Cześć Dziewczyny!
Byłam dzisiaj u psychoterapeuty. Specjalnie poszłam do mężczyzny, bo pomyślałam, że jako osobnik płci męskiej lepiej pomoże mi zrozumieć mojego męża. I wiecie co mnie zdziwiło? Facet wiedział, co to jest endometrioza! Nawet nie musiałam mu tłumaczyć, na czym polega ta choroba! Co więcej, w ogóle się nie zdziwił, gdy mu powiedziałam co przeszłam i jaką w końcu postawili u mnie diagnozę (teraz myślę, że może psycholog szybciej domyśliłby się co mi jest niż ginekolodzy, he, he). Powiedział, że psychologia (z tego co czytałam, to medycyna też) traktuje endo jako chorobę z autoagresji, to znaczy że organizm z jakiegoś powodu zwraca się sam przeciwko sobie. Stwierdził, że trzeba się skupić na tym, dlaczego tak się u mnie dzieje.
Wiecie co? Chyba coś w tym jest...
Byłam dzisiaj u psychoterapeuty. Specjalnie poszłam do mężczyzny, bo pomyślałam, że jako osobnik płci męskiej lepiej pomoże mi zrozumieć mojego męża. I wiecie co mnie zdziwiło? Facet wiedział, co to jest endometrioza! Nawet nie musiałam mu tłumaczyć, na czym polega ta choroba! Co więcej, w ogóle się nie zdziwił, gdy mu powiedziałam co przeszłam i jaką w końcu postawili u mnie diagnozę (teraz myślę, że może psycholog szybciej domyśliłby się co mi jest niż ginekolodzy, he, he). Powiedział, że psychologia (z tego co czytałam, to medycyna też) traktuje endo jako chorobę z autoagresji, to znaczy że organizm z jakiegoś powodu zwraca się sam przeciwko sobie. Stwierdził, że trzeba się skupić na tym, dlaczego tak się u mnie dzieje.
Wiecie co? Chyba coś w tym jest...