalu, nie potrafił mnie popchnąć bo znajomość, bo pacjentka. Powiem szczerze, że wizyty trwają ok 15 min, lekarz kasuje 100 zł, nieraz na USG nie zdarzę nic zobaczyć - ważne że widzi lekarz, pacjentka widziec już nie musi. Jak oglądam USG choćby na necie, widzę, że trwają średnio po 5 min, lekarz dokładnie bada wszystko, pokazuje co dziecko robi, jak się rusza, jakie minki strzela - u mnie nic, zero. Każda wizyta jest prosta - szybkie badanie, zwolnienie i kasa. NIGDY WIĘCEJ! Nie spodziewam się cudów przy porodzie, bo wszystko przede mną, na pewno lekarz do mnie nie przyjedzie ani nie wspomni innym lekarzom, że jestem jego pacjentką. To samo bym miała chodząc do lekarza na NFZ + jakieś 2 000 w portfelu.