Pozdrawiam Was cieplutko. U mnie sinusojda emocjonalna. W szpitalu ciągle nie było miejsc. W końcu przyjęli mnie na patologię w innym. Jednak nie podali oxy. Badali, obserwowali i wypuścili. Najpierw były nadzieje, że już niebawem bobas będzie na świecie a potem cisza. Rozmawialam nawet z psychologiem na własne zyczenie, bo bylam już fizycznie i psychicznie zrypana na maksa. Już mnie wypuścili wczoraj. Zatrzymalam się u rodziców , mąż jest z dziećmi 70km ode mnie w domu. Nie widzialam najmlodszych już tydzień. Próbuję się podnieść psychicznie i znowu uzbroić w cierpliwość kochane. Bylam w szpitalu na Mszy, przyjelam Komunię pod dwiema postaciami i indywidualne błogosławieństwo Najśw.Sakramentem. teraz niech się dzieje co chce. Ps.snilo mi się ostatnio, że rodzę i gadam coś o liczbie 7
ściskam Was mocno. Jak już W KOŃCU gdzieś urodzę, to ze szczęścia będę ryczeć min.kilka godzin. W szpitalu będą mieli ze mną ciekawie