Annette Jak powiedziałam mu tak z humorem że nie chcę podchodzić do IUI żeby nie zabierać sobie całkiem nadziejii na córkę bo synka już mam i że 80% z IUI to chłopcy to powiedział - " No niestety tak jest, ale to już każdy jak uważa robi i decyduje co dla niego ważniejsze" . Ja powiedziałam - " że to nie tak że synka nie chcę, bo każde dziecko będę kochać najmocniej na świecie, ale świadomie nie chce zwiększać sobie szans aż do 80% na tego synka, bo synka już mam , a do kompletu marzy się córka
". Absolutnie cała ta rozmowa nie wygladała tak-ze ja nie chce sie poddac leczeniu bo nie chce synka, zeby sobie któraś nie pomyślała. To wszystko było z humorem bo ja nawet u lekarzy jestem gadułą i mówie od razu jasno co chce, czego nie chcę, a swoje dolegliwosci obracam w żart, upewniajac sie tylko lekarza czy przezyje
A fakty są takie że w nasieniu poddanym obrobce przed IUI jest niby więcej plemników męskich, gdyż lepiej znoszą przygotowania. A z kolei przygotowania do in-vitro bardziej sprzyjaja dziewczynkom bo dziewczyńskie niby wiecej procedur wytrzymują.
Annette Miałam tez taką cichą nadzieje że coś wyjdzie , ale pisałam od początku ze ja sie nie nastawiam i ogólnie na luzie podchodzę do starań- co ma być to będzie
U mnie chyba zawiodło zakwaszanie, bo zrobiłam irygacje przed staraniami i miała być godzinke przed ale starania wyszly za 10min, potem trochę rephesha i sie trzymało nisko 3 godziny i dałam tampon z limonka bo usypiałam już. A 0+17 to przed sie nie zakwaszałam ale Ph raczej niskie bo na noc dawałam abiofem i po staraniach za 10 min zrobiłam irygacje i potem rephresha troche i koniec. Widocznie cos za dużo było. No nic walcze o nastepny cykl, moze sie uda wychowac wiecej pecherzyków
moze mi jakies trojaczki pisane , dlatego ten z góry się rozmyślił i w tym cyklu mi nie dał tego jednego
Najlepsze jest moje dziecko - kiedys źle sie czułam ( mówiłam że to od duphastonu
) i mówie mu ze źle się czuje i że może będziemy miec wreszcie tego dzidziusia, tylko zeby nikomu nic nie mówił, że to bedzie nasza tajemnica,że powiemy jak coś to tylko tacie......no i to było rano...miałam mase spraw na glowie , wiec jak wrocilam do domu to obiad sie gotował o 20-tej i tak siedziemy w kuchni wszyscy, łacznie z ciotką, a mój mały z napchaną buzią pełna ziemniaków na cały regulator - A mama ma dzidziusia w brzuchu !!! Ciotce łyzka wyleciała, wszyscy zaniemowili heheh a ja zeby wybrnac z sytuacji to mowie- Kochanie, mowilam że "moze" mam bo cień szansy zawsze jest, ale nie wiem na pewno. Kurcze tak sie zadarł ze chyba sąsiedzi za sciana i z wyzszych i nizszych pieter słyszeli. To sa wlasnie tajemnice z dziećmi