Hej dziewczynki
dzięki za ciepłe słowa. Koleżanka była, pomogłam co mogłam ale za każdym razem mnie telepie jak słyszę jakieś newsy odnośnie mojej pracy. Chyba nabawiłam się fobii na tym punkcie.
Później zaliczyłam spacer po sklepach, kupiłam ramkę do aniołka, którego ostatnio wyszywałam, osłonki wiklinowe na kwiatki. Pomalutku będziemy ruszać z generalnymi porządkami i przemeblowaniem mieszkania. Musimy być przygotowani na to, że nie uda nam się jednak kupić tego mieszkania przed styczniem, a wtedy Antoś będzie miał swój kącik w dużym pokoju. Strasznie mi nie pasuje taka ewentualność ale nic na to nie poradzę, przecież nie położę go w jednym pokoju z Filipciuszkiem. Zobaczymy jak to będzie.
hmmm To Twój mały bardziej rozkopany ... bo mój Norbi to jakiś strasznie spokojny .... z Gabi cały brzuch mi się przemieszczał a tu ... jakieś lekkie kopniaki ....
najbardziej poszkodowany jest mąż bo jak przykłada ręce to mały chyba od razu zasypia
i czasem załapie się tylko na jednego lub dwa kopniaczki
ano rozkopany jest bardzo. Szczególnie ostatnio jak jestem na ścisłej diecie, nie wiem czy to ma ze sobą jakiś związek czy też nie. Może się wnerwia, że mama nic nie jadła????
A z tym przykładaniem ręki przez "obcych" jest rak samo jak u Was, natychmiast robi się błoga cisza i śmiejemy się, że nasłu****e. :-)
Martusia widzę że szalejesz z zamówieniami :-) taki talent trzeba wykorzystać :-)
szkoda że mieszkasz tak daleko ... ;-)
karlitka ja mam pomysł, przeprowadź się do Chełma.
W drodze powrotnej z poniedziałkowego spotkania rozmawiałyśmy z
Fogią o wyprawkach i powiedziałam że Ci młodzi ze Śląska(co byliśmy na nieudanym weselu
) mają mi odesłać moje ubranka po młodych. Wczoraj dowiedziałam się ze ubranek nie odzyskam
bo Młoda w ciąży(ponoć już na weselu była) i jej będą potrzebne
.Normalnie załamka:-
-(, tyle ładnych ubranek dałam i sama z jednym ostatnio kupionym pajacem zostałam - w piwnicy wyszperałam pierwsze ubranka chłopaków to mam w sumie: niebieskie śpiochy i kaftanik (po Olku), zielone śpiochy i body (po Julu) i różowy pajacyk - rożki, poszewki na pościel, ochraniacz na łóżeczko poszłooo:-( - kurcze jestem zła sama na siebie.
wiesz co Marta, teściową masz taką, że dobry pisarz albo scenarzysta powinien wykorzystać jej talent, bo babina ma taką wyobraźnię, że szczena opada.
Ja z ubrankami po Filipku też miałam przeboje (o tym właśnie gadałyśmy w drodze powrotnej z Martą). Pożyczyłam koleżance, która urodziła dziecko 9 miesięcy później, a wróciło do mnie połowę nie moich rzeczy. Wszystko co najładniejsze przepadło, a w zamian dostałam taki chłam, że nadawał się tylko na ścierki. Oczywiście znajomość z nią zakończyłam. Zła byłam na siebie, ale co zrobić są ludzie i pipipipi. Sama miałam sporo pożyczonych ciuszków ale na bieżąco pilnowałam aby ich nie pomylić i oddać jak młody z nich wyrastał. Skoro ja tak robiłam to zakładałam i że inni są w stanie zachować się uczciwie. Od tamtej pory po prostu albo oddaję ubranka albo pakuję w pudła i noszę do piwnicy.