Dziewczyny ja to wlasnie kochałam okres od roku do 3 lat mojego synka. Pierwsze pół roku dla mnie to byla masakra. Karmienie - porażka, darcie japy, czasem kolka, wieczna nuda, w nocy pobudki, baby blues. Odżyłam po roku. Teraz za to pyskuje dziad jeden i próbuje swoich sił, ale jest naprawdę fantastycznym mądrym chłopcem. Czasem też myślę że skoro mam juz 4,5 latka to po co sie pchać znów w pieluchy w wieku 36 lat ale jednak pragnę drugiego dziecka przeogromnie! Do tego stopnia że coraz mniej mi zależy na płci.
Los mi sprawił psikusa tym że musiałam brać leki przez pół roku, ale... z dawki 20 mg zeszłam już na 5 mg! Kolejny tydzień 2,5 mg i koniec.... mam ogromną nadzieje na starania w kolejnym cyklu.