nikita33
Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 21 Grudzień 2004
- Postów
- 2 021
jsorbek, co racja to racja, też uważam, że nie ma takich cudów (albo rzadko się zdarzają), że dziecko nie spróbuje jakiegoś zakazanego owocu. Sęk w tym, żeby tylko sprobowało i koniec.... ja też próbowałam kiedyś róznych rzeczy, ale jakoś nic mi się nie stało z tego powodu, no może oprócz palenia, ale i to rzuciłam w ciązy i nie zamierzam wracać.... no więc najważniejsze, to wpoić dziecku, co jest co i czym grozi. A że będzie chciało spróbować i tak - to chyba normalne. Nie znaczy to oczywiście , że należy pobłażać róznym wyskokom. No tak, jak zwykle łatwo się pisze, ale znaleźć złoty środek to naprawdę trudny orzech.
Ja oprócz tego wszystkiego bardzo bym chciała być nie tylko matką z autorytetem, ale też i przyjecielem swojego dziecka. Marzy mi się, że mój syn będzie mógł i chciał przychodzić do mnie ze swoimi problemami i radościami. Chciałabym , żeby to było naturalne.... ja bardzo szanuję moich rodziców i kocham i naprawdę jestem pełna dla nich podziwu, ale u nas było tak, że ja nie biegłam do nich z każdym problem, nie dyskutowałam z mamą o chłopakach czy innych takich ,kiedy byłam nastolatką. Szkoda, ale jakoś nie umiałam. Tak bym chciała, żeby moje dziecko potrafiło mi się zwierzyć i chciało się ze mną dzielić swoimi przeżyciami. Ale to też sztuka, umiec nawiązać taki przyjacielski, a nie czysto "rodzicielski" kontakt...
pozdrawiam
nikita
Ja oprócz tego wszystkiego bardzo bym chciała być nie tylko matką z autorytetem, ale też i przyjecielem swojego dziecka. Marzy mi się, że mój syn będzie mógł i chciał przychodzić do mnie ze swoimi problemami i radościami. Chciałabym , żeby to było naturalne.... ja bardzo szanuję moich rodziców i kocham i naprawdę jestem pełna dla nich podziwu, ale u nas było tak, że ja nie biegłam do nich z każdym problem, nie dyskutowałam z mamą o chłopakach czy innych takich ,kiedy byłam nastolatką. Szkoda, ale jakoś nie umiałam. Tak bym chciała, żeby moje dziecko potrafiło mi się zwierzyć i chciało się ze mną dzielić swoimi przeżyciami. Ale to też sztuka, umiec nawiązać taki przyjacielski, a nie czysto "rodzicielski" kontakt...
pozdrawiam
nikita