Ja również straciłam mojego małego Aniołka w 11tc. Wszystko zaczęło się od kontrolnej wizyty u lekarza i badania usg, które wykazało, że moje maleństwo jest martwe, potem, szpital, zabieg i ból... od początku ciąży czułam się dobrze, rzadnych dolegliwości, bóli, nic i nagle taka informacja. Kiedy się dowiedziałam czułam się tak jakbym dostała w twarz. Nie wierze w to co się stało do tej pory, ciągle mam wrażenie, że to tylko zły sen, koszmar. Od zawsze marzyłam o dziecku, chciałam mieć synka i tak czułam, że to będzie chłopak. Aleksander - tak miał mieć na imię, mój mały Oluś. Nie ma nawet takiego miejsca, gdzie mogłabym zapalić dla Niego świeczkę, pomodlić się. Nie mam nic... Wiem, że dobry Bóg tak chciał, ale to był mój synek, tak bardzo pragnęłam go mieć. Tęsknie za Nim, pewnie tak jak wszystkie matki, które kiedykolwiek straciły swoje dzieci. Dla wszystkich utraconych Aniołków (*)(*)(*) i dla Ciebie synku (*)(*)(*)
Kocham Cię Oluś. Na zawsze: mama.
23.01.2012r (*)(*)(*)
Kocham Cię Oluś. Na zawsze: mama.
23.01.2012r (*)(*)(*)