witam, z zieloną herbatką;-)
iwonka, dzięki za ostrzeżenie, bo ja nietechniczna jestem i bym w czymś takim zginęła
anaconda, ubawiłaś mnie walką teściowej z niechęcią Mai do słodyczy

moje młode słodycze je, jak go na nie 'weźmie'. i to nie wszystkie, musi mieć to co lubi, inaczej nie tknie. w grę wchodzą krówki /wybrane rodzaje/, gumy rozpuszczalne, cukierki michałki i ptasie mleczko. to ostatnie jak go nie upilnuję może zjeść całe na raz, tzn. cały kartonik. kiedyś po połowie mu odebrałam, bo jeszcze nie znałam jego możliwości i nie zwróciłam uwagi co tak cicho w pokoju.. bo normalnie to u nas stoi miska ciastek, czekoladek i innych słodyczy na stoliku i młody tego nie rusza w ogóle. wyjadam ja;-) i jak wpadną obce dzieci wyczyszczą zawsze do zera. nie wiem, czy mamy znajomych jacy w domu nie dają dzieciom słodyczy, i są tak spragnione, czy akurat wszystkie dzieci tak lubią

Maciek nawet u kogoś ledwo co skubnie, z ciast je tylko sernik i właśnie ptasie mleczko, ale to deser raczej.
ollka, jak dziś głowa? przeszło?
u nas dość chłodno, pochmurno i zimny wiatr. pewnie tak naprawdę jest jak i wczoraj, ale słońce nie ogrzewa. młody w przedszkolu, ja zaraz do fryzjera. jak wrócę posprzątam, obiad i na trening. wczoraj powalczyliśmy sobie po poludniu z Maćkiem w ogrodzie i zła jestem, bo ze mną nie boi się bić, a z dzieciakami z drużyny tak. chyba muszę poczekać, aż się przełamie.