a ja z gotowankiem w tygodniu miałam problem - bo na weekend to zawsze małemu gotowałam jedzonka + czasami dzieliłam na porcje i mroziłam.
U mnie na słoiczkach Mirek był jak był malutki. rzeważnie słoiczki wolała dawać moja mama ( jak sie nim zajmowała) - ale ona chciała dla niego jak najlepiej.
Mójk Mirek słoiczki tolerował do 10 miesiąca życia a jak posmakował normalnego jedzonka - to już był koniec.
Teraz jada to co my ( nie całkiem - bo jak mam fasolkę po bretońsku - to on dostaje coś bardziej lekkostrawnego)
niestety młody jest alergikiem na nabiał i mam ciut ograniczone możliwosći
Co do tzw. "przylepy" mój Młody tez taki jest - nawet do kibla nie moge iść - bo już mnie szuka i płacze
kiedyś nosiłam go sporo na rękach - ale jak odnowiła mi się dyskopatia - to sobie odpuściłam.
U mnie na słoiczkach Mirek był jak był malutki. rzeważnie słoiczki wolała dawać moja mama ( jak sie nim zajmowała) - ale ona chciała dla niego jak najlepiej.
Mójk Mirek słoiczki tolerował do 10 miesiąca życia a jak posmakował normalnego jedzonka - to już był koniec.
Teraz jada to co my ( nie całkiem - bo jak mam fasolkę po bretońsku - to on dostaje coś bardziej lekkostrawnego)
niestety młody jest alergikiem na nabiał i mam ciut ograniczone możliwosći
Co do tzw. "przylepy" mój Młody tez taki jest - nawet do kibla nie moge iść - bo już mnie szuka i płacze
kiedyś nosiłam go sporo na rękach - ale jak odnowiła mi się dyskopatia - to sobie odpuściłam.