naja
Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 11 Maj 2005
- Postów
- 8 813
kurcze, jak tak piszecie o opłatach uświadamiam sobie, jaka jestem nieżyciowa moje dziecko też chodzi do państwowego przedszkola, sum zawrotnych nie płacę, ale mało też nie. no i nie wiem ile zawsze byłam tak niefrasobliwa jeśli chodzi o rachunki. nie wiem jakim cudem jeszcze mi telefonu nie wyłączyli;-)
Joanna, dziękuję za dobre słowo, a zarazem postawiłaś mi tak wysoko poprzeczkę, że teraz będę bała się cokolwiek pisać żeby nie zburzyć mojego literackiego wizerunku a poważnie naprawdę dziękuję, ale piszę chyba zupełnie zwyczajnie, tyle, że.. dużo. taki urok mojej pracy, której zasadniczą część stanowi właśnie pisanie..
cudny pomysł z kursem tańca, szkoda, że u mnie to wszystko jest nierealne. raz - system pracy i ciągłe wyjazdy. dwa - brak samochodu, a mieszkam na wsi /no, kilka tysięcy luda, ale nawet knajpy brak/. trzy - ledwo pierwszy stopień wtajemniczenia muzycznego. czyli odróżniam, kiedy grają, a kiedy nie. taniec odpada.
i to tai chi mi się tak marzy.. podpatruję znajomych, którzy trenują, i zazdroszczę. opowiedz, jak było?
dotmar, kurcze, a my za wycieczki płacimy. nie wiem na co idzie rodzicielski. co za dziadostwo.
co do energii to po wczorajszym zwątpiłam, bo wydaje mi się, że młody ją tam zwielokrotnił
agatulka, witamy w pięknym mieście ci przyszło mieszkać. pewnie ni to, co nadmorskie przestrzenie, ale ładnie, i do gór blisko..
a u nas leje. od nocy równo i bez przerwy. cudna pogoda, aż się weselej człowiekowi na duszy robi uwielbiam taki czas. do tego nocą aż się rozmarzyć można było - mam nad łóżkiem dachowe okno a krople waliły tak mocno, że miałam wrażenie że koniecznie chcą wpaść do środka. rewelacja. młody jeszcze w domu dzisiaj, ale nudzi sie wyraźnie i coś wspomina o przedszkolu. nie dziwię mu się - matka non stop nad papierami.. ale obiecuję sobie że dziś skończę te korektę. muszę.
no to wracam do pracy
Joanna, dziękuję za dobre słowo, a zarazem postawiłaś mi tak wysoko poprzeczkę, że teraz będę bała się cokolwiek pisać żeby nie zburzyć mojego literackiego wizerunku a poważnie naprawdę dziękuję, ale piszę chyba zupełnie zwyczajnie, tyle, że.. dużo. taki urok mojej pracy, której zasadniczą część stanowi właśnie pisanie..
cudny pomysł z kursem tańca, szkoda, że u mnie to wszystko jest nierealne. raz - system pracy i ciągłe wyjazdy. dwa - brak samochodu, a mieszkam na wsi /no, kilka tysięcy luda, ale nawet knajpy brak/. trzy - ledwo pierwszy stopień wtajemniczenia muzycznego. czyli odróżniam, kiedy grają, a kiedy nie. taniec odpada.
i to tai chi mi się tak marzy.. podpatruję znajomych, którzy trenują, i zazdroszczę. opowiedz, jak było?
dotmar, kurcze, a my za wycieczki płacimy. nie wiem na co idzie rodzicielski. co za dziadostwo.
co do energii to po wczorajszym zwątpiłam, bo wydaje mi się, że młody ją tam zwielokrotnił
agatulka, witamy w pięknym mieście ci przyszło mieszkać. pewnie ni to, co nadmorskie przestrzenie, ale ładnie, i do gór blisko..
a u nas leje. od nocy równo i bez przerwy. cudna pogoda, aż się weselej człowiekowi na duszy robi uwielbiam taki czas. do tego nocą aż się rozmarzyć można było - mam nad łóżkiem dachowe okno a krople waliły tak mocno, że miałam wrażenie że koniecznie chcą wpaść do środka. rewelacja. młody jeszcze w domu dzisiaj, ale nudzi sie wyraźnie i coś wspomina o przedszkolu. nie dziwię mu się - matka non stop nad papierami.. ale obiecuję sobie że dziś skończę te korektę. muszę.
no to wracam do pracy