:-) witajcie dziewczyny!
:-) życze wszystkim spełnienia marzeń w Nowym Roku...tych różowych,i tych niebieskich.
;-) wpadam gościnnie z nowinami.
:-) pierwsza to taka...że w końcu odwiedził nas niespodziewanie Mikołaj! Po 15 cyklach starań,kiedy już w zasadzie przestałam wierzyć w naturalne poczęcie,bo rozpoczęliśmy procedury w klinice bezpłodności ze względu na baaaaardzo słabe nasienie męża,przytrafił nam się nasz kochany cud!
A było to w cyklu,w którym miałam mieć drożność jajowodów w klinice. Wcześniej zrobiliśmy z mężem wszystkie (drogie) badania,co prawda w czystości pochwy wyszedł mi grzybek,ale lekarz stwierdził że nie przeszkadza to w zabiegu. Zjawiłam sie w 8dc,a tam inna lekarka....i mówi że ze względu na grzybka zabiegu nie wykona! Dopiero po przeleczeniu...i kolejne 2 cykle czekania...więc wróciłam z totalną załamką stamtąd. Już się na nic nie nastawiałam...
no ale jak co miesiąc zrobiliśmy z mężastym 'podejście' ....zaraz po owulacji zaczęłam brać nystatyne przez 10 dni,termometr mi padł...no i w ogóle machnęłam ręką na ten cykl, powiedziałam do siebie-ok,wylecze grzybka,zamawiam nową partie suplementów,i ruszamy od nowa,nie ma co się poddawać.
Oczywiście przez nystatyne miałam bardzo zakłócony śluz....nie typowo ciążowy który się pojawia we wczesnej ciąży. Po kuracji miałam dostać @ za 2 dni,no ale nie było jej i nie było. Oczywiście ciąża mi nawet przez myśl nie przeszła,wściekałam się że po antybiotyku wszystko mi się opóźnia. Co więcej...w 12dpo zrobiłam test owu,który wyszedł "prawie pozytywny",a ja dalej swoje...że coś mi się całkiem pomiszało w organiźmie
.
@ nadal nie było,byłam nerwowa..bolały mnie cycki,a brzuch był nabrzmiały. No i w końcu od niechcenia kupiłam pewnego popołudnia test w aptece,jeszcze mówię do babki żeby najtańszy zwykły dała.
A na teście w domu II tłuste krechy! Byłam dziweczyny w szoku,poważnie. Bo się tak psychicznie nastawiłam na brak ciąży,że nawet jakieś drobne objawy do mnie nie przemawiały
.
Nie robiłam żadnej bety,nie wiem jaki przyrost miałam....nie świrowałam...byłam bardzo spokojna,i cierpliwie czekałam na kolejne wizyty. Nie nastawiałam się też za bardzo,w razie gdyby było drugie poronienie,żebym to lepiej zniosła.
:-) na razie jest dobrze. Moja dzidzia rośnie jak smok,jest o tydz starsza wg.usg. w poniedziałek mam genetyczne-najważniejsze dla mnie badanie,czy jest zdrowa.
Cdn.