Oj a wydawało mi się że jestem sama na tym świecie z tym wszystkim.... Ja w prawdzie już 7 miesiąc więc trochę inny etap ale chyba też przechodzę to, co ty. Musiałam na razie zrezygnować z pracy i kompletnie nie potrafię znaleźć sobie miejsca. Czuje przygnębienie, raz radość raz smutek. Czasem mam takie poczucie że to już zaraz, że życie zmieni się o 180 stopni i jak to będzie ? Jak ja sobie poradzę ? Jaka będzie ta rzeczywistość. W drugim trymestrze tryskalam energia a teraz do porodu coraz bliżej i znowu pojawiają się obawy. Czuje się trochę rozczarowana tym że tak to wygląda bo myślałam, że cała będę już w skowronkach do końca. Ale wkurza mnie jak ktoś mi mówi " no co nie cieszysz się ?" A no cieszę ale obawy też mam, hormony też robią swoje. I przecież mam prawo odczuwać to wszystko