Nie wiem, czemu się nie udało… to najwieksza zagadka. Złe zagnieżdżenie czy co? Ale chyba było dobre, skoro było w macicy! Nie wiem sama co mogło być nie tak…
Mój dziadek zmarł 3 lata temu (najkochańszy człowiek na świecie). Babcia opowiadała mi jakieś dwa miesiace temu, że miałą sen… Śniło jej się, że idzie do dziadka, który pracował w jakimś pięknym ogrodzie. Dziadek był schylony, bo nad czymś pracował… a babcia idąc w jego stronę trzymała za rączkę małe dziecko… które szło do dziadka razem z nią… Tak po prostu mi ten sen opowiedziała (to dość pogodna kobieta), a ja potem w domu zastanawiałąm się, czyje to mogłoby być dziecko… i modliłam się, by nic nie stało się moim dzieciom… Teraz zaczynam przypuszczac, że to moja kruszynka… strasznie mi smutno. Nie dlatego, że to akurat ja straciłam kruszynkę, tylko dlatego, że ta maleńka istotka nie zdążyła być z nami, bawić się, patrzeć na swiat, poznać dzieci… Mam nadzieję, że odnajdą się TAM w górze z moim dziadkiem…
Od śmierci dziadka ja i babcia miewamy znaczace sny, ale ten jeden sen babci mnie prześladował
Nie wiem, czy powiedziec jej co się stało… Może z czasem.
Chciałabym, by wszystkie dzieci, również te nienarodzone i nieochrzczone, które sa w innym świecie… czuły radość, zabawę i miłość.