a my częściowo po obiadku, młody ogląda 'Martę', taką bajkę o gadającym psie, więc mam chwilkę. od rana lekarza, najpierw ja u gina, antybiotyku ciąg dalszy, muszę po południu odebrać bo nie mieli w aptece, młody leciutko nie tak w oskrzelach, ale nic nie dostał poza tym co ma i na spacery am chodzić, do przedszkola nie. pogoda dziwna taka, niby słonko, a gdzieś się chmurzy. nie mniej połaziliśmy sobie z Maćkiem, potem wzięliśmy psa żeby się wybiegał i było fajnie. tyle że zjadłam na obiad wielki talerz makaronu z pesto i czuję się jak mały słonik teraz
atfk, ja to jak
iwonka, nie boje się wkłucia, nic takiego. mi wystarcza sam widok igły, świadomość że coś mają mi robić! rany, okropieństwo.. dopiero od niedawna mogę podczas pobrania krwi siedzieć, bo tak to musieli mnie kłaść żebym im nie padła

przy czym samej krwi też się nie boję. wszystko rozbija się o te igły, brrr
agatulka, kilka lat temu fryzjerka mnie tak obcięła, że siedziałam kilka dni w domu, w tym pierwszy z głową pod kocem i wyłam. efekt - zapuściłam wtedy włosy do pasa, bo fryzjerów omijałam szerokim łukiem;-) myślę, ze jeśli jesteś drugi raz niezadowolona trzeci na pewno tam iść nie warto. a swoją drogą ja raz ośmieliłam się powiedzieć fryzjerce, że źle tnie i w efekcie poprosiła mnie, żebym więcej nie przychodziła!! normalnie bezczelna baba! chcą tylko żeby je chwalić, a słowa że jest nie tak nie przyjmą
w dyskusję o bajkach się nie angażuję, bo jako posiadaczka cyfry jestem w mniejszości i nie wiem o czym mowa;-) no, teletubisie znam, ale ten etap dawno za nami. generalnie młody bajki lubi o zwierzakach, typu mama mirabell czy dom na wysokim drzewie, lub te wszystkie chłopięce, z samochodami, strażakami. japońskich mu nie pozwalam oglądać, zresztą sam próbował i nie chciał. żadnych super bohaterów i innych potworów. bo tego sam nie lubi, a i się boi, za to np. programy o mumiach na national geografic, history czy discovery pochłania po prostu i to go nie przeraża. podobnie jak wszelkie yeti, szkielety dinozaurów itd. ostatnio mnie zdziwił, oglądałam film o Stonehenge i była tam mowa o pochówkach ciałopalnych, urnach, zostawianiu zwłok na pożarcie zwierzętom.. generalnie nie dla dziecka, ale on oglądał to z pasją i wypytywał o szczegóły. bardzo spokojnie traktował sprawę wędrówki w zaświaty. jednak jak coś dotyczy odległej historii łatwo mu to przychodzi zaakceptować i go to ciekawi, wiec postanowiłam nie cenzurować. nie boi się, chce wiedzieć, niech ma. zwyczajna dziecięca ciekawość, ani go to nie fascynuje, ani nie niepokoi. wiec chyba to nic złego. raczej potraktował to jak bajki o Adibu, którego też bardzo lubi.