jaka ciszaaaaa.. muszę przywyknąć;-) młody poszedł chętnie do przedszkola, dzieci jakieś takie wystraszone, ale pewnie już im do tej pory minęło. pod grupą maluchów stado mam zaglądających przez szparę w drzwiach.. ufff.. dobrze że ja taka nie byłam
iwonka, Maciek nie jest ochrzczony nawet. ja do kościoła nie chodzę, chyba że zwiedzać. i na śluby, ale ta fala już minęła
ale w Boga wierzę, Maciek się modli, potrafi się przeżegnać, choć na sposób wschodni, jak ja to robię. w kosciołach szuka świeczek do zapalenia, ikon.. nie mniej nie narzucam niczego, dziecko jak to dziecko, patrzy na to co rodzic robi, co mu bliższe. nie mniej co będzie dalej sama nie wiem. ale nawet jeśli ochrzciłabym go w kościele rk, posłała do komunii nigdy nie zrobię z tego fety, nie kupię na ten dzień prezentu za 1000zł, nie ma o tym mowy nawet. i wierzę, że dziecko owszem, gorsze czuć się nie chce, ale głupie nie jest i zrozumie w czym rzecz. poza tym nie czarujmy się - dzieci zapominają o tym szybko, to dorośli pamiętają co ciocia Zdzisia dała chrześniakowi..
lista na wyprawkę w przedszkolu długa jak zawsze, do tego strój na gimnastykę doszedł. i wymyślili tam jakieś dziwne grupy, dzieci podobno jest b. dużo i utworzono grupy łączone wiekowo. dobrze, że Maćka to nie dotyczy.. poza tym coś mi się zdaje że skoro zerówkę wyrzucono z przedszkola do szkoły to jednak za rok poślę młodego do 1 klasy. bo nie wiem, czy to taka wielka różnica, musze programy poczytać i zadecydować.
no nic, kawka, i lecę na spotkanie z koleżanką, a po drodze jeszcze kilka telefonów służbowych. czego nie znoszę