Witajcie,
Aluśka zdrówka życzę!!!!!
ale naskrobałyście... no zwariowały normalnie - jak tu Was nadrobić :-)
Najpierw napiszę co u nas - a więc Julian od początku września płakał że on chce do przedszkola tak jak jego brat cioteczny... usłyszał że Tymon jest w przedszkolu to i on chce... więc zadzwoniłam do motylka - pani powiedziała że brak miejsc ale proszę wypełnić kartę zgłoszeniową i dzwonić - może coś się wykruszy... więc podpytałam o ten klub malucha (zajęcia 1 raz w tyg z rodzicami) myslałam o czymś takim - żeby młodego zająć, żaby pobawił się z dzieciakami itd...
Zadzwoniłam jeszcze raz za kilka dni a pani mi mówi ze właśnie miała dzwonić bo dziewczynka się wykruszyła i że jutro Julian może przychodzić do przedszkola...
więc pojechalismy kupić młodemu ciapy, mąż kupił też mu specjalny budzik z samochodami żeby go rano obudził.
Julcio jak usłyszał budzik to zerwał się jak oparzony wyłączył i krzyczy "tato wstawaj jedziemy do przedszkola"
zjadł śniadanie, dał buziaka i pojechał z mężem.... w przedszkolu ładnie się przedstawił pani i z nią poszedł...
pojechaliśmy po niego z duszą na ramieniu a pani twierdzi że Julcio się super zaklimatyzował i nawet zaczyna rozrabiać
ale że słucha i jak pani każe np posprzątać to to robi więc widać że w domu były respektowane zasady :-)
Dziś też poszedł ładnie, raz powiedział że woli oglądać baję ale mu wytłumaczyłam że nie można tak to pani Asia na niego czeka i dzieci czekają itd i zrozumiał, ubrał się i znów poganiał M. żeby już jechali :-)
Tak więc - jak widziecie mamy w domu przedszkolaka... :-)
a teraz biegnę szybko poczytać co u was.... ciekawe na ile Nelinka mi da poczytać - no cóż, zobaczymy!