Dziobek-ania mysle, ze nie ma idealnego rodzica, ktory nigdy nie popelnil bledu edukacyjnego i wychowawczego wzgledem swoich dzieci, nie ma takiego idealu. Kiedy napisalas,ze Twoja coreczka chce byc potrzebna w domu, chce miec swoje obowiazki, to az zapragnelam podzielic sie z Toba opowiescia z mojego zycia. Kiedy bylam mlodsza, a posiadanie coreczki znajdowalo sie wtedy jeszcze w sferze marzen, wiedzialam, ze gdy tylko nadejdzie ta chwila i w moim zyciu pojawi sie dziewczynka, to absolutnie wszystkiego czego nauczyla mnie moja mama oraz ja sama, bede uczyla moja coreczke juz od najmlodszych lat. I co? Coreczka owszem pojawila sie, ale ja wzgledem swoich wczesniejszych postanowien nie bylam do konca konsekwentna. Co mam na mysli? Mam na mysli to, ze ucze coreczke wielu waznych, madrych rzeczy,ale sa tez takie, ktore wytlumaczylam sama sobie, ze jeszcze za wczesnie, aby obciazac nimi dziecko w tym wieku. Nie mialam racji, uswiadomilo mi o tym moje wlasne dziecko i tu uzyje Twoich slow, moja coreczka tak jak Twoja od dawna, bardzo dawna dawala mi sygnaly, ze chce byc potrzebna w domu, ze chce miec swoje obowiazki. Wyraznie dawala mi do zrozumienia, ze dla niej to za malo, gdy wspolnie z mamusia zbiera wieczorem zabaweczki, gdy przed niedzielnym rodzinnym sniadankiem zaniesie sztucce na stol. Powiedziala mi pewnego dnia cos co kategorycznie zmienilo moje podejscie do malego dziecka i jego potrzeb jesli chodzi o obowiazki domowe. Ja bardzo duzo czasu poswiecam coreczce na wychowanie, edukacje, wspolna zabawe, spacery do miejsc, w ktorych bawia sie dzieci, a wszystko to moge zrobic, poniewaz wszystkie mozliwe obowiazki domowe wykonuje wieczorem, gdy coreczka juz spi lub rano, gdy jeszcze spi. Ale tak jak wspomnialam wczesniej coreczka powiedziala mi kiedys cos co mnie powalilo. W domu wszelkie posilki przygotowuje ja, ale raz w tygodniu, w niedziele rano moj maz robi sniadanko rodzinne ( niedziela to jedyny dzien wolny od pracy dla mojego meza) i wlasnie podczas przygotowywania coreczka powiedziala : mamusiu ty nic nie robisz w domu, jak tatus robi sniadanko to ja tatusiowi pomagam, a ty nic nie robisz i ja sie nie moge nauczyc. Na poczatku zlosc mnie ogarnela i powiedzialam, jak to ja nic nie robie, a kto sprzata, a kto gotuje tobie obiadki, robi podwieczorki smaczne, a kto pierze i prasuje twoje sukieneczki. Na to wszystko wtracil sie moj maz i powiedzial, nie wsciekaj sie na dziecko bo ma racje, doceniam, ze tak pieknie zajmujesz sie coreczka, ale czas robic cos przy dziecku i zaczac uczyc ja zwyklych prac domowych, a ty ciagle uwazasz, ze zbyt wczesnie. I tak jak pisalas o swojej coreczce, ze bierze czynny udzial w tym co sie robi w domu, tak ja od prac domowych jeszcze do niedawna trzymalam coreczke z daleka. Jej zycie stalo sie bogatsze, ciekawsze. Do tej pory, gdy tatus wracal z pracy mogla pochwalic sie przed nim jedynie tym, ze rozwiazala zadania, ktore mamusia jej zadala, ze przeczytala ta czy inna ksiazeczke, ze w ciagu dnia zrobilysmy taka czy inna prace ( raz wycinanke, to znowu malowanke, to wylepianke), ze bylysmy na spacerku nazbieralysmy listki i kasztany do ludzikow, i wiele innych rzeczy. To bardzo mily widok kiedy tatus wraca do domu, a coreczka juz od progu wola tatusiu, tatusiu zrobilam dla ciebie zupke, albo tatusiu wiesz zrobilysmy z mamusia racuszki na podwieczorek, albo wiesz tatusiu mamusia pozwolila mi odkurzyc moje zabaweczki i dywanik. Takie mam wyrzuty sumienia, ze nie pozwolilam jej niczego w domu robic, ale jest dobrze, juz od dlugiego czasu jest dobrze i ciekawie, a ja lepiej wysypiam sie od kiedy nie gotuje obiadku wieczorem, i od kiedy nie wstaje o 5 rano zeby wycierac kurze, myc podlogi, nastawiac pranie, itd. Narzucilam sobie taki rytm bo chcialalm miec jak najwiecej czasu w dzien dla coreczki, teraz jest go znacznie mniej, ale za to zyskalam pomocnika. Juz nie musze myc warzyw do zupki, juz nie musze ja zamiatac podlogi w kuchni po posilku, juz nie musze ja poscielic lozeczka coreczce, zawsze chciala to robic, ale ja odpowiadalam nie, nie mamusia to zrobi bo ty jestes za mala. Tak duzo jest tych czynnosi, ze nie sposob wymienic wszystkich. Najwazniejsze, ze to coreczka powiedziala mi, ze jest gotowa do tego, aby w domu zaczac cos robic, a nie tylko uczyc sie i bawic sie. Teraz jestem madrzejsza o wlasne doswiadczenie i moge doradzac innym na co jest czas a na co jeszcze nie. Pozdrawiam.